Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Święta maszyna

Konrad Kruszewski
Na dworcu ma stanąć Holy Machine - w wolnym tłumaczeniu - Święta Maszyna.

W zamyśle autorki ma ona narodowi katolickiemu zastąpić kościół, tak jak bankomat zastępuje bank. Czyli póki co w niepełnym wymiarze.

Rzecz wydarzy się na Dworcu Centralnym w Warszawie 4 marca. Czyli jak będzie ktoś w tym czasie z Państwa gościł na tej stacji i nagle poczuje w trakcie podróży u siebie potrzebę sacrum, to może sprawdzić, czy Święta Maszyna potrafi ją zaspokoić.

Wyglądem przypomina ona bankomat. Ma dotykowy ekran i otwór, z którego zazwyczaj wyciągamy pieniądze. Święta Maszyna przez otwór wystawia pokwitowanie, że na przykład zamówiliśmy modlitwę. Czyli pieniędzy nie dostaniemy. Do zamawiania modlitwy i innych religijnych posług (uwaga: maszynie można powierzyć swoje troski i grzechy!) służy ekran dotykowy.

Autorką Świętej Maszyny jest pani Kamila Szejnoch. - Maszyna z ekranem dotykowym, którą zaprojektowałam - mówi konstruktorka - to maszyna katolicka (czyli prawosławny obywatel nie ma przy niej czego szukać - przyp. KK). Katolicyzm jest religią bardzo namacalną, są obrazy i figury... Leży figura Jezusa, każdy podchodzi i całuje stopy. Moją inspiracją były też zamknięte kościoły w Europie Zachodniej; zamknięte lub przekształcone w coś innego. Skoro nie ma kościoła, zróbmy więc coś zamiast; gdy bank jest zamknięty, mamy bankomat".

Pani Kamila dodaje jeszcze, że ekran dotykowy służy do dotykania sfery sacrum. Czyli zamiast całować figurę Jezusa w stopy można to robić na ekranie, bo artystka umieściła na nim interaktywną Pietę.
Wiele historii już przeżyłem i wiele rzeczy widziałem. Ale czegoś takiego jeszcze nie i nic dziwnego, bo ta Święta Maszyna jest jedyna na całym świecie i na dworcu stanie po raz pierwszy w historii świata. Tak że za głupi jestem, żeby ocenić, czy świętości można dotknąć przez ekran dotykowy. Ja nie potrafię, może pani Kamila to umie. Jeśli tak, to gratuluję, bo kontakt z Bogiem może mieć przy pomocy nieco nowocześniejszej komórki z ekranem dotykowym. Czyli właściwie w każdej chwili - 2,50 za połączenie plus VAT.

Zapomniałem na początku napisać, że Święta Maszyna jest instalacją, czyli czymś, co w dzisiejszych czasach zastępuje sztukę. Dawniej artysta wykonywał sztukę w ten sposób, że malował obraz, komponował muzykę, pisał książkę, dziś montuje instalację. Zasada jest taka, że im bardziej skandaliczna instalacja, tym lepiej, bo im większy skandal, tym ważniejsze wydarzenie, a artysta ma szansę trafić na pierwsze strony gazet. Czyli osiągnąć swój cel. W pradawnych czasach tym celem było wywołanie u odbiorcy określonych uczuć, przeżyć, skłonienie go do myślenia. Teraz jest to zbędne. Liczy się skandal.

Początkowo myślałem, że instalacja stanie właśnie po to, żeby wywołać skandal, czyli sprowokować mohery do ruszenia na Świętą Maszynę z kijami. Ta grupa jest bowiem w Polsce najbardziej na skandal podatna. Wygląda jednak na to, że się myliłem. Sprawa jest daleko bardziej poważna. Znalazłem w internecie wypowiedź księdza Grzegorza Ostrowskiego, który o Świętej Maszynie mówi tak: "Maszynę odebrałbym pozytywnie, z zaznaczeniem, że miałaby zastosowanie w określonych miejscach, na przykład przy pustych lub zamkniętych w ciągu dnia świątyniach. Można sobie wyobrazić, że tylko przedsionek jest otwarty, jest krata, wchodzę i poprzez tę maszynę załatwiam swoje sprawy religijne.

Niekoniecznie ksiądz musi to przeczytać przed obrazem czy figurą, ale mam świadomość, że moja prośba została zarejestrowana w miejscu sacrum a nie profanum. Oczywiście, jest później odbiorca, który intencje zanosi na ołtarz. Intencje nie są zatrzymane w próżni. Człowiek mimo wszystko potrzebuje pewnego rodzaju potwierdzenia. Jeżeli coś zapisuje, oczekuje potwierdzenia, że to zostało przyjęte. Człowiek potrzebuje... paragonu".

Ksiądz Ostrowski nie chciałby tylko, aby Święta Maszyna spowiadała, a poza tym właściwie jest do zaakceptowania. Przynajmniej przez niego. Czyli przez wiernych, niektórych, też może być przyjęta. Bo tak samo, jak ksiądz wystawia pokwitowania, ale póki co nie pobiera pieniędzy. Po prostu święta.
Pewnie dlatego na informację o Świętej Maszynie natrafiłem na portalu, który ma w adresie słowo "oszczedzamy". Piszą tam: "Do dzisiaj myśleliśmy, że oszczędzanie (dbanie o finanse osobiste) jest równoznaczne z rezygnacją z takich przyjemności jak: kino, teatr, wystawy... Byliśmy w błędzie. W dzisiejszym Dzienniku Gazecie Prawnej w dodatku Kultura opisane są wydarzenia, na które wstęp jest wolny.

I dalej: "Warszawa - Dworzec Centralny pokaże "Holy Machine", tzn. maszynę oferującą usługi religijne, której autorką jest Kamila Szejnoch. WSTĘP WOLNY".

Konkluzja jest taka. Dożyliśmy takich czasów, że nasze potrzeby kulturalne i religijne są zaspokajane przez jedną Świętą Maszynę. W dodatku zaspokaja ona nas za darmo! Nie wiem jak ksiądz Ostrowski, ale ja na jego miejscu jednak zacząłbym się martwić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna