Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Zakaz za zakazem

Konrad Kruszewski [email protected]
Sposób na raj elit rządzących jest prosty. Zakazać wszystkiego. Z tym że wszystkiego się nie da w państwie demokratycznym, więc zakazuje się tego, co nie wygeneruje zbyt dużego niezadowolenia społecznego. Właśnie przyszła kolej na papierosy. Bo są niezdrowe. Wódka też jest niezdrowa. I co z tego?

Żeby nie było wątpliwości - nie palę. Od lat kilkunastu, czyli na tyle dawno, żeby zapomnieć, kiedy rzuciłem. Czyli nikt mnie o stronniczość nie posądzi.

Paliłem przez lat może z dwadzieścia parę, i nie palę od kilkunastu. Ale ani na to, że zacząłem palić, ani na to, że palenie rzuciłem, nie miały absolutnie żadnego wpływu jakiekolwiek działania władz. Do niczego mnie te działania, poza wkurzaniem, nie sprowokowały. Pamiętam nawet, że drastyczne braki papierosów na rynku za komuny (papierosy na kartki) spowodowały tyle, że paliliśmy z kolegami znacznie więcej niż wcześniej. Podobnie zresztą było, kiedy wódka była na kartki - wtedy piło się jej w Polsce najwięcej.

Ten owczy pęd Platformy i PiS-u do zakazywania palenia czemu ma służyć. Co to ma dać i przed czym uchronić obywateli? Przed rakiem płuc? Wolne żarty! Już prędzej kogoś z tego powodu, że w knajpie będzie zakaz palenia (a będzie i nie tylko w knajpie, bo praktycznie wszędzie), narazi na zapalenie płuc, bo zmusi go do wyjścia na mróz na papierosa.

Jeżeli palenie jest tak szkodliwe (a jest - wiem, bo sam paliłem), że państwo musi się troszczyć o zdrowie obywateli palących i niepalących, tylko dym wdychających, to prościej przecież będzie zakazać palenia i handlu tytoniem. Ja wiem, że to też nic nie da, ale po co bawić się w półśrodki i udawać, że leczy się syfilis przez wyciskanie pryszczy.

Tak naprawdę wcale nie chodzi o zdrowie obywateli, tylko o kontrolę nad nimi. Możliwość kontrolowania jest realną władzą. Dopóki straż miejska nie mogła zaglądać do toreb obywateli (czyli ich rewidować), władzy realnej nie posiadała, ale już posiada i posiadać będzie więcej, bo Polska zmierza w kierunku rozwiązań policyjnych, a nie obywatelskich. Każda władza temu kierunkowi sprzyja, bo każda władza chce mieć władzy więcej.

Zakaz publicznego palenia jest narzędziem do kontrolowania, czyli sprawowania władzy. Wytyczania ścieżek, po których obywatel musi się poruszać, i sprawowania nad nim nadzoru. To my bowiem, czyli władza, decydujemy, czy zapalisz i w którym miejscu. Do czego nam, czyli władzy, jest to potrzebne? Do utrzymywania ciebie obywatelu w dyscyplinie i poczuciu zagrożenia, że jak ją złamiesz, to my ci pokażemy. Póki co będziesz miał możliwość swobodnego palenia jedynie we własnym mieszkaniu. Nasza władza jeszcze tam nie sięga.

Oczywiście, żeby to osiągnąć, mogliśmy użyć (my władza) każdego innego, dowolnego zakazu. Mogliśmy ci zakazać na przykład chodzenia w krótkich spodenkach po mieście, też w trosce o twoje zdrowie, bo od wystawiania skóry bezpośrednio na promienie słoneczne możesz dostać raka. Ale byś tego nie zrozumiał i nie przyjął. W państwie totalitarnym byśmy się twoim niezrozumieniem w ogóle nie przejęli. Państwo demokratyczne natomiast jest to taki twór, który wymaga specyficznej sztuki wprowadzania zakazów. Sztuki uwodzenia. Trzeba uzyskać akceptację przynajmniej części obywateli, wmawiając im, że zakazy są wprowadzane dla ich dobra.

W przypadku zakazu palenia wykorzystaliśmy odwieczną wojnę między palaczami i niepalącymi. Niepalących jest dużo. Wystarczająco dużo, żeby nam przynajmniej nie przeszkadzać, gdyż ich ten zakaz w ogóle nie dotyczy. Przynajmniej do czasu, dopóki nie zaczną palić.

Wniosek z tego jest taki, że osoby wolne od nałogów są dla władzy największym zagrożeniem, bo są najmniej podatne na kontrolę. Gdyby obecny zakaz palenia wywołał wśród nałogowców taką właśnie refleksję, to byłby przynajmniej z tego jakiś pożytek. Obawiam się jednak, że nie, gdyż z podobną reakcją spotkałem się tylko raz w życiu. W latach 80-tych ubiegłego wieku spotykałem konspiratorów, którzy rzucali palenie, aby komuniści w przypadku aresztowania nie znęcali się nad nimi odcinając ich od dopływu papierosów.

Ograniczanie swobód obywatelskich jest wpisane w naturę każdej władzy. Totalitaryzmy robią to przy pomocy bata. Demokraci używają rękawiczek. Dlatego też demokraci są lepsi. Nie wsadzą do więzienia, tylko wlepią mandat. Chyba że na mandat nie będzie cię stać.

Do tego, że demokracja nie oznacza wolności, zbyt szybko się przyzwyczajamy. Zbyt łatwo też ulegamy sloganom, że nasza wolność nie może oznaczać zniewolenia innych. Jestem, jak już napisałem, osobą niepalącą, ale wcale nie czuję się zniewolony przez palaczy. W końcu nikt mnie nie zmusza, żebym wchodził do zadymionej knajpy. Robię to z własnej woli. Albo tego nie robię. Jeżeli już zatem muszę akceptować zakazy, bo muszę, to rzeczywiście w takich miejscach, w których przebywanie nie jest zależne od mojej woli. Na przykład w szpitalu. Tam wolność musi zostać ograniczona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna