Kto miał sukcesy, ten dostanie figę. A córka radnego nagrodę

Prezydencką nagrodę lepiej dać córce radnego, która kształci się na wydziale wokalnym niż twórcy słynnego na całą Polskę festiwalu bluesowego lub wokalistkom, które zajmują pierwsze miejsca na festiwalach i występują nie tylko na polskich, ale i zagranicznych scenach. Z takiego założenia musieli wyjść członkowie kapituły konkursowej, opiniując wnioski o przyznanie nagrody prezydenta lokalnym twórcom.

- To krzywdzące - uważa Andrzej Matusiewicz, wiceprzewodniczący rady miasta. - Powinniśmy nagradzać tych, którzy promują nasze miasto. W innym przypadku zniechęcimy ich do pracy.

Dostaną bez zasług

Władze miasta przyznają nagrody lokalnym twórcom za ich osiągnięcia. W tym roku zarezerwowano na ten cel 65 tys. zł. Do kapituły konkursowej wpłynęło 16 wniosków. Dziewięć z nich uzyskało pozytywną opinię.
W poniedziałek nad propozycją przyznania nagród debatowała komisja kultury.

- Kapituła wskazała do uhonorowania osoby bez żadnych zasług - mówi radna Bożena Dunat. - Tymczasem ci, którzy mają duże osiągnięcia, zostali pominięci. Mam na myśli np. solistki z "Beciaków", które wygrywają najbardziej prestiżowe festiwale.

Nagrody nie otrzyma też Marek Zborowski, opiekun "Beciaków".
Matusiewicz zwraca uwagę na równie niedocenionego Krzysztofa Skłodowskiego, historyka, który wydał jedną książkę, drugą przygotowuje i miał szereg wykładów na seminariach.
Ale na pieniądze może liczyć zespół "Vieśnova", który w ub.r. zajął trzecie miejsce na dwóch festiwalach.

Decyzję podejmie prezydent

Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy suwalskiego ratusza, uspokaja, że ostateczną decyzję, kto otrzyma nagrodę za ubiegłoroczną twórczość, podejmuje prezydent miasta.
- Zarówno opinie kapituły, jak i komisji nie są wiążące - zapewnia rzecznik. - Lista wskazanych przez komisję osób będzie jeszcze analizowana.