Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz nie widział, że rośnie rak?

Urszula Ludwiczak
Choroba powoduje, że prawa ręka pani Wiesławy puchnie i boli. Trzeba ją na kilka godzin dziennie wkładać do specjalnego, masującego rękawa. Kobiecie pomaga w tym mąż Andrzej.
Choroba powoduje, że prawa ręka pani Wiesławy puchnie i boli. Trzeba ją na kilka godzin dziennie wkładać do specjalnego, masującego rękawa. Kobiecie pomaga w tym mąż Andrzej.
Od 15 lat regularnie robiła mammografie i zawsze miała świetne wyniki. Ostatnie takie badanie, w listopadzie 2008 r., też nie wykryło żadnych zmian.

A 9 miesięcy później lekarze zdiagnozowali u niej... raka piersi w ostatnim, najgorszym stadium.

- Jak to możliwe? Dlaczego mammografie tego nie wykryły? - płacze Wiesława Jankowska z miejscowości Jabłoń Jankowce w gminie Nowe Piekuty.

Pani Wiesława Jankowska i jej mąż, Andrzej, nie mogą pogodzić się z tym, że choroba nie została wykryta wcześniej. - Może miałabym wtedy szansę na wyleczenie? - rozpacza kobieta. Jankowscy uważają, że winę ponosi zakład, który wykonywał mammografie w mammobusie, od lat odwiedzającym ich gminę. Przedstawiciele przychodni nie mają sobie nic do zarzucenia. Ich zdaniem, badanie było prawidłowe i nie wykazało w tamtym momencie żadnych zmian.

Wyniki były dobre, choć pierś bolała
- Od 1996 roku, co dwa lata systematycznie robiłam badania w mammobusie, który do nas przyjeżdżał. Zawsze wynik był dobry, zapraszano mnie za dwa lata ponownie - opowiada pani Wiesława. - W czasie badania w listopadzie 2008 r. powiedziałam panu, który mi je robił, że boli mnie prawa pierś. Odpowiedział, że musi boleć. Czułam, że coś jest nie tak, bo bolało inaczej niż zwykle. Ale po paru dniach przyszedł wynik, który stwierdzał, że wszystko jest w porządku.

Pierś bolała panią Wiesławę dalej. W końcu, w lipcu 2009 roku, po namowach męża, poszła do onkologa.

- Lekarz zrobił badania i tylko mnie spytał, gdzie ja byłam do tej pory, że aż takie zaniedbanie jest u mnie - wspomina z płaczem kobieta. - Okazało się, że mam guza wielkości 35 mm, w ostatnim stadium. Że nie nadaję się już do operacji. To było jak wyrok. Zaraz pomyślałam: dlaczego ja?! No jeszcze gdybym się nie badała regularnie...

Diagnozę: rak zapalny piersi IV stopnia i niepomyślne rokowania potwierdziły kolejne badania. Pani Wiesława została poddana w sumie 10 cyklom chemioterapii.

- Najpierw schudłam 15 kilo, wypadły mi włosy, paznokcie - opowiada kobieta. - Teraz przyjmuję już tylko tabletki hormonalne, od których przytyłam. Boli mnie cała prawa strona, puchnie ręka i noga. Muszę robić specjalne masaże ręki. Cały czas źle się czuję. Co będzie ze mną dalej, nie wiem. Co dwa miesiące mam badania kontrolne, na szczęście na razie guz nie rośnie.

Sprawiedliwości szukają w sądach
Mąż pani Wiesławy do dziś nie pogodził się z diagnozą. Najpierw napisał list do minister zdrowia, Ewy Kopacz. - Opisałem, że wprowadza się ludzi w błąd przez badania w mammobusach, które usypiają czujność - opowiada pan Andrzej. - To marnotrawione pieniądze, bo setki kobiet padają ofiarą niewiarygodnych wyników. Przecież nowotwór, aby dojść do takiego stadium, jak u mojej żony, to z 10 lat musi rosnąć! A żona badała się co dwa lata, wyniki nie pokazywały żadnych zmian.

Minister zdrowia przesłała skargę Jankowskiego do Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku. Sprawą zajął się rzecznik odpowiedzialności zawodowej, który jednak umorzył postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. W uzasadnieniu napisał, że według radiologa, z którym konsultowano sprawę, można było dostrzec zmiany w piersi pani Wiesławy w 2008 r. tylko pod warunkiem, że miałoby się równocześnie do porównania poprzednie zdjęcia z badań. A jako że w mammobusach lekarz opisuje zdjęcie bez udziału pacjentki i poprzednich zdjęć, nie można mu zarzucić nienależyte wykonanie pracy.

Jankowscy odwołali się do Okręgowego Sądu Lekarskiego. Postępowanie trwa, będzie powołany biegły. Z kolei przychodni, która wykonuje mammografię w terenie, zaproponowali ugodę. Chcieli aby placówka wypłaciła im odszkodowanie za poniesione straty i krzywdy. Ale przedstawiciele firmy nie chcą się na to zgodzić:

- Rozumiem tragedię tych ludzi, ale z naszej strony żadnego błędu nie było. Wykonujemy 30-40 tys. badań mammograficznych rocznie - mówi Paweł Nalewajko, właściciel Przychodni Profilaktyki i Diagnostyki Obrazowej w Białymstoku. - Według naszych radiologów, mammografia z 2008 r. nie pokazywała żadnych zmian. A takie zdjęcia są oceniane przez dwóch lekarzy, niezależnie.

Nalewajko dodaje, że badania w mammobusach są wysokiej jakości, wykonywane na certyfikowanym sprzęcie, który podlega stałym kontrolom. Wyniki opisują specjaliści, którzy mają ogromne doświadczenie w tej pracy, a do tego stale się szkolą. I są skuteczni - tego samego dnia, gdy badana była pani Jankowska, wykryto nowotwór u innej pacjentki.

- Niestety, u pani Jankowskiej wykryto raka zapalnego, który rośnie bardzo szybko - dodaje dr Jolanta Diakowska-Kosidło, radiolog z przychodni. - W takim przypadku możliwe jest, że w zdjęciu radiologicznym sprzed siedmiu miesięcy nie było widać żadnych zmian. Nie świadczy to o złej jakości badania, ani nie przesądza o słuszności badań mammograficznych. To jedna z najlepszych metod diagnozowania nowotworów. Niepokojące zmiany wykrywamy średnio u jednej na 200 pacjentek, wielu z nich na pewno uratowaliśmy tym badaniem życie.

Oceni biegły
Jankowscy nie dają się przekonać. O podejrzeniu narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu zawiadomili już prokuraturę. Wszczęto dochodzenie w tej sprawie, przesłuchano strony i świadków, m.in. onkologów i radiologów. Nikt nie przesądził, czy podczas badań pani Wiesławy mógł zostać popełniony błąd. O dalszych losach sprawy zadecyduje więc biegły, który ma stwierdzić, czy możliwe jest, aby nowotwór nie był widoczny w badaniu mammograficznym w listopadzie 2008 r.

- Będziemy powoływali biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej z Polski do oceny materiału dowodowego - mówi Wojciech Zalesko z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ. - Z doświadczenia wiemy, że uzyskanie opinii może trwać nawet około roku. Ale od niej zależeć będzie nasze dalsze postępowanie w tej sprawie.

- Wiem, że dla mnie już nic nie pomoże, ale może moja sprawa uratuje komuś innemu życie - mówi pani Wiesława.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna