Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Limit na zdrowie

Urszula Ludwiczak
- Mamy sprzęt, lekarzy, moce przerobowe. Moglibyśmy operować dwa razy więcej pacjentów, niż opiewają nasze kontrakty. Niestety, NFZ nam za to nie zapłaci - mówią podlascy lekarze i dyrektorzy szpitali.
- Mamy sprzęt, lekarzy, moce przerobowe. Moglibyśmy operować dwa razy więcej pacjentów, niż opiewają nasze kontrakty. Niestety, NFZ nam za to nie zapłaci - mówią podlascy lekarze i dyrektorzy szpitali.
Pani Katarzyna zabieg usunięcia zaćmy miała wyznaczony na wrzesień. Czekała na niego pół roku. Właśnie dostała telefon, że operacji na razie nie będzie, bo... szpitalowi zabrakło pieniędzy. W takiej sytuacji jak pani Katarzyna będzie teraz tysiące chorych.

Wszystko przez tzw. nadwykonania umów przez szpitale. Na Podlasiu sytuacja jest obecnie dramatyczna - szpitale przekroczyły kontrakty na leczenie chorych już o 40 mln zł! Jako że NFZ na razie nie zapewnia, że tę nadwyżkę opłaci, dyrektorzy zaczęli podejmować trudne decyzje... Muszą ograniczać przyjęcia chorych.

- Mamy wszelkie możliwości, aby leczyć: są lekarze, sprzęt, nie ma tylko na ten cel pieniędzy - mówi Sławomir Kosidło, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku. - Nie możemy przecież kredytować działalności NFZ.

Za mało w kasie

Owe nadlimity czy nadwykonania kontraktów to w podlaskich szpitalach nic nowego. Zazwyczaj placówki przyjmowały więcej pacjentów, niż pozwalała na to umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia. Do tej pory jednak NFZ w mniejszym lub większym stopniu owe nadwyżki opłacał. W tym roku jednak jest inaczej. Wszystkiemu winny jest światowy kryzys i mniejsze spływy do budżetu NFZ ze składki zdrowotnej. To powoduje, że fundusz nie ma pieniędzy i nie ukrywa, że może mieć problemy nawet z opłaceniem wszystkich świadczeń przewidzianych w umowach.

- O tym, jak wygląda sytuacja, będzie można powiedzieć najwcześniej w połowie września, gdy zanalizujemy 8 miesięcy tego roku - ocenia Adam Dębski, rzecznik podlaskiego NFZ. - W tym roku opłaciliśmy już część świadczeń nadlimitowych na kwotę 35 mln zł, głównie ratujących życie, z zakresu chemioterapii, programów lekowych i onkologii.

Jednak nadwykonania w innych dziedzinach po siedmiu miesiącach tego roku sięgają już 57,8 mln zł, z czego ok. 40 mln zł to przekroczenia umów w szpitalach.

Pani Katarzyna to jedna z ofiar braku pieniędzy w kasie NFZ. Bo dyrektorzy w obawie przed utratą płynności finansowej ich zakładów, zaczęli podejmować decyzje o ograniczaniu przyjmowania chorych, którzy nie są w stanie zagrożenia zdrowia i życia.

- Ja może jeszcze nie umieram, ale z zaćmą jest trudno żyć - mówi Katarzyna. - A ja nie dość, że po półrocznym czekaniu nie mam zabiegu, to nawet nie wiem, kiedy go będę mieć. Kazano mi po prostu czekać na telefon.

- Jakbym był pacjentem w takiej sytuacji, też bym reagował emocjonalnie - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Ale nasz szpital ma już przekroczony kontrakt o 13 mln zł. Musimy ograniczyć się do przyjmowania przede wszystkim chorych w stanach zagrożenia zdrowia i życia. Jeśli takich potrzebujących będzie mniej, zaczniemy przyjmować pacjentów z kolejek planowych. Sytuacja może się zmienić w każdej chwili, jeśli NFZ nam zapłaci za nadlimity.

Tegoroczny kontrakt z zakresu usuwania zaćmy wykonał też już białostocki szpital wojewódzki. Chorzy, którzy mieli mieć operacje w najbliższych tygodniach, na razie się jej nie doczekają. Od sierpnia planowe zabiegi zostały wstrzymane. Operuje się tylko chorych z zagrożeniem utraty wzroku.
- Roczna umowa z NFZ pozwala nam zoperować ok. 400 pacjentów - mówi dr Jan Grochowski, ordynator oddziału chorób oczu w szpitalu. - A do końca lipca wykonaliśmy ponad 500 zabiegów. Przestaliśmy robić planowe zabiegi, przyjmujemy tylko nagłe zagrożenia utraty wzroku. Pacjentom, którzy mieli wyznaczony termin operacji np. na sierpień, nawet nie możemy podać kolejnego terminu, bo nie wiemy, czy i jakie dostaniemy środki.

Nie lepiej jest w innych dziedzinach:
- W pierwszym półroczu wykonaliśmy więcej operacji wstawienia endoprotez, aby rozładować trochę kolejkę - mówi prof. Jan Skowroński, kierownik Kliniki Ortopedii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Teraz dostaliśmy zalecenie od dyrekcji, aby wyhamować przyjęcia. Przestaliśmy wysyłać zawiadomienia o terminach operacji. Jest "fantastycznie", bo zgodnie z ustawą, mamy obowiązek określić pacjentowi dokładny termin przyjęcia na zabieg. Ale ustawa ma się nijak do życia, bo teraz nie mogę podać żadnej daty przyjęcia. Wykonujemy jeszcze ostatnie zaplanowane wcześniej zabiegi i wkrótce je zawiesimy, bo musimy mieć jeszcze środki na leczenie pacjentów z zakresu traumatologii, czyli osób po różnych wypadkach.

Efekt? Już teraz kolejka na endoprotezy w USK wynosi ponad... trzy lata, a nie jest wykluczone, że wkrótce dojdzie nawet do czterech.

Ostre hamowanie

Ograniczenia w przyjmowaniu chorych obowiązują już w białostockich placówkach: Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym, szpitalu wojewódzkim (na okulistyce, ortopedii i urologii) oraz szpitalu MSWiA. Dyrektorzy innych placówek w regionie też się przymierzają do takiego kroku:
- Mamy ponad 4 mln zł ponadlimitów, zaczynamy wstrzymywać przyjęcia na oddziałach zachowawczych, a od września zaczniemy pewnie ograniczać tzw. procedury kosztochłonne, czyli tomografie czy USG dopplerowskie - mówi Marian Jaszewski, dyr. szpitala wojewódzkiego w Łomży. - Kolejki na te badania już są długie, a będą jeszcze dłuższe.

- Mamy 2,5 mln zł nadlimitów, musimy coś z tym zrobić, bo sytuacja jest dramatyczna! - wyjaśnia Bożena Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. - Skoro NFZ nie będzie płacić za nadwykonania, musimy wyhamować ilość zabiegów, zwłaszcza te na ortopedii i chirurgii są kosztochłonne.
Marek Chojnowski, dyrektor białostockiego szpitala MSWiA, też już poprosił ordynatorów, aby wnikliwie analizowali przypadki, jakie przyjmują do szpitala i skupiali się przede wszystkim na pacjentach w stanach zagrożenia życia i zdrowia.

- Liczę jednak na to, że ta sytuacja nie potrwa długo, bo minister zdrowia dotrzyma obietnicy i pieniądze na nadwykonania się znajdą - mówi.

- Jeśli pieniądze za nadwykonania się nie pojawia, kolejki mogą wzrosnąć drastycznie - dodaje Grzegorz Gałązka, dyrektor szpitala w Suwałkach. - Jednak ze strony pani minister zdrowia tyle razy padały deklaracje, że pieniądze będą, że staram się traktować te słowa poważnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna