Specjaliści twierdzą, że taka tendencja wynika z faktu, iż Polacy wciąż liczą każdy grosz.
Bo w sklepie taniej
Największą popularnością wśród bywalców łomżyńskich sklepów monopolowych cieszyły się trunki do 4,5 proc. zawartości alkoholu i piwo. W ubiegłym roku obrót z ich sprzedaży wyniósł aż 32 mln 491 tys. 830 zł. Gorzej było w gastronomii, bo obrót z ich sprzedaży sięgnął 1 mln 586 tys. 843 zł.
Nie brakowało także amatorów najmocniejszych napojów wyskokowych zawierających powyżej 18 proc. alkoholu. W ubiegłym roku w sklepach odnotowano aż 20 mln 273 tys. 864 zł obrotu z ich sprzedaży.
W pubach, barach i restauracjach najgorzej w ubiegłym roku sprzedawał się ten najmocniejszy alkohol. Obroty wyniosły 523 tys. 579 zł, to o ponad 350 tys. zł mniej niż jeszcze dwa lata temu.
Przybywa natomiast smakoszy win. Widać to nie tylko po danych statystycznych, ale także po półkach sklepowych. Spory wybór win mamy już nie tylko w sklepach monopolowych, ale także w popularnych dyskontach. Tam obok taniej wódki kupić można także markowe alkohole.
- Roczna wartość sprzedaży napojów alkoholowych z danego roku stanowi podstawę obliczenia wysokości opłaty za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych w roku następnym - tłumaczy Łukasz Czech z Urzędu Miasta Łomża.
Limit koncesji na sprzedaż napojów alkoholowych w gastronomii wynosi 65, ale w ostatnich latach nie był do końca wykorzystany. W ubiegłym roku udostępniono 44 takie koncesje, a obecnie 48.
- Natomiast liczba koncesji na sprzedaż napojów alkoholowych w sklepach wynosi 50 zezwoleń i cały czas jest wykorzystana - dodaje Łukasz Czech. - Nie jest limitowana sprzedaż słabych napojów alkoholowych, w tym piwa.
I choć dwa lata temu znacznie zwiększyła się liczba koncesji, to wciąż "te sklepowe" rozchodzą się na pniu. Wynika to z faktu, że od lat utrzymuje się tendencja dużo wyższej sprzedaży w sklepach, a spadkowa w pubach, barach i restauracjach.
Oszczędzają na przyjemnościach
- Branża piwna już od kilku lat narzeka na stagnację w gastronomii - zwraca uwagę Andrzej Kondej, spec. ds. marketingu w firmie SBK Marketing w Białymstoku. - W ostatnich latach konsumenci znacznie chętniej spożywają alkohol w domu. Wpływ na to ma wiele czynników, m.in. fakt, że znacznie poprawił się standard naszych mieszkań i chętniej zapraszamy do nich znajomych.
Z drugiej strony zwraca uwagę, że spadek liczby konsumentów w lokalach gastronomicznych świadczy także o ubożeniu społeczeństwa, które zmuszone trudną sytuacją gospodarczą, oszczędza.
- Trudno się temu dziwić, gdy np. piwo można w sklepie kupić już za dwa złote, a za takie samo w pubie trzeba zapłacić pięć, albo nawet sześć złotych - dodaje Andrzej Kondej. - Wciąż widoczne są różnice między Polską, a krajami z zachodniej części Unii Europejskiej. Polacy wciąż liczą.
I choć Polacy nie stronią od tzw. "domówek", to warto zauważyć, że imprezy okolicznościowe np. przyjęcia z okazji chrzcin, komunii, czy wesela organizują w restauracjach. Ale właściciele tych lokali pozwalają na zakup własnego alkoholu. Więc chociaż alkohol wypijany jest w restauracji, to zarabiają na nim sklepowi sprzedawcy.
Czytaj e-wydanie »Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?