Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie modlą się i płaczą [FOTO]

Helena Wysocka [email protected]
Mieszkańcy Berżnik i okolicznych wsi modlą się na schodach wiodących do kościoła
Mieszkańcy Berżnik i okolicznych wsi modlą się na schodach wiodących do kościoła
Przez dziewięć dni modlili się do świętego Antoniego. Prosili go, żeby biskup nie zabierał proboszcza. Teraz koczują przy świątyni. Pilnują jej dzień i noc. - Nie wpuścimy innego księdza - zapowiadają wierni z berżnickiej parafii.
Ksiądz parafii w Berżnikach
Ksiądz parafii w Berżnikach

Ksiądz parafii w Berżnikach

Będziemy protestować do czasu, aż kuria cofnie dekret o przeniesieniu naszego proboszcza - mówi wprost parafianin Andrzej Miszkiel. - Jesteśmy oburzeni decyzją biskupa, który, zamiast wspierać schorowanego człowieka, bo takim jest nasz pasterz, skazuje go na wygnanie. To nieludzkie!

Proboszcz ma odejść 5 lipca.

Ksiądz za kasą nie goni, porządek robi
Berżniki, niewielka wieś w gminie Sejny. Do parafii należy osiemnaście wsi. Niewielkich, niektóre mają zaledwie po pięć, sześć dymów.

- To biedna parafia - mówi Halina Żondarys z Poćkun. - Młodych niewielu, starzy biedę klepią. Ziemia licha, większość ledwo wiąże koniec z końcem. Rzadko kto "dwójkę" rzuca na tacę.

Ludzie są podzieleni i nieufni. Pewnie dlatego, że przez lata parafią rządził ksiądz, którego nie akceptowali.

- Do munduru go ciągnęło, kapelanem wojska był - wspominają. - Helikopterem ciągle latał. Od tego huku nasze kury przestały się nieść.
Mieszkańcy Berżnik twierdzą, że były proboszcz niczego nie pilnował. Parafialny cmentarz zarósł chwastami i krzakami, rozsypywała się plebania i zabytkowy, drewniany kościółek. Na dodatek, parafia miała zobowiązania. W sumie zalegała prawie 70 tysięcy złotych. Listonosz niemal bez przerwy przynosił jakieś wezwania do zapłaty.

- Odetchnęliśmy z ulgą, kiedy siedem lat temu proboszcza przeniesiono - mówią.
Do Berżnik przyszedł ksiądz Władysław Napiórkowski i zabrał się do roboty. Uporządkował nekropolię, wyremontował plebanię i zaczął odbudowywać świątynię.

- Honorowy jest, nikogo o pomoc nie prosił - opowiadają wierni. - Sam wycinał krzaki, dźwigał kamienie. Rolnicy, gdy zobaczyli co się dzieje, pośpieszyli mu z pomocą.

Ludzie szanują proboszcza także za to, że pieniędzy nie wyrywa. Kiedy na początku tego roku pojawiły się głosy, że jeździ po kolędzie, bo za kasą goni, duchowny kazał sołtysom sporządzić listy, kto chce go przyjąć. I tylko do tych gospodarzy zagląda, których ma w wykazie.

- Kiedy widzi, że chałupka się chyli ku ziemi, koperty nie weźmie - twierdzą ludzie. - Mówi: Jak swoje potrzeby ogarniesz, to przyniesiesz.

Miejscowych ujął także tym, że o młodych zadbał. Kiedyś nie mieli przy kościele swojego miejsca. Teraz ich widać. Schodzą się, śpiewają, modlą się. Tak jak być powinno.

Ksiądz Władysław Napiórkowski ciężko pracuje, ale ma też wielką pasję. Kocha konie i zaczął je hodować w Berżnikach, na parafialnych gruntach.

- Piękne były, zadbane. Niestety, musiał sprzedać, aby pokryć kościelne długi - mówi Żondarys. - Który ksiądz by tak zrobił? A proszę zobaczyć, jak on wygląda. W tych samych, brązowych sandałach i połatanej sutannie chodzi od siedmiu lat. I bez przerwy nam powtarza: będzie dobrze, będzie dobrze.

Wierni modlą się i płaczą
Pierwsze, czarne chmury nad berżnickim proboszczem pojawiły się w ubiegłym roku. Biskup chciał go wówczas przenieść, ale sprzeciwili się temu parafianie.
- Napisaliśmy petycję, zebraliśmy ponad siedemset podpisów - mówi Andrzej Miszkiel. - Kuria zmieniła zdanie.

Kilka tygodni temu wierni dowiedzieli się, że pomysł odwołania proboszcza znów jest aktualny. Pojechali do Kurii Biskupiej w Ełku, gdzie usłyszeli, że w parafii była wizytacja. Wprawdzie nie została jeszcze zakończona, ale stwierdzono pewne uchybienia w dokumentach. O co dokładnie chodzi, nie wiadomo. Ludzie podejrzewają, że proboszcz za mało pieniędzy przekazał do kurii. A może w ogóle tego nie zrobił...

- Jeśli potrzebny jest haracz, to złożymy się - deklaruje Miszkiel.
W minioną niedzielę, na porannej mszy, zebrały się tłumy. Miszkiel mówi, że tak wielu ludzi nie ma nawet w największe, kościelne święto. Przed świątynią ustawiła się strażacka orkiestra dęta. Przyjechała specjalnie z odległych o kilkanaście kilometrów Sejn, aby zagrać proboszczowi "Sto lat". W poniedziałek bowiem obchodził swoje imieniny.

Zaskoczony ksiądz Napiórkowski wyszedł na próg świątyni, spuścił głowę i słuchał. A wierni śpiewali i płakali.

Kuria: Są zaniedbania!
Później podjęli decyzję:
- Będziemy bronić księdza, blokujemy kościół! - informuje Miszkiel. - Kto jest za?
Wszystkie ręce podniosły się do góry. A chwilę później przystąpili do działania. Drzwi świątyni zamknęli na klucz. I tak jest po każdym nabożeństwie. Na furtce kościelnego ogrodzenia zawiesili łańcuch z kłódką. A na niewielkim skwerku, tuż przy drodze, rozstawili namioty i polową kuchnię. Rozpisali dyżury i pilnują świątyni. Dzień i noc. Bez przerwy.

- Poruszymy niebo i ziemię, a nie wpuścimy nowego księdza - zapowiada Danuta Miszkiel. - Kościół to my. Kuria musi liczyć się z naszym zdaniem, kierować się dobrem większości, a nie niszczyć ludzi, którzy w to co robią wkładają całe serce. Jak przełożeni księdza mogą go oceniać, nie pytając nas o zdanie? Dla nas to najlepszy proboszcz, taki o jakim zawsze marzyliśmy.
Ks. Antoni Skowroński, kanclerz Kurii Biskupiej w Ełku, jest zaskoczony buntem parafian.

- A skąd ludzie mają takie przekonanie, że następny proboszcz będzie złym gospodarzem? - zastanawia się głośno. - Moim zdaniem, to niesprawiedliwa ocena. Ksiądz, który ma objąć parafię jest też pracowity.

Kanclerz przyznaje, że ks. Władysław Napiórkowski sporo zrobił dla berżnickiego kościoła:

- I nikt mu tej chwały nie zamierza odbierać - mówi. - Ale dopuścił się też zaniedbań. Jakich? Chodzi o kwestie administracyjne.

I dodaje, że zainteresowany zgodził się na przeniesienie. Przyjął dekret i od 5 lipca będzie pracował w Giżycku. Parafią berżnicką zaś zarządzać ma ksiądz z Żytkiejm.
- Nie pozwolimy na to! - upierają się mieszkańcy Berżnik. - Najwyżej, kościół będzie zamknięty.

Ks. Napiórkowski z dziennikarzami rozmawiać nie chce. Odprawia nabożeństwa, a później chyłkiem przemyka się do plebanii.

- Przepraszam, ale nic nie mam do powiedzenia - kwituje pytania i chowa się za drzwiami.

Biskup skazuje naszego proboszcza na wygnanie – oburza się Halina Żandarys (pierwsza z lewej). – Nasz ksiądz jest niepowtarzalny, może być wzorem dla
Biskup skazuje naszego proboszcza na wygnanie – oburza się Halina Żandarys (pierwsza z lewej). – Nasz ksiądz jest niepowtarzalny, może być wzorem dla innych. Nie pozwolimy, aby odszedł.

Biskup skazuje naszego proboszcza na wygnanie - oburza się Halina Żandarys (pierwsza z lewej). - Nasz ksiądz jest niepowtarzalny, może być wzorem dla innych. Nie pozwolimy, aby odszedł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna