- Jeśli nie wszedłbym do finału, a ma w nim wystąpić 12 osób, byłaby to wyłącznie moja wina. Musiałbym się zagapić albo stracić siły w przepychankach na trasie - mówi Parszczyński.
Świeżo upieczony halowy mistrz Polski na 3 kilometry liczy na sporo, bo czuje się znakomicie.
- Forma jest wysoka. Ostatnio robiliśmy badania i, jak na ten okres, ich wyniki są bardzo dobre. Po mistrzostwach trochę zmniejszyłem wysiłek na treningu, by się za bardzo nie zmęczyć przed wyjazdem do Paryża - mówi Parszczyński.
Dla Łukasza to nie pierwszy start w Halowych Mistrzostwach Europy. Dwa lata temu w Turynie odpadł w eliminacjach biegu na 1500 m.
- Wtedy jakoś tego specjalnie nie przeżywałem. Teraz jednak biegnę na swoim koronnym dystansie, na 3 kilometry i jestem w formie. Dlatego wejście do finału to minimum. Zadowoli mnie miejsce w najlepszej "szóstce", to, co powyżej byłoby już dużym sukcesem - mówi Parszczyński.
W tym roku biegacz Podlasia pobił swój rekord życiowy o ponad 6 sekund osiągając wynik 7:54.29 w niemieckim Karlsruhe. W Paryżu, zależnie od tego, jak będzie prowadzony finał, może go znów poprawić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
