Sobotni występ tej młodej siatkarki był czymś wyjątkowym. Jako zaledwie 16-letnia dziewczyna zadebiutowała w oficjalnym spotkaniu w Pronarze Zeto Astwa AZS. Dzięki temu jest najmłodszą zawodniczką, jaka kiedykolwiek wystąpiła na tak wysokim poziomie rozgrywek w barwach AZS-u. Niechybnie stanie się też najmłodszą siatkarką, jaka zagra w nich w ekstraklasie. Poza tym, Właszczuk jest ulubienicą kibiców, bo - co w naszym zespole stanowi ewenement - to białostoczanka.
- Wcześniej, jak grałam na sparingach, w ogóle się nie denerwowałam. To było jak trening. Teraz stałam w kwadracie dla rezerwowych, gdy nagle trener mnie zawołał. Moja pierwsza reakcja była mniej więcej taka: "Ja?!". Po wejściu na boisku i pierwszym ataku szybko jednak ochłonęłam - mówi "Współczesnej" Małgorzata.
Podgląda i słucha
Właszczuk jest wychowanką AZS-, gdzie stawiała pierwsze kroki pod okiem Lucyny Dobrzyńskiej. Potem trenowała u Sebastiana Grzegorka w Szkole Podstawowej nr 21, siedzibie klubu Oczko. Pierwsze doświadczenia w gronie seniorek zaczęła zbierać już w wieku 14 lat, gdy trafiła do drugoligowego BTPS-u Białystok. Szybko, bo latem 2009 roku, otrzymała propozycję z Pronaru Zeto Astwa AZS.
- Czuję, że od sierpnia wiele poprawiłam. Nabrałam siły i skoczności. Dzięki temu, że mogę podpatrywać inne dziewczyny w grze, wiele zyskuję. Np. Magda Saad bardzo pomaga mi w ustawianiu się w obronie, a Kasia Wysocka w bloku. Cenne wskazówki doświadczonych zawodniczek dużo mi dają - mówi Małgorzata.
16 lat skończyła 22 listopada. Przykład Gosi pokazuje, że da się w regionie wychować bardzo utalentowaną siatkarkę. Druga strona medalu jest, niestety, taka, że Właszczuk to odosobniony "rodzynek" - całość szkolenia młodzieży na Podlasiu znajduje się w opłakanym stanie. Potwierdza to klasyfikacja Ministerstwa Sportu, według której nasze województwo jest pod tym względem najgorsze w całym kraju.
Dublerka dla Cieśli
Właszczuk, wcześniej próbowana jako przyjmująca, została przestawiona przez trenera Wiesława Czaję na atak. Dzięki temu Pronar Zeto Astwa zyskał dublerkę dla jedynaczki na tej pozycji - Małgorzaty Cieśli. Właszczuk zadebiutowała właśnie jako atakująca. W trzech wejściach na boisko wykonywała cztery ataki, z czego dwa - z dość trudnych pozycji - skończyła zdobyciem punktów. To chwile, w których podczas całego sennego meczu z Gedanią, kibice reagowali największą owacją.
- Na początku wydawało mi się, że tylko wypełniam lukę w składzie. Byłam na siebie zła, bo przyjęcie mi na treningach nie wychodziło. Teraz skupiam się na ataku i ta pozycja na tę chwilę mi odpowiada. Wiem, że nie zrobię na niej wielkiej kariery, bo jestem za niska. Dlatego ciągle pracuję też nad przyjęciem. Ale dzięki temu, że zostałam atakującą, mam szanse na wejście na boisko, a to bardzo ważne - mówi Małgosia.
Właszczuk mierzy 180 cm, warunkami bardzo przypomina najlepszą polską przyjmującą Annę Barańską. Gdy jeszcze występowała w BTPS-ie, niektórzy kibice "ochrzcili" ją nawet jako naszą "Barańską".
- Na razie Gosia nie poradziłaby sobie z przyjęciem. To nie jest jeszcze moment, gdy może występować na tej pozycji. Dlatego niech skupi się na ataku i wyćwiczy ten element. To też będzie jej bardzo potrzebne. Oczywiście, nad przyjęciem musi długotrwale pracować. Jest jeszcze tak młoda, że ma dużo czasu, by wszystko w swojej grze poprawić - mówi trener Wiesław Czaja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
