Przygotowując się do tej rozmowy przejrzałem setki wywiadów z tobą. I odkryłem, że wszyscy pytają cię o to samo: "co śmieszy Polaków?, jak powstaje skecz?, jak powstaje kabaret?"
- Dokładnie tak jest. Na dobrą sprawę mógłbym się nagrać na dużym telebimie i to puszczać. Nie namówisz mnie jednak na żadne żalenie się, ponieważ rozmawiasz z dojrzałym facetem, który ma pełną pokorę wobec mediów. Ze wszystkim oczywiście masz rację, ale martwiłbym się wówczas, gdyby mi ciągle te same pytania zadawał ten sam dziennikarz (śmiech).
A najśmieszniejsze pytanie, jakie usłyszałeś?
- Takie, które kompletnie mnie rozwaliło?
Totalnie.
- "Niech pan powie coś o sobie". A najlepsze jest to, że kobietka miała dyktafon Sony za 6 tysięcy złotych. Taki maybach dyktafonowy.
Nie spotkaliśmy się jednak, żeby rozmawiać o dziennikarzach. O Smoleńsk pytał też nie będę.
- O tym publicznie nie rozmawiałbym. Ten temat nie jest dobry do kabaretu i nigdy w życiu nie będę miał odwagi z tego żartować. Są pewne tematy, których rozsądny człowiek poruszać nie powinien. Nigdy w życiu nie będę śmiał się w kabarecie z wiary, Pana Boga i chorób.
Porozmawiajmy więc o czymś przyjemniejszym. Grywasz jeszcze w piłkę?
- To jest jedna z moich najcudowniejszych pasji, ale częściej teraz zdradzam ją z tenisem.
Grałeś zawodowo?
- Grałem zawodowo. Bardzo przyzwoicie sobie radziłem. Miałem bardzo dobre wyniki. Na setkę też biegałem 12 sekund.
Ja schodziłem poniżej 12.
- Tak? To musimy się zmierzyć. Generalnie strzelałem bramki lewą nogą, prawą nogą, główką. Byłem wszechstronnym gościem i jako junior zapowiadałem się bardzo przyzwoicie. Miałem dwie miłości: piłka nożna i kabaret. Zaniedbałem jednak futbol. Musiałem po prostu coś wybrać. Przepraszam cię piłko nożna, że cię zdradziłem.
A jaka jest nasza polska piłka?
- Nie nadzwyczajna. Tyle razy przysięgałem, że już na nią nie pójdę, mija tydzień i leżę jak głupi.
Ale ciężko jest porównać spotkania Górnik Zabrze - GKS Bełchatów i Real Madryt - FC Barcelona.
- Mój przyjaciel Tadzio Krok mówi wprost: "Nasza piłka, a angielska czy hiszpańska to są inne dyscypliny sportu".
Jakie mamy szanse na Euro 2012?
- Mój sąsiad mówi tak: "Trzaśnie się Greków, lunie się Ruskich, pociągnie się Czechów". I ja wtedy pytam no i co? On odpowiada: "no i tyle, później w ćwierćfinale się trzaśnie Portugalię, bo już raz przegrali z nami i raz był remis, w półfinale pokonamy Niemców, a w finale z Hiszpanią różnie może być".
Gramy o złoto w takim razie?
- A nie podoba się Panu optymizm mojego sąsiada?
Nie wiem, czy to jeszcze optymizm, czy po prostu wypił wtedy trochę za dużo…
- Pozdrawiam z tego miejsca mojego sąsiada i proszę cię, żebyś trzymał kciuki za naszych.
Piłkarz może pić alkohol?
- Osoba publiczna nie powinna. Dzisiaj mam recital w Białymstoku i nawet jednego piwa nie wypiłem. Z szacunku dla widzów, żeby któryś z dziennikarzy nie wyczuł. Kiedy wracamy ze Stanów samolotem, rozdaję bardzo dużo autografów. Mam świadomość, że ludzie rozmawiają wtedy o mnie, więc tym bardziej, choćby nie wiem ile darmowych win serwowano na pokładzie, nie jestem w stanie wypić więcej niż jedną lampkę.
Głosowałeś na Jarzębinę i Koko Euro Spoko?
- Nie biorę udziału w takich plebiscytach, bo zazwyczaj jestem wtedy w robocie. Urzekła mnie jednak jedna z tych pań, która powiedziała, że zawsze chciała być sławną.
Co sądzisz o bojkocie ukraińskiej części Euro?
- Fatalny pomysł. Trzeba było bojkotować, kiedy pani Julia została aresztowana, a nie w ostatniej chwili. Tyle wysiłku tysiące ludzi włożyło w organizację Euro. Tym bardziej panowie politycy wstydzilibyście się, bo macie szczyty, półszczyty, oficjalne i nieoficjalne spotkania, kongresy, G8, G20 i G40 na załatwienie takich spraw. Dajcie spokój, bo piłka nożna to jest święto kibiców.
Euro było nam potrzebne?
- Jak pan może! Rzucę się za chwilę na pana z pięściami (śmiech).
Część polityków i publicystów mówi, że nie było.
- Wiesz jak to jest. Jeśli wszyscy czegoś chcemy, to ta panna, o której wszyscy zapomnieli łącznie z panem Bogiem, jak zacznie mówić coś zupełnie przeciwnego, to może wypłynąć i przebić się w mediach. Tak samo jeden z drugim politykiem wyskakują i mówią, że oni sobie nie życzą Euro, a przecież nikt go nawet na tę imprezę nie zaprasza. Dajcie panowie spokój! Proszę te kilka dni wytrzymać. Oczywiście będziemy mówić o drogach, które pękają z zazdrości, o objazdach autostrad. A ostatnio jeden z polityków powiedział genialny tekst, którego sam bym nie wymyślił do kabaretu, a propo braku dróg: "nie szkodzi, że nie ma autostrad, na nich meczów się nie gra". To cud, że dostaliśmy Euro. Matka Boża nam pomogła…
A nie pieniądze Surkisa, prezydenta Federacji Piłki Nożnej Ukrainy i wpływy Listkiewicza?
- Nazywam to cudem. Polska dostała jedną z najważniejszych imprez na świecie. Te mistrzostwa kopną nas do przodu. Przyjadą tu ludzie, którzy zobaczą, że są w kraju, w którym nie ma traktorów z olbrzymimi kominami, nie ma drewnianych chodników, a po ulicach nie chodzą białe niedźwiedzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?