Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Twardowski: Gazety są traktowane jak domownicy

Urszula Krutul
Marek Twardowski - polski kajakarz. Urodził się 6 października 1979 r. w Białymstoku. Od 1999 r. należy do elity kajakarzy świata. Karierę sportową zaczynał w wieku 11 lat. Gdy miał 18, został mistrzem świata juniorów, za co otrzymał nagrodę dla najwybitniejszego młodego polskiego sportowca. W swoim dorobku posiada 35 medali mistrzostw świata i Europy. Jest czterdziestokrotnym Mistrzem Polski. Reprezentował nasz kraj podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Sydney (2000 r.), Atenach (2004 r.) i Pekinie (2008 r.). Podczas ostatnich Igrzysk Olimpijskich, jako jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców, został chorążym polskiej reprezentacji. W 2009 r. doznał ciężkiej choroby. Skręt jelit spowodował, że trzeba było usunąć część z nich. Z pomocą swojego trenera Andrzeja Siemiona i sponsorów – Firmy PHU KURPIEWSKI z Łomży i Gminy Mielnik nad Bugiem przygotowywał się do Mistrzostw Świata. W sierpniu 2011 r. na węgierskim torze w Szeged po raz kolejny został Mistrzem Świata na koronnym kajakarskim dystansie K1-500. Przed nim start kwalifikacyjny do igrzysk w Londynie.
Marek Twardowski - polski kajakarz. Urodził się 6 października 1979 r. w Białymstoku. Od 1999 r. należy do elity kajakarzy świata. Karierę sportową zaczynał w wieku 11 lat. Gdy miał 18, został mistrzem świata juniorów, za co otrzymał nagrodę dla najwybitniejszego młodego polskiego sportowca. W swoim dorobku posiada 35 medali mistrzostw świata i Europy. Jest czterdziestokrotnym Mistrzem Polski. Reprezentował nasz kraj podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Sydney (2000 r.), Atenach (2004 r.) i Pekinie (2008 r.). Podczas ostatnich Igrzysk Olimpijskich, jako jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców, został chorążym polskiej reprezentacji. W 2009 r. doznał ciężkiej choroby. Skręt jelit spowodował, że trzeba było usunąć część z nich. Z pomocą swojego trenera Andrzeja Siemiona i sponsorów – Firmy PHU KURPIEWSKI z Łomży i Gminy Mielnik nad Bugiem przygotowywał się do Mistrzostw Świata. W sierpniu 2011 r. na węgierskim torze w Szeged po raz kolejny został Mistrzem Świata na koronnym kajakarskim dystansie K1-500. Przed nim start kwalifikacyjny do igrzysk w Londynie.
Marek Twardowski w kajakarstwie nie ma sobie równych. Mistrz, kiedy nie trenuje, lubi poczytać książki. Szczególnie te fantastyczne.

Dlaczego warto czytać?
- Uważam, że książki są oknem na świat, na życie. To nie wszystko. Dodatkowo uwrażliwiają, dają nam poczucie estetyki, pozwalają zwiększyć zasób słownictwa. Rozwijają też logiczne myślenie.

Jaka jest pierwsza książka, którą przeczytałeś sam, z nieprzymuszonej woli?
- Pierwszą taką książką był chyba "Hobbit" Tolkiena. I to chyba właśnie wtedy zaczęła się moja przygoda z fantastyką, która trwa do dziś. Dużo czasu spędzam na zgrupowaniach, obozach. Po ciężkich treningach taka książka to skarb. Podczas lektury można się wyciszyć i naprawdę odpocząć. Tym bardziej, że w miejscach gdzie trenujemy, jesteśmy raczej odizolowani od dużych aglomeracji miejskich i rozrywek.

Czytałeś lektury w szkole? Czy przeciwnie, nie lubiłeś jak ktoś Ci coś narzucał?
- Trenuję kajakarstwo od przeszło 20 lat, czyli od 11. roku życia. Większość mojego sportowego życia przypadła na okres szkolny. Zatem nie ukrywam, że w szkole, z lekturami było ciężko. Jednak kilka z nich przeczytałem z przyjemnością. Ja w ogóle nie lubię, jak mi się coś narzuca. Chyba, że trener podczas treningu. Ale to inna kwestia.

Książka, od której nie mogłeś się oderwać?
- Ostatnio wpadła mi w ręce niesamowita książka - "Niezłomny" Laury Hillenbrand. To naprawdę wyjątkowa pozycja, którą wszystkim z czystym sercem polecam. Przeczytałem ją prawie jednym tchem, z krótkimi przerwami na trening. Czasem natknę się na książkę, od której ciężko mi się oderwać i tracę poczucie czasu. Niesamowitość niektórych książek polega na tym, że przenoszą nas w zupełnie inny świat, z którego nie chce się wracać do realności.

Włącz się do naszej akcji: "Czytam, więc ...". Do wygrania nagrody!

Czy czytasz prasę codzienną, branżową?
- Tak, oczywiście. Choć nie kupuję jej systematycznie. Często w moim domu pojawia się "Gazeta Współczesna". Czasem czytuję też "Kurier Poranny". Szczególnie rubryki sportowe. Zdarza mi się przejrzeć też "Przegląd Sportowy", ale tylko wtedy, jak coś o mnie piszą. (śmiech) Jak wcześniej wspomniałem, często wyjeżdżam na zgrupowania za granicę, gdzie nie mam dostępu do prasy codziennej. Ale jest przecież internet. Jestem na bieżąco w gazetach branżowych, także za sprawą mojej menadżerki, która - podczas kiedy ja ciężko trenuję - wszystko śledzi.

Jakiej gazety nie mogłoby zabraknąć w Twoim życiu i domu?
- Na pewno nie mogłoby zabraknąć gazet motoryzacyjnych. To mój konik, pasja. Mam swój świat także poza kajakami. I to właśnie motoryzacją interesuję się dość szczegółowo. Moją największą uwagę zwracają w szczególności wszystkie nowości.

A Twój ulubiony pisarz?
- Ciężko jest mi wybrać tylko jednego. Bardzo lubię fantastykę. W szczególności polską. Jacek Piekara fajnie pisze. Jeśli chodzi o inne gatunki, to Paulo Coelho. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie jego książka "Weronika postanawia umrzeć". Opowiada o tym, jak mocno człowiek docenia życie, ale dopiero wtedy, kiedy jest przekonany, że je traci....

Pamiętasz jakieś anegdotki, wydarzenia związane z czytaniem w Twoim życiu?
- Trudno powiedzieć mi teraz, czy coś takiego było. Ale jeśli tylko sobie przypomnę, na pewno dam znać. (śmiech) Może kiedyś, tak się zaczytałem podczas jakiegoś zgrupowania, że jak nadeszła godzina wyjścia na trening, to z pokoju wyszedłem z książką. (śmiech) Do tej pory nie wiem, jak chciałem dokończyć ją czytać, pływając jednocześnie w kajaku...

Jaką rolę w dzisiejszym społeczeństwie spełniają gazety? Czy jeszcze się liczą?
- Myślę, że rola prasy - szczególnie tej codziennej - jest bardzo duża. Dzieje się tak, ponieważ to właśnie gazety stanowią w dzisiejszym społeczeństwie czynnik opiniotwórczy. Rzetelne i uczciwe dziennikarstwo to kopalnia wiedzy dla czytelników. Każdy oczywiście ma prawo mieć swoje zdanie na poruszany temat. Jednak z gazet wychodzi - nazwijmy to - fundament pod dyskusję. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania współczesnego świata bez gazet. Siła prasy jest niewyobrażalna. Gazety zawsze się liczyły i liczyć się będą. Szczególnie te codzienne, bo to one właśnie żyją razem z czytelnikami. Są traktowane poniekąd jak domownicy. (śmiech)

Jak zareklamowałabyś czytanie ludziom, którzy książek czy gazet nie uznają?
- Co prawda nadeszły czasy komunikacji wizualnej, w których obraz odgrywa sporą rolę. Jednak, jak wiadomo, żaden film nigdy nie jest lepszy od książki, na podstawie której powstał. Słowo pisane uwrażliwia i rozwija emocje. Dlatego polecam czytanie zarówno książek, jak i gazet! Moim zdaniem ludzie, którzy czytają, dużo dokładniej rozumieją świat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna