Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Graszk. Pogrzeb młodego księdza. Będzie naszym Aniołem Stróżem

Paweł Tomkiewicz [email protected]
Tłumy pożegnały tragicznie zmarłego 36-letniego misjonarza, księdza Mariusza Graszka.

Pragnął być blisko Boga służąc ludziom. To była jego droga do świętości. Pokazał przez swoje krótkie życie, że taka droga jest możliwa dla każdego kapłana, dla każdego człowieka - mówił podczas mszy Jerzy Mazur, biskup ełcki. Wczoraj rodzina, przyjaciele, księża, siostry zakonne i mieszkańcy pożegnali tragicznie zmarłego w Boliwii misjonarza, księdza Mariusza Graszka.

Misjonarz z krwi i kości

Teresa i Ireneusz Graszk mieszkają w Starych Juchach. Mają piątkę dzieci. Ks. Mariusz urodził się w 1977 roku. Jego brat bliźniak Jacek również jest księdzem. Święcenia kapłańskie obaj przyjęli w 2003 r rąk biskupa ełckiego Jerzego Mazura.

W październiku 2011 roku ks. Mariusz wyjechał do pracy misyjnej w Boliwii w parafii Challapata w diecezji Oruro. Tam bardzo szybko zjednał sobie ludzi.

- To był misjonarz z krwi i kości - mówią o nim księża.

Niestety 8 lutego wydarzył się tragiczny wypadek. Do parafii ks. Mariusza jechały siostry elżbietanki. Po drodze zepsuł się im samochód. Z prośbą o pomoc zadzwoniły właśnie do misjonarza. Razem z boliwijskimi żołnierzami i młodym zakonnikiem pojechał im pomóc.

Kiedy byli już na miejscu drogą, na której stał samochód zakonnic, jechały dwa autobusy. Jeden zaczął wyprzedzać drugi i uderzył w grupę ludzi stojących na poboczu. Na miejscu zginęło czterech żołnierzy i zakonnik. Ks. Mariusz z siostrami, w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala. - Biskup Jerzy Mazur zadzwonił do mnie w nocy, o północy, że z moim bratem jest źle. Od razu odprawiłem za niego mszę świętą.

Później dowiedziałem się, że w czasie tej mszy skonał - mówi ks. Jacek Graszk, brat misjonarza.
Jak dodaje, biskup Mazur pojechał z nim do Boliwii. Pomógł w przywiezieniu do rodzinnej ziemi szczątków brata.

- To dla nas bardzo ważne - mówi ks. Jacek.

W Boliwii żegnały go tysiące ludzi. Wierni chcieli, aby spoczął w ich ziemi, ale zapadła inna decyzja. Postanowili więc wyróżnić go w szczególny sposób. Został Aniołem Stróżem miasta Challapata. To najważniejsze lokalne wyróżnienie.

We wczorajszym pogrzebie ks. Mariusza w Starych Juchach również wzięły udział tłumy ludzi. Wśród nich m.in. siostry zakonne, księża z biskupem Jerzym Mazurem i Romualdem Kamińskim na czele.

Pracowity i pogodny

Mimo że od tragicznej śmierci ks. Mariusza minęło już kilka dni, wielu ciągle nie może w to uwierzyć.
- Kochał to co robił. Był dobrym człowiekiem, jak cała rodzina. Nie mogę pogodzić się z tym, że zginął tak daleko od domu - mówi pani Ewa.

- Był dobrym kapłanem i Bóg chciał go mieć już u siebie - dodaje inna kobieta. Ks. Mariusza wspominał też dyrektor miejscowej szkoły. - Wszyscy pamiętają go jako pracowitego, pogodnego i kulturalnego chłopaka. Zawsze uśmiechniętego i koleżeńskiego - mówi Adam Lewicki. - Miał brata bliźniaka, ale nie wykorzystywał podobieństwa i tego, że nauczyciele mogą się mylić. Nie pozwalała mu na to uczciwość.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna