Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek województwa traktuje podległych sobie pracowników po uważaniu

hel
archiwum
Jeden dyrektor instytucji podległej marszałkowi województwa może dorabiać do pensji, a drugi - nie.

- Jedyną zasadą w urzędzie jest brak zasad - ironizuje Leszek Dec, opozycyjny radny. - Generalnie obowiązuje ogromna uznaniowość. Niektórzy dyrektorzy placówek mają bardzo wiele przywilejów, a inni - wcale. Na dodatek, nikt nie widzi najmniejszego powodu, by z tego się tłumaczyć. Takiej arogancji władzy dawno nie widziałem.

Kilka tygodni temu urząd marszałkowski w Białymstoku rozstrzygnął konkurs na dyrektora Ośrodka Rehabilitacji w Suwałkach. Komisja wskazała kandydaturę Zbysława Grajka - uznanego chirurga, ale umowa o pracę nie została z nim podpisana. Kandydat zrezygnował, ponieważ zarząd województwa nie wyraził zgody na to, by Grajek prowadził zajęcia w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej.

- W grę wchodziło zaledwie ok. 300 godzin w skali roku - precyzuje Grajek. - Przy czym zajęcia można było zorganizować w soboty, lub niedzielę, czyli w czasie wolnym od pracy w ośrodku. Na pewno nie kolidowałyby z moimi obowiązkami.

Gdy pytaliśmy wówczas władze województwa skąd takie obostrzenia, dowiedzieliśmy się, że takie są zasady. Dyrektor podległej marszałkowi instytucji nie może mieć żadnych fuch.
- Też tak zrozumiałem - mówi dr Grajek. - Miałem trochę żalu do decydentów, że nie wspomnieli o tych zasadach w ogłoszeniu konkursu na stanowisko dyrektora, ale trudno. Nawet w najmniejszym stopniu nie zamierzałem naginać prawa, choćby było ono tylko zwyczajowe.

Grajek nie podpisał umowy o pracę z marszałkiem. Tymczasem kilka dni temu zarząd województwa zezwolił Agnieszce Korytkowskiej-Mazur, dyrektor Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku, na prowadzenie wykładów na miejscowym uniwersytecie muzycznym. Uchwała precyzuje, że zajęcia będą odbywały się jeden raz w tygodniu. Ile godzin, nie wiadomo.

Jan Kwasowski, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego w Białymstoku nie widzi w tym nic złego.

- Zarząd województwa każdy przypadek traktuje indywidualnie i ocenia kiedy może wyrazić dyrektorowi zgodę na dodatkowe zajęcia bez szwanku dla kierowanej przez niego placówki - wyjaśnia.

Dr Grajka dziwi sugestia, że jeden wykład dziennie, czy zajęcia podczas weekendów naraziłyby ośrodek na jakikolwiek szwank. - Nie zamierzałem prowadzić wykładów w godzinach urzędowania - przypomina. - Nie mówiąc już o tym, że dyrektor ma nienormowany czas pracy.

Także radny Dec nie rozumie decyzji zarządu. - Niestety, ludzie nie są oceniani merytorycznie, tylko po uważaniu - dodaje. - Szkoda, ponieważ tracimy doskonałych fachowców.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna