Z Bełdy wybierał się do Grajewa 297 razy, do Rajgrodu - 372 razy, a do Woźnejwsi - 237 razy.
- Miałem 15 lat, jak z kolegą wyjechaliśmy do oddalonego o 9 km Rajgrodu - wspomina pan Marek.
Taki był początek. Dziś nie ma chyba zakątka Podlasia, do którego by nie trafił.
- Zjeździłem rowerem całą Suwalszczyznę. Byłem w prawie wszystkich miastach w woj. podlaskim i warmińsko-mazurskim. Najdłuższą trasę, jaką pan Marek pokonał w ciągu jednego dnia był wyjazd do Wiżajn.
- Jechałem tam przez Suwałki, wracałem przez Olecko i Ełk. W ciągu 13 godzin zrobiłem 247 km - wspomina rowerzysta.
Pan Marek wybiera się w trasę z całym ekwipunkiem. Oprócz żywności i napojów w jego plecaku nie może zabraknąć pompki do roweru, kluczy i zapasowej dętki.
- Kiedyś pojechałem do Rajgrodu i złapałem gumę. Musiałem wracać prowadząc rower. Od tamtej pory zawsze się zabezpieczam - opowiada rowerzysta.
W jego plecaku nie może też zabraknąć aparatu fotograficznego.
- Zdjęcia są pamiątką z moich wypraw - mówi rowerzysta.
Swoja pasją zaraził braci ciotecznych z Bargłowa i Grodziska Mazowieckiego. W sezonie letnim wspólnie wyjeżdżają w trasy.
Pan Marek jest kawalerem. Mieszka z mamą, której nie przeszkadza hobby syna.
- To jedyna rozrywka - mówi Krystyna Poniatowska.
Marzeniem rolnika z Bełdy jest eskapada do Rzymu, oczywiście rowerem.
- Teraz nie myślę o tym. Obowiązki domowe na razie nie pozwalają na dłuższy wyjazd, ale co przyniesie przyszłość - zobaczymy - mówi Marek Poniatowski.
Jego dokonania wpisujemy do "Współczesnej Księgi Rekordów".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?