Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mela Koteluk: Moja misja to ratowanie melodii

Urszula Krutul [email protected]
Mela Koteluk 25 kwietnia 2013 została laureatką Fryderyków 2013 w kategoriach Debiut roku i Artysta roku.
Mela Koteluk 25 kwietnia 2013 została laureatką Fryderyków 2013 w kategoriach Debiut roku i Artysta roku. mwmedia
To najgłośniejsze nazwisko ostatnich miesięcy w branży muzycznej. Jej płyta "Spadochron" zdobyła uznanie, a na sobotnim koncercie w Białymstoku trzeba było dostawiać krzesła. Z Melą Koteluk rozmawia Urszula Krutul.

Lubisz ratować melodie?
- Lubię. Uważam, że taka jest poniekąd moja misja - misja Mela. Mam jakąś wielką słabość do melodii, które gdzieś łechcą duszę. I chcę je ocalać. Robię to nagrywając materiał.

Gdzie przez rok od premiery płyty doniósł cię "Spadochron"?
- Nagrywając "Spadochron" zmaterializowałam te dźwięki, które chodziły mi po głowie przez jakiś czas. Faktycznie polataliśmy z nim trochę. Przede wszystkim zagraliśmy kilkadziesiąt koncertów. I to był dla mnie taki przełomowy moment, ponieważ ja do czasu zagrania pierwszego koncertu - 15 września 2012 roku w Katowicach, nie wiedziałam kim jest nasza publiczność. Czy mamy w ogóle publiczność, czy mamy dla kogo grać. I kim są te osoby, które słuchają płyty i przychodzą na koncert. Każdy z występów był okazją do poznania ludzi. I nadal tak jest.

Jacy są twoi fani?
- Wrażliwcy, nadwrażliwcy z naciskiem na "nad". Mężczyźni tacy myślący, zadający pytania. Ale to bardzo dobrze o nich świadczy, że słuchają tekstów. I fajne kobity. I silne, i takie po przejściach. Pary, małżeństwa, rodziny z dziećmi. Jest też bardzo duży przekrój jeżeli chodzi o wiek. Nasza publiczność bardzo żywo reaguje, jest zaangażowana. Bardzo lubię te momenty, kiedy możemy sobie w interakcji podziałać. Bo o to w tym wszystkim chodzi.

Powiedziałaś kiedyś, że pierwsza płyta to jest "czesanie szuflady".
- Tak bywa często.

A druga płyta?
- Jeśli w szufladzie nic już nie ma? (śmiech) Trzeba szukać dalej. W mojej szufladzie jest wiele rzeczy, których nie chciałabym wykorzystywać. Jakiś czas temu zaczęliśmy próby, powstaje nowy materiał. Robię się już niecierpliwa, bo chciałabym już zacząć go grać, a muszę jeszcze poczekać.
Mam taką potrzebę, żeby zapisać tu i teraz. Bardzo zmieniłam się przez ostatnie lata. I mam potrzebę zaktualizowania, odświeżenia pewnych kwestii. Myślę, że druga płyta będzie do tego okazją.

Lubisz zabawy słowem?
- Lubię, ale bez wydumania. I z przyjaciółmi, i w muzyce, i w pisaniu piosenek. To jest wielka frajda. Staram się to traktować raczej w kategorii przyjemności, zabawy. Słowo służy do komunikowania się. I tak go używam. Ale nie lubię przesadzania z formą. Treść jest bardzo istotna. I ja w swoim życiu dążę do tego, żeby było ono treściwe. I w tym, co robię, i w tym, o czym śpiewam. Jeżeli będę miała poczucie, że jestem treściwa, to moje piosenki też będą mówić o czymś konkretnym.

Powiedziałaś też kiedyś, że ludzie tęsknią za piosenkami. Takimi autentycznymi piosenkami, które opowiadają jakąś historię...
- Tak mi się wydaje. Natomiast mogę mówić jedynie o tym, jakie odnoszę wrażenia po koncercie i na podstawie wniosków wysnutych po rozmowie ze słuchaczami. Gdzieś tam była taka tęsknota za polskimi piosenkami, również i moja. Wiadomo jednak, że każdy ma indywidualne potrzeby. Ja też słucham polskich wykonawców, którzy tworzą w języku angielskim. To jest kwestia wyboru, potrzeby. Choć wolę pisać w języku polskim, póki co. I druga płyta też będzie polskojęzyczna.

Kupiłabyś "Spadochron"?
- Kupiłabym! Pewnie na portalu internetowym typu iTunes. Ponieważ przerzuciłam się ostatnio na format cyfrowy. Wiedziałam, że mnie to czeka. Jako medioznawca przewidziałam to już jakiś czas temu. I to jest bardzo wygodne. Lubię mieć materialne wersje płyt, ale nie wszystkich.
To jest ciężkie pytanie, czy ja bym kupiła swoją płytę. Kurcze, pewnie bym kupiła... Natomiast ja do dzisiaj jej chyba nie przesłuchałam w całości. Myślę, że musi minąć jeszcze więcej czasu, żebym złapała trochę dystansu. Wielokrotnie byłam w EMPiKu i nawet nie miałam odwagi, żeby wejść między regały i sprawdzić, czy jest moja płyta.

A taki zwykły spadochron? Do latania? Chciałabyś?
- Widziałam na Allegro ostatnio taki wojskowy spadochron. Myślałam, że może nawet go kupię, bo przyda się pewnie do jakiejś sesji zdjęciowej. Sama niestety nie mogę skoczyć ze spadochronem, ponieważ względy zdrowotne mi na to nie pozwalają. Natomiast zawsze bardzo chciałam. Przez to, że myślałam o tym intensywnie, to ten spadochron zafiksował mi się w głowie i finalnie wylądował w tekście. A w konsekwencji cała płyta została tak nazwana. Spadochron w pewnym momencie miał dla mnie znaczenie symboliczne, wielowarstwowe. Kojarzy mi się z przygodą, ale równocześnie z bezpieczeństwem, ochroną i miękkim lądowaniem.

Ty sama nie możesz skoczyć, ale siostrę namówiłaś...
- Tak! Siostra zrobiła sobie fotorelację ze skoku. I przy wyskoku trzymała kartkę z napisem "Spadochron". To było jeszcze przed premierą płyty.

Dlaczego zostawiłaś chórki i postanowiłaś wystartować ze swoim materiałem?
- W chórkach nigdy nie czułam się na swoim miejscu. To jest praca sidemana, tak jak każdego innego instrumentalisty. Natomiast ja dążyłam do tego, żeby wypowiedzieć się we własnym języku i przemówić własnym głosem.

A czy czujesz się w jakiś sposób odpowiedzialna za tych ludzi, którzy słuchają twojej płyty?
- Nie, nie jestem odpowiedzialna. Każdy jest dorosły i każdy ponosi odpowiedzialność za siebie. Ja mam tendencję do brania odpowiedzialności na siebie w nadmiarze, ale oduczam się tego.

Twoje imię ma różne znaczenia w różnych językach...
- Po hiszpańsku Mela to farba do znakowania owiec, po włosku - jabłko, po czesku - bójka. Z gwary poznańskiej ponoć to taka łobuziara. Ale nie wszyscy tak na mnie mówią. Część moich zagranicznych znajomych mówi na mnie Melania, bo tak prościej. Ale byłam też Malwą, Melissą. Do Melissy chyba mi duchowo najbliżej, choć ostatnio ciężko u mnie ze spokojem. Ale ja potrzebuję i szukam takiej melisy w sobie. Szczególnie jest to ważne, kiedy tworzymy nowy materiał i trzeba się troszeczkę wyciszyć.

W sobotę wystąpiłaś w Białymstoku podczas XX8 Dni Sztuki Współczesnej, organizowanych przez Białostocki Ośrodek Kultury. Jak wspominasz atmosferę koncertu?
- Fantastyczna publiczność! Jestem bardzo dumna, że przyszli tak fantastyczni ludzie i tak fajnie reagowali.

Wrócisz?
- Wrócę! Na jesień. Z nową płytą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna