Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął rok buntu i nadziei

Ewa Sznejder
Boje społeczności szkolnej o "drzewną” doceniło całe miasto. Jednak radni stopniowo zmieniali zdanie, odstępując od planów budowy szkole porządnej siedziby w zamian za zabytkowy gmach przy al. Legionów.
Boje społeczności szkolnej o "drzewną” doceniło całe miasto. Jednak radni stopniowo zmieniali zdanie, odstępując od planów budowy szkole porządnej siedziby w zamian za zabytkowy gmach przy al. Legionów. Fot. Archiwum
Można zaryzykować tezę, że miniony rok w Łomży był rokiem buntu.

Mieszkańcy Łomży zbuntowali się przeciw tirom, organizując blokadę głównej ulicy. Pracownicy szpitala buntowali się przeciw niskim płacom i organizacji pracy. A najgłośniej i najwytrwalej buntowali się uczniowie szkoły "drzewnej" przed jej likwidacją. Ale może stosowniej byłoby określić 2008 rok wstępem do realizacji wielkich planów. W przyszłym roku Łomża może zyskać dwie wielkie galerie handlowe, dwa baseny, nadnarwiańskie bulwary. Jedno jest pewne: wydarzeń ważnych dla miasta nie brakowało.

Wzięli sprawy w swoje ręce

Poważne zmiany zaszły w największej łomżyńskiej placówce ochrony zdrowia - szpitalu wojewódzkim. Rok zaczęły strajki lekarzy (podjęli nawet głodówkę), pielęgniarek, rehabilitantów. Głównie chodziło o podwyżki i zasady organizacji pracy. Jednak ostatecznie wszystko sprowadzało się do tego, jak o problemach rozmawiać i jak je rozwiązywać. Ostre konflikty kończyły najczęściej rozstania z dotychczasowym miejscem pracy. Wielu lekarzy nie chciało pracować w atmosferze wzajemnej niechęci, jaka wytworzyła się po strajkach i burzliwych negocjacjach i odeszło z pracy do szpitali w ościennych powiatach.

Konstruktywne podejście do problemów służby zdrowia pokazali dopiero lekarze z oddziału dziecięcego. Założyli spółkę, która przejęła dziecięce poradnie specjalistyczne. Przygotowywali się do tego prawie rok. Pokazali, że nie tyle potrzebna jest odgórna reforma służby zdrowia, co zdroworozsądkowe i "gospodarcze" działania na własnym podwórku.

Trasa łączy, trasa dzieli,/b>
Po wielu latach znoszenia uciążliwości narastającego lawinowo ruchu tranzytowego tirów mieszkańcy Łomży zablokowali ul. Wojska Polskiego. Był to wyraz ostatecznej desperacji przeciw bezczynności białostockiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Prawie równocześnie zawiązał się ruch My z Łomży, którego twórca, Dariusz Sipowski, na portalu nasza-klasa zebrał kilkadziesiąt tysięcy podpisów za "łomżyńskim" wariantem przebiegu trasy Via Baltica. Być może to właśnie zjednoczenie mieszkańców sprawiło, że o obwodnicy i międzynarodowej trasie w końcu zaczęli mówić głośno ci, którzy mają wpływ na ich budowę.
Dyskonty rujnują sklepikarzy
Skutki przeciągających się negocjacji w sprawie budowy hipermarketu przy ul. Zawadzkiej dotkliwie odczuł już lokalny handel. Do miasta bez centrum handlowego gładko weszły dyskonty. To one, a nie - jak się spodziewano - hipermarket, spowodowały odpływ klientów z osiedlowych sklepików. Niektórzy właściciele szacują, że obroty spadły nawet o jedną czwartą.
Finanse kontra tradycja
O wielkim niepowodzeniu i zawodzie mogą mówić uczniowie i nauczyciele szkoły "drzewnej". Ich protesty w postaci strajku, czarnego marszu, wystąpień na sesjach Rady Miasta, zakończyły się fiaskiem. Niektórzy radni wykorzystywali problem tylko do zbijania popularności. Odebranie budynku szkole postawiło pytanie: kto do niego ma prawo? Czy społeczność szkolna, pielęgnująca prawie 100-letnią tradycję, czy "organ prowadzący" placówkę. Połączenie "drzewnej" z Publicznym Gimnazjum nr 3 w zespół szkół było motywowane wyłącznie względami finansowymi.
Wodniste plany bulwarów
Przesuwane z roku na rok od początku poprzedniej kadencji obietnice budowy nadnarwiańskich bulwarów ciągle są w sferze planów. Prezydent Łomży zarzeka się, że w nadchodzącym roku zostanie wbity pierwszy szpadel, nawet gdy samorząd nie dostanie ani grosza dotacji spoza budżetu miasta.
Rafał Boguski naszym idolem
Na gwiazdę i ambasadora Łomży wyrósł wychowanek ŁKS-u Rafał Boguski. Piłkarz Wisły Kraków zdobył mistrzostwo Polski ze swoją drużyną i został powołany przez Leo Beenhakkera do reprezentacji narodowej. Sportowiec za gwiazdę się nie uważa, nie zapomina o Łomży i odwiedza stadion ŁKS-u, a także miejscowe podstawówki. Ubolewa, że klubowi, w którym się wychował i strzelał pierwsze gole, grozi upadłość.
Miejmy nadzieję, że dramat finansowy ŁKS-u nie doprowadzi do buntu zawodników i kibiców. I że klub wychowa jeszcze niejedną gwiazdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna