Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje córki nie są gorsze!

Irena Poczobut [email protected]
Będę walczył do końca, aby sprawiedliwości stało się zadość - mówi Stanisław Masiewicz ze wsi Białe
Będę walczył do końca, aby sprawiedliwości stało się zadość - mówi Stanisław Masiewicz ze wsi Białe I. Poczobut
Suwalszczyzna. To nie ja wyzwałem kierowcę autobusu szkolnego, tylko on mnie wziął za klapy i kazał s... - twierdzi mieszkaniec Białego, któremu zasądzono karę grzywny.

Kierowca zaprzecza.

- Miałem żal do niego, że porzuca moje dzieci daleko od domu. Tym bardziej że starsza córka ma pierwszą grupę inwalidzką. A był przecież grudzień, na dworze zimno i szarówka - opowiada Stanisław Masiewicz, który postanowił zainterweniować. - Mieszkam na końcu wsi, a autobus, jak zwykle, zatrzymał się na początku Białego. Poszedłem tam, aby się rozmówić, ale kierowca, przeklinając, kazał mi wyjść.

Sprawa trafiła do sądu grodzkiego.

Masiewicz dostał wyrok za zablokowanie drogi publicznej, uniemożliwienie na niej ruchu oraz używanie słów obelżywych. Skazano go na karę grzywny w wysokości 500 złotych.
- Nie dość, że ująłem się za dziećmi, które były źle traktowane, zostałem zbluzgany, to jeszcze mam za to odpowiadać?! - dziwi się Stanisław Masiewicz.
Wynajął adwokata i zaczął się bronić.

Kierowca zaprzecza

Inną wersję zdarzenia prezentuje kierowca autobusu szkolnego, który codziennie zawozi i przywodzi córki Masiewicza ze szkoły w Przebrodzie.

Zdecydowanie zaprzecza, że doszło do wyzwisk z jego strony.
- Miałbym przeklinać przy dzieciach? Dyrektorka szkoły już dawno zwolniłaby mnie z pracy! - zarzeka się Ignacy Chałko. - To on zajechał mi drogę i zachowywał się agresywnie. Ustąpił dopiero jak zagroziłem, że wezwę policję - dodaje kierowca i powołuje się na konwojenta.

Jest on jedynym, dorosłym świadkiem zdarzenia.

Droga była byle jaka

Równocześnie jednak Ignacy Chałko przyznaje, że nie woził małych pasażerek pod samą posesję.
- Bałem się tam podjeżdżać, bo droga była bardzo dziurawa, a ja miałem do dyspozycji stary rozpadający się autobus - opowiada mężczyzna. Po zajściu zadzwonił do wójta. Ten z kolei złożył doniesienie o popełnieniu wykroczenia przez wojującego rodzica.

- Jeśli ubliżał i uniemożliwiał ruch, powinien odpowiedzieć - wyjaśnia wójt Tadeusz Chołko.

Stanisław Masiewicz odwołał się od wyroku.
- W apelacji zwróciłem uwagę na pewną niespójność w zeznaniach kierowcy i konwojenta - mówi jego adwokat Stanisław Sadowski. - Aby tę sprawę wyjaśnić, na pewno potrzebne będą dodatkowe ustalenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna