Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na czym polega spór o Jedwabne? Historyk Paweł Kornacki: Temat ten nie został zamknięty, a badania trwają

Mateusz Zbroja
Mateusz Zbroja
Wideo
od 16 lat
- Temat ten nie został zamknięty, a badania trwają. Nieustannie podnoszony jest postulat o konieczności wznowienia ekshumacji ofiar zbrodni. W planach Instytutu Pamięci Narodowej jest opublikowanie nowej monografii o Jedwabnem i innych zbrodniach, która na nowo naświetli szereg aspektów tych dramatycznych wydarzeń - powiedział w rozmowie z portalem i.pl historyk Paweł Kornacki, który specjalizuje się w problematyce żydowskiej oraz holocaustu.

Na czym polega spór o Jedwabne?

10 lipca 1941 r. w miasteczku Jedwabne miał miejsce masowy mord popełniony na kilkuset mieszkających tam Żydach. Zbrodnia ta, nazywana niepoprawnie pogromem, miała miejsce po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, gdy tereny te zajęli Niemcy. Sprawa „pogromu w Jedwabnem” stała się głośna w 2000 r. gdy ukazała się książka Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi". Historia zagłady żydowskiego miasteczka. Autor postawił w niej tezę, że sprawcami zbrodni byli polscy mieszkańcy miasteczka, którzy wymordowali swych żydowskich sąsiadów. Mało tego, według niego w pogromie uczestniczyła większość mężczyzn z Jedwabnego. Gross nie kwestionował obecności Niemców, lecz uczynił z nich biernych obserwatorów. Autor od czasu wydania książki obstawał i obstaje przy liczbie 1600 ofiar. Tezy Grossa stały się na tyle znane w Polsce i na świecie, że Jedwabne stało się koronnym argumentem dla zwolenników tezy, że w czasie II wojny światowej Polacy byli współsprawcami Holokaustu. Ustalenia Jana Tomasza Grossa były po wielokroć kwestionowane, a mimo to do dziś królują w przekazach medialnych.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Czy Jan Tomasz Gross mylił się?

Zasadniczo tak. Dziś żadna z jego tez poza faktem, że taka zbrodnia miała miejsce, jest nie do utrzymania. Zacznijmy od tego, że w latach 2001-2003 Instytut Pamięci Narodowej prowadził swoje śledztwo, a specjalnie powołany zespół historyków opracował publikację "Wokół Jedwabnego". Prowadzący śledztwo prokurator Radosław Ignatiew doszedł do wniosku, że liczba ofiar była mniejsza i oscylowała wokół 300, a w samej zbrodni uczestniczyło kilkudziesięciu (co najmniej czterdziestu mężczyzn). Rola Niemców miała ograniczyć się do przyzwolenia na mord i inspirowania zbrodni. Historycy zbadali natomiast cały kontekst wydarzenia i ustalili, że Niemcy na całym zdobytym przez siebie obszarze, zwłaszcza na Litwie i Ukrainie, organizowali, zresztą na znacznie większą skalę, podobne mordy, w których brała udział miejscowa ludność. Wydarzenia te były fotografowane i filmowane oraz wykorzystywane propagandowo przez Niemców. Niemcom chodziło o to by pokazać opinii publicznej w Niemczech i na świecie, że mordowanie Żydów odbywało się z inicjatywy miejscowej ludności. To co działo się w Łomżyńskiem miało być analogiem tych wydarzeń.

Czy dziś wiemy więcej niż 20 lat temu?

Częściowo tak. Zasadniczy korpus źródeł, na których opierały się ustalenia prokuratora i historyków uległ pewnemu zwiększeniu. Udało się odnaleźć szereg relacji i materiałów, które pozwalają skorygować wcześniejsze ustalenia. Po pierwsze sprawcą i inicjatorem mordu w Jedwabnem, ale również w Radziłowie, Wąsoszu i Szczuczynie było kilku – kilkunastoosobowe komando niemieckie, którego zadaniem było organizowanie „ludowych pogromów”. Do Jedwabnego dotarło ono rankiem 10 lipca 1941 r.. Należy zwrócić uwagę, że w miasteczku od początku okupacji niemieckiej, czyli od około 25 czerwca 1941 r. funkcjonował posterunek żandarmerii niemieckiej. Przybyłe komando przy ich pomocy oraz przy udziale grupki polskich kolaborantów z tzw. zarządu miasta spędziło miejscowych Żydów na rynek. Liczba zgromadzonych tam ludzi, które później zostali zamordowani, do dziś pozostaje nieustalona. Było ich od stu kilkudziesięciu do maksymalnie czterystu. Na rynku dobrowolnie i pod przymusem zgromadziło się też wielu polskich mieszkańców miasteczka. Następnie Żydzi zostali zmuszeni do rozbicia stojącego w niedalekiej odległości od rynku pomnika Lenina, którego szczątki w szyderczej procesji noszono wokół rynku. Po południu Żydów uformowano w pochód który ruszył w kierunku stodoły znajdującej się w sąsiedztwie cmentarza żydowskiego. Eskortę stanowili zarówno Polacy jak i Niemcy. Po dotarciu na miejsce Żydzi zostali zmuszeni do wejścia do stodoły, którą podpalono. Niemal wszystkie relacje świadków polskich i niektóre relacje żydowskie wskazują na kluczową rolę Niemców i ich sprawstwo w przedmiotowej zbrodni. Istnieją również relacje żydowskie, które wskazują, że w mordzie bezpośredni udział wzięła grupa Polaków. W całej tej historii więcej jest jednak niewiadomych niż pewników. Np. nie ma pewności, czy do ofiar zgromadzonych w stodole strzelano. Nie wiadomo również, kto podpalił stodołę. Wątpliwych jest też szereg szczegółów zbrodni, o których nie sposób tu opowiedzieć. Np. wbrew wcześniejszym ustaleniom, najpewniej z powodu obecności żandarmów niemieckich, w miasteczku nie doszło do masowego rabunku mienia żydowskiego. Żydzi, którym udało się przetrwać 10 lipca 1941 r., mieszkali potem w miejscowym getcie.

Najistotniejszą i nierozstrzygalną kwestią pozostaje pytanie o rolę i liczbę polskich uczestników zbrodni. Z pewną dozą ostrożności można uznać, że w różnym zakresie wzięło w niej udział od kilkunastu do dwudziestu kilku miejscowych Polaków. Na pewno za mit należy uznać wyobrażenie, że mieszkańcy Jedwabnego ochoczo i tłumnie wzięli udział w pogromie. Nie ulega wątpliwości, że kluczową i sprawczą rolę w opisanych tu wydarzeniach należy przypisać Niemcom, przy czym faktycznie mogło być ich niewielu. Niemal na pewno okupanci całe zajście filmowali i fotografowali, z zamiarem wykorzystania tych materiałów do celów propagandowych. Istnieją przekonujące relacje świadków, którzy twierdzili, że oglądali nakręcony wówczas film. Fakt ten sugeruje, że całe to przedsięwzięcie było rodzajem inscenizacji. Niezależnie od zasygnalizowanych tu wątpliwości pewne jest, że bez niemieckiej inicjatywy, celowego działania, a często przymusu, do zbrodni by nie doszło. Nie zdejmuje to oczywiście odium winy z tych Polaków, którzy wzięli udział w zbrodni w Jedwabnem i w innych miejscowościach. Tym niemniej definiowanie wydarzeń w Jedwabnem jako zbrodni polskiej jest błędem.

Czy Instytut Pamięci Narodowej planuje dalsze badania nad zbrodnią w Jedwabnem, czy temat ten został całkowicie zamknięty?

Temat ten nie został zamknięty, a badania trwają. Nieustannie podnoszony jest postulat o konieczności wznowienia ekshumacji ofiar zbrodni. Chciałbym tu przypomnieć, że w 2001 r, takie działanie zostało rozpoczęte, lecz w skutek różnych nacisków trzeba było je przerwać. Wyniki tej częściowej ekshumacji nie pozwalają precyzyjnie odpowiedzieć na dwa kluczowe pytania: Ile było ofiar i czy do nich strzelano. Niezależnie jednak, czy do wznowienia ekshumacji dojdzie lub nie, w planach Instytutu Pamięci Narodowej jest opublikowanie nowej monografii o Jedwabnem i innych zbrodniach, która na nowo naświetli szereg aspektów tych dramatycznych wydarzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Na czym polega spór o Jedwabne? Historyk Paweł Kornacki: Temat ten nie został zamknięty, a badania trwają - Portal i.pl

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna