Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najbrutalniejsze zabójstwo ostatnich lat. Bez skrupułów zabili siekierą, a zwłoki spalili

Michał Modzelewski
Oskarżeni Andrzej Sz. i Tadeusz Sz. z Zambrowa nie przyznają się do zamordowania dziewczyny. Po długim śledztwie nareszcie stanęli przed obliczem sprawiedliwości. Grozi im dożywocie.
Oskarżeni Andrzej Sz. i Tadeusz Sz. z Zambrowa nie przyznają się do zamordowania dziewczyny. Po długim śledztwie nareszcie stanęli przed obliczem sprawiedliwości. Grozi im dożywocie. M. Modzelewski
Prokuraturze nie udało się ustalić, czy doszło do gwałtu, bo paląc zwłoki dziewczyny sprawcy zatarli ślady.

Przed Sądem Okręgowym w Łomży stanęli w piątek 27-letni Andrzej Sz. i trzy lata młodszy Tadeusz Sz., którzy są oskarżeni w sprawie najbrutalniejszego zabójstwa ostatnich lat. Obaj nie przyznają się do zamordowania 15. sierpnia ub.r. w leżących pod Zambrowem Sędziwujach, 21-letniej wówczas Anny K. Obu mężczyznom grozi kara dożywotniego więzienia.

Wciąż zmieniają wersje
Od czasu zabójstwa dziewczyny, obaj mężczyźni przebywali w areszcie tymczasowym.

Prokuratorskie śledztwo trwało prawie rok, z uwagi na to, że śledczy czekali m.in. na liczne ekspertyzy z badań śladów DNA na miejscu zbrodni. Akt oskarżenia był gotowy z końcem czerwca, ale sam proces odwlekał się, bo u Andrzeja Sz. zdiagnozowano stwardnienie rozsiane.

Kiedy jednak wreszcie do rozprawy doszło, okazało się, że nie dowiemy się, co mają obaj do powiedzenia na sądowej sali, bo sąd przychylił się do wniosku łomżyńskiej prokuratury i utajnił rozprawę w części dotyczącej wyjaśnień oskarżonych, bo dotyczą one "drastycznych zdarzeń intymnych z udziałem pokrzywdzonej", jak argumentowała Elżbieta Iwanowska-Dukacz z Prokuratury Okręgowej w Łomży.

Zresztą w toku śledztwa obaj zmieniali swoje zeznania. Uzasadnienie aktu oskarżenia głosi jednak, że najbliżej faktów były te, które składali tuż po zatrzymaniu, kiedy to zresztą przyznali się do winy.

Zwabili i zamordowali
Z ustaleń śledztwa wynika, że Ania i Andrzej poznali się w Zambrowie. On był jednak żonaty, z dwójką dzieci i prosił, by kontaktowała się z nim przez młodszego kolegę, Tadeusza, bo z żoną dzielił jeden telefon. Wkrótce umówili się na imprezę we troje.

Doszło do niej w niewielkiej kolonii tuż za miastem. Nieopodal krajowej "ósemki" stoi tam opuszczona posesja z niewielkim domem, z którego korzystał Tadeusz. Na miejsce dojechali taksówką koło południa.

Obaj pili, ona nie. Prokuraturze nie udało się ustalić, czy doszło do gwałtu, bo paląc zwłoki dziewczyny zatarli ślady. Po kilku godzinach doszło do szamotaniny. Ania dostała w twarz i została popchnięta. Sprawcy zeznali, że uderzyła głową o próg i przestała się ruszać. Po krótkiej dyskusji postanowili spalić zwłoki.

Kiedy okazało się, że dziewczyna jeszcze żyje, zaczęli zadawać jej ciosy drewnianym kijem i siekierą, aż byli pewni że jest martwa.

Ciało do ognia wrzucili nagie. Ubrania spłonęły oddzielnie. Było to już po południu. Do sztachet i słomy dorzucili w pewnym momencie także oponę.

Tej samej nocy ich zatrzymano, wciąż byli pijani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna