Napad na kantorowca w Białymstoku. Mężczyzna trafił do szpitala
Do rabunku doszło 11 maja 2019 r. Pracownik białostockiego kantoru (wcześniej jego właściciel) został zaatakowany chwilę po tym, jak wyszedł z domu. Przy sobie miał plecak, a w nim - w różnej walucie - około 130 tys. zł oraz osobiste dokumenty. Było około godz. 5.
Czytaj też:
Rabusie czekali na niego. Przy ul. Grażyny w Białymstoku zaatakowali od tyłu ciosem w głowę. Mężczyzna upadł na ziemię. Napastników było dwóch, w tym - według ofiary - jeden miał na głowie kominiarkę. Użyli gazu, bili go całym ciele. Wyrwali plecak. Gubiąc po drodze część banknotów, wsiedli do stojącego w pobliżu auta i odjechali.
- Trzecia osoba siedziała za kierownicą w samochodzie. Widziałem go z odległości ponad 10 metrów. Przed samochodem stał jeszcze ten zamaskowany i wygrażał mi. Wstałem, ale już nie zdążyłem dobiec, zapamiętałem tylko częściowo numer rejestracyjny - zeznawał we wtorek (26.09) pokrzywdzony 47-latek.
W Sądzie Rejonowym w Białymstoku ruszył ponowny proces w tej sprawie. Dotyczy tylko Mirosława P. (jedna osoba została już prawomocnie skazana, a trzeciego z rabusiów wciąż nie ustalono). P. w rozboju miał pełnić rolę kierowcy. Pokrzywdzony ani świadkowie ucieczki przestępców nie rozpoznali jego twarzy. Mówią jedynie o drobnej - w porównaniu do pozostałych przestępców - posturze. Prokuratura kierując akt oskarżenia uznała, że ma wystarczające dowody jego winy. To m.in. ślady biologiczne ujawnione w aucie użytym do napadu, czapka jednego ze sprawców znaleziona w mieszkaniu Mirosława P. i brak alibi.
Dwie osoby z zarzutami za napad na kantorowca w Białymstoku. Jedna już skazana
W pierwszym procesie sąd rejonowy uznał, że to poszlaki, które pozostawiają wiele wątpliwości. Rozstrzygnął je na korzyść oskarżonego. Na skutek apelacji prokuratury, sąd drugiej instancji uchylił jednak wyrok i cofnął sprawę do ponownego rozpoznania.
Oskarżony nie pojawił się na pierwszej rozprawie. Grozi mu do 12 lat więzienia. W poprzednim procesie nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień.
We wtorek sąd przesłuchał troje świadków, w tym byłego współoskarżonego. Chodzi o Mariusza K. (wyrok to 3,5 roku więzienia oraz obowiązek naprawienia szkody). Przyznał się, wyraził skruchę, ale nigdy nie zdradził tożsamości pozostałych sprawców.
Zobacz także:
Teraz ma status świadka, a za składanie fałszywych zeznań grozi 8 lat więzienia. 29-latek potwierdził, że Mariusza P. zna. Na pytania sądu i stron, czy tamten mężczyzna brał udział w napadzie, świadek zasłaniał się niepamięcią. Twierdzi, że nie pamięta także, kto prowadził samochód, z kim podzielił się skradzioną gotówką, a nawet ile osób brało udział w rozboju.
- Nie pamiętam, a nie chcę kłamać. Zdarzenie miało miejsce ponad 4 lata temu. Od tamtej pory robię wszystko, żeby zapomnieć o tej sprawie. Zmieniłem się. Żyję teraz innym życiem - mówił Mariusz K.
Kolejna rozprawa 19 października.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?