Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narażeni na kaprysy kupujących i szefów

(hel)
Ewa Borkowska jest ekspedientką od siedmiu lat. - To ciężka praca - przyznaje. - Trzeba pilnować, aby towar nie był przeterminowany i cierpliwie znosić wszystkie, nawet złośliwe uwagi klientów. Musimy bowiem starać się pozyskiwać klientów, a nie ich zrażać.
Ewa Borkowska jest ekspedientką od siedmiu lat. - To ciężka praca - przyznaje. - Trzeba pilnować, aby towar nie był przeterminowany i cierpliwie znosić wszystkie, nawet złośliwe uwagi klientów. Musimy bowiem starać się pozyskiwać klientów, a nie ich zrażać.
Suwałki. Grażyna jest ekspedientką od dwunastu lat. Pracowała już w siedmiu sklepach. Z ostatniego została zwolniona dyscyplinarnie.

Ośmieliła się bowiem zapytać szefa o pieniądze za pracę w niedzielę. W odpowiedzi kazał oddać klucze i fartuch.

Najwięcej jest kobiet

W Suwałkach pracuje około 300 sprzedawców. Połowa - w ogólnopolskich sieciach, pozostali w niewielkich, często osiedlowych sklepikach. W przeważającej większości za sklepowymi ladami stoją kobiety. Mężczyzn można spotkać jedynie w sklepach z materiałami budowlanymi czy sprzętem AGD i RTV.

Kilku panów pracuje w markowych butikach. Większość sprzedawców ma średnie wykształcenie. Nieliczni - zawodowe. Osoby z wyższym wykształceniem stanowią niewielką grupę. W niektórych marketach, zwłaszcza nastawionych na handel ze Wschodem, wymagana jest też znajomość języka rosyjskiego albo angielskiego. Średnia wieku suwalskich sprzedawców wynosi około 40 lat. Zarobki raczej nie przekraczają 1200 zł na rękę.

Kary za wszystko

Sprzedawcy ze sklepów spożywczych muszą posiadać aktualne książeczki zdrowia. Pozostałych ten rygor nie obowiązuje. Wymagana jest znajomość obsługi kasy fiskalnej. Jedynie na bazarowych stoiskach wiedza w tym zakresie nie jest potrzebna.

We wszystkich sklepach zwyczajem jest, że pracownicy pokrywają powstałe manko. Wynikać ono może zarówno z niewłaściwego liczenia (na kasie można wpisać kod tańszego towaru), jak i kradzieży. A te nie należą do rzadkości. I to we wszystkich branżach.

W niektórych suwalskich sklepach sprzedawcy są karani finansowo, jeśli właściciel znajdzie na półce przeterminowany towar. Ponoszą też koszty rzeczy zniszczonych np. podczas dostawy towaru czy ustawiania go na półkach. Jedna z sieci, handlująca mięsem, domaga się z kolei, aby ekspedientki kupowały przeterminowane wędliny. Przy czym nie mają one najmniejszego wpływu na obowiązkowe "zamówienie".

- Zwolniłam się - opowiada Iwona. - Mam czworo dzieci i 400 zł na utrzymanie jednej osoby. Nie stać mnie na kupowanie kiełbasy, kosztującej blisko 30 zł za kilogram.

Jedni mają pretensje, inni kradną

Anna dobiega pięćdziesiątki. Ma wykształcenie rolnicze. Od ośmiu lat pracuje na dwie zmiany (także w soboty i niedziele) w niewielkim sklepie spożywczym. Spędza tam 10 godzin dziennie. Po zamknięciu pawilonu musi bowiem podliczyć utarg, sprzątnąć, uzupełnić na półkach towar, a także sporządzić szefowi listę brakujących produktów. Zarabia w sumie 800 złotych na rękę. Mąż przynosi trochę więcej.

- Luksusów nie ma, ale wystarcza - mówi.
Najbardziej narzeka na zimno. Właściciel sklepu, choć jest w nim ogrzewanie, jeszcze go nie włączył.

- Pewnie oszczędza - domyśla się Anna. - Szkoda tylko, że kosztem naszego zdrowia.

Karolina zatrudniła się w bazarowym butiku. Sprzedaje średniej jakości ubrania. Dostaje 700 zł na rękę, ale pracuje na czarno.

- Nie zależy mi na umowie - zastrzega. - Ze względów rodzinnych - mama się rozchorowała - nie dostałam się na studia. Chcę trochę zarobić i spróbować jeszcze raz. Jeśli się nie uda, rozejrzę się za lepszą pracą. A przynajmniej pod dachem.

Z kolei Teresa narzeka na klientów.

- Coraz bardziej wymagający są - mówi. - A to bułeczka źle upieczona, a to kiełbasa zbyt słona. A czy ja mam na to wpływ?

I choć nie ma, to - zgodnie z zasadą "klient nasz pan" - musi wysłuchiwać pretensji.

Agnieszka jest absolwentką technikum ekonomicznego. Od trzech lat pracuje w sklepie z używaną odzieżą.

- Bardzo sobie chwalę - mówi. - Praca nie jest ciężka, szef sympatyczny. Tylko klienci strasznie kradną. W przymierzalniach nakładają ubrania jedne na drugie. Robią tak nie tylko młodzi, ale nawet staruszki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna