Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nareszcie można normalnie żyć

Urszula Bisz [email protected]
Pani Teresa powoli wraca do domowych obowiązków. Do nowego życia przyzwyczaja się też jej syn Janek (w głębi zdjęcia).
Pani Teresa powoli wraca do domowych obowiązków. Do nowego życia przyzwyczaja się też jej syn Janek (w głębi zdjęcia). A. Zgiet
Region. - My go już nie chcemy - mówią o swoim kacie Alicja i Teresa z Grodziska w pow. siemiatyckim. Przez lata głowa rodziny Krzysztof B. zmuszał swoją córkę do współżycia. Opowiedziały o tym na policji. Wyjechały na miesiąc. Teraz wróciły do domu. I planują nowe życie.

Alicja, jej matka Teresa i młodszy brat Janek wrócili do domu w Grodzisku w powiecie siemiatyckim po pobycie w ośrodku, gdzie umieściła ich policja. Mieli okazję tam trochę odpocząć od szumu, który wokół nich powstał miesiąc temu, gdy opowiedziały o tym, jak Krzysztof B., ojciec Alicji gwałcił ją regularnie, a gdy ta próbowała walczyć o wolność, zamykał ją w domu.

Teraz wróciły tam, gdzie rozegrały się ostatnie tragiczne wydarzenia z ich rodzinnego koszmaru. Mimo że w tych samych czterech kątach mieszkały ze swoim katem, teraz chcą tam uspokoić się, a potem zacząć nowe życie.

- A gdzie ja pójdę, jak ja tu mam dom. Tu mam wszystko - powiedziała pani Teresa.

Alicja chce się znów uczyć

Gdy zajechaliśmy do nich we wtorek, były już w domu trzeci dzień. Zastaliśmy panią Teresę. Powiedziała nam, że córka pojechała do Siemiatycz, by wyrobić NIP. Później stwierdziła, że nawet jak córka wróci, lepiej jej nie męczyć, bo teraz obie potrzebują przede wszystkim spokoju.

- Córka do szkoły ma zamiar iść w Białymstoku - powiedziała pani Teresa. - Mówi, że jakoś tam sobie poradzi. Mamy te kilka groszy, to na podróż na pewno wystarczy. Ale do szkoły to na wiosnę, nie teraz. Teraz to my chcemy jeszcze odpocząć. Musimy jeszcze jakoś dojść do siebie. No i do tej rozprawy przede wszystkim. Zobaczyć co i jak. Jak w ogóle potoczy się ta sprawa.

Do tego zaś, jak może wyglądać proces w sądzie jej męża, ona i Alicja były przygotowywane podczas pobytu w ośrodku. Były też w prokuraturze w Białymstoku, gdzie dowiedziały się, że proces nie rozpocznie się wcześniej, niż wiosną.
- Na pewno uspokoiłyśmy się przez ten czas - wspomina pani Teresa. - Córka przede wszystkim, bo była taka zhisteryzowana.

Terapie, które miała w ośrodku dużo jej też pomogły. Były po godzinie co drugi dzień. Raz miałam ja, raz córka tą terapię. Pomogło nam to przede wszystkim zrozumieć, co się działo. A odsunąć od siebie? Tego to się nie da. Tam przygotowywano nas też do tej rozprawy. Pani Mirka, która prowadziła terapie przede wszystkim wzmocniła nas na duchu. Nauczyła nas też, jakie kroki mamy podjąć oraz to, że musimy być czujne na wiele sygnałów.

Nie obawiają się ludzi z Grodziska

Pobyt w ośrodku wspominają dobrze, teraz jednak musiały wrócić do rzeczywistości. Przyjechały do Grodziska, mimo, że jest to niewielka miejscowość. Można więc się obawiać, że społeczność będzie je wytykać palcami. Nie dość, że przez sześć lat były zmuszane przez ojca i męża do życia w chorym trójkącie, gdzie córka musiała być żoną, to na dodatek, gdy postanowiły to ujawnić - o ich rodzinie i o Grodzisku zrobiło się głośno w polskich i światowych mediach.

- Jednak mieszkańcy Grodziska to dobrzy i niezłośliwi ludzie - przekonuje Elżbieta Aleksiejuk, szefowa Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Grodzisku. - Nie wydaje mi się, żeby w jakiś sposób ktoś z nich chciał tym kobietom zrobić przykrość.
Również mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że w życie tej rodziny wtrącać się nie będą. Niektórzy wręcz twierdzą, iż o tym, co się działo w ich domu, woleliby nie wiedzieć, bo nadal jest to dla nich nie do pomyślenia. Zastanawiali się też, czy w związku z ich powrotem do Grodziska znów zjadą się media z całej Polski.

Byli też jednak tacy, którzy z ciekawością wypytywali o to, co się w tej rodzinie dzieje, a o sytuacji mówili ze złośliwym uśmiechem. Właśnie na taką złośliwość narażony jest przede wszystkim Janek, który musiał wrócić do szkoły w Grodzisku.
- O ich powrocie poinformowana jest dyrektorka szkoły, w której uczy się Janek, więc może on liczyć na pomoc - powiedziała szefowa GOPS. - W razie czego w szkole jest pedagog. W Grodzisku niestety nie ma psychologa.

Pomoc psychologiczną zapewniają jednak rodzinie policjanci. Oni też na bieżąco sprawdzają, jak wygląda sytuacja kobiet i pomagają im w rozpoczęciu nowego życia.
- Mogą liczyć na naszą pomoc, wspieramy je na tyle, na ile możemy - powiedział Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

Policjanci szukają pani Teresie pracy

Pomoc tą zapewniają nie tylko w ramach rutynowych działań. Siemiatyccy policjanci zobowiązali się znaleźć pracę dla pani Teresy. Może na komendzie, może w jakiejś innej instytucji na terenie powiatu siemiatyckiego.

Wcześniej, przed rozpoczęciem medialnego szumu, pracę kucharki w szkole zapewniły jej pracownice pomocy społecznej z Grodziska. W związku jednak z tym, że wyjechała na miesiąc, ta praca przepadła. Póki zaś nie znajdzie się nowa, jak zapewniała nas Elżbieta Aleksiejuk, ta rodzina może liczyć na wsparcie z pomocy społecznej. Tam zresztą skierowała swoje pierwsze kroki po powrocie do Grodziska pani Teresa.

- Byłam w pomocy społecznej. Przekazali mi pakunki ze środkami czystości, makaronami, kaszą - opowiada. - Na razie wystarczy, a potem jakoś będzie.
Pani Teresa szuka pracy, Alicja planuje dalszą edukację (wcześniej przerwała naukę tak, jak kazał jej ojciec), Janek wrócił do szkoły. Podczas codziennych zajęć cały czas jednak towarzyszą im wspomnienia o Krzysztofie B., zwyrodnialcu, który był głową ich rodziny. Był, bo teraz one chcą pozbawić go wszelkich praw do ingerencji w życie tej rodziny.

- Składam papiery o rozwód. Już jestem w trakcie - powiedziała pani Teresa. - Składam też papiery o pozbawienie go opieki nad dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna