Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz człowiek wygrał 125 tys. zł

Anna Mierzyńska [email protected]
Artur Jan Szczęsny (na zdjęciu z synkiem Michałem) nie ukrywa, że trzeba dużej wiedzy, by startować w "Milionerach”. Wiedzy i... szczęścia. Jemu się udało. Gratulujemy!
Artur Jan Szczęsny (na zdjęciu z synkiem Michałem) nie ukrywa, że trzeba dużej wiedzy, by startować w "Milionerach”. Wiedzy i... szczęścia. Jemu się udało. Gratulujemy!
Białystok. Pieniądze otrzyma dopiero za dwa miesiące.

Artur Jan Szczęsny, nasz pracownik, a także znany białostocki poeta, stał się medialną gwiazdą. W ostatnim odcinku popularnego teleturnieju "Milionerzy" wygrał 125 tys. zł! To jedna z dwóch najwyższych nagród w tej zabawie dla Białegostoku.

Artur o swojej wygranej wie już od początku sierpnia, bo właśnie wtedy nagrywany był 111. odcinek "Milionerów". My mogliśmy jednak zobaczyć Artura na ekranie dopiero w ostatnią niedzielę.
- Szczerze mówiąc, bardziej denerwowałem się w czasie emisji programu niż podczas nagrania. Bo w ostatnią niedzielę wiedziałem, że wszyscy mnie oglądają - mówi Artur.

Pierwsze telefony z gratulacjami odezwały się jeszcze w czasie trwania programu. Ucichły dopiero kilka godzin później.

- A w poniedziałek byłem rozpoznawany nawet w osiedlowych sklepach. Na szczęście to tylko taka "pięciominutowa" popularność. Nie chciałbym, żeby trwała dłużej - mówi Artur Szczęsny.

Na nagranie programu pojechał do Krakowa z całą rodziną. Jego syn, sześcioletni Michał, podbił serce i prowadzącego teleturniej Huberta Urbańskiego, i publiczności. Dyskutował, podpowiadał.

- Niestety, właśnie ta część nagrania została wycięta. Bardzo żałuję - opowiada Artur.
Szczęsny jest stałym widzem "Milionerów". Do udziału w programie zgłosił się w kwietniu. Już telefoniczny test kwalifikujący był trudny.

- A w trakcie programu wątpliwości co do prawidłowej odpowiedzi miałem w co drugim pytaniu o wartości powyżej 1 tys. zł - opowiada Szczęsny. - Najtrudniejsze było dla mnie pytanie o kameleona olbrzymiego. Skorzystałem wtedy z koła ratunkowego pół na pół i odrzucone zostały dwie odpowiedzi, które rozważałem. Musiałem więc strzelać. I udało się.

Do przerwania gry Artura zmusiło dopiero warte 250 tys. zł pytanie o... polskich poetów, a dokładniej o mało znany epizod z wojennego życia Zbigniewa Herberta.

- Dobrze, że nie zdecydowałem się strzelać. Nie zgadłbym, że chodzi o Herberta - przyznaje nasz kolega.

Artur i jego rodzina pieniędzy jeszcze nie dostali - trafią na ich konto dopiero za jakieś dwa-trzy miesiące. Ale sześcioletni Michał już zdecydował, co trzeba za nie kupić: rower i lodówkę.
- To oczywiście kupiłem, obiecałem publicznie - śmieje się Artur. - A reszta? Jeszcze myślimy, na co ją przeznaczyć.

Arturowi gorąco gratulujemy i życzymy kolejnych milionowych sukcesów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna