Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet nie wiemy, jak niezwykłe zwierzęta trzymają nasi sąsiedzi

Beata Rzatkowska [email protected]
Karaczany śpią na opakowaniach od jajek, w otwartej misce – pokazuje Daniel
Karaczany śpią na opakowaniach od jajek, w otwartej misce – pokazuje Daniel
Straszyki Asi chodzą i jedzą tylko nocą. A kiedy im się włączy muzykę - tańczą. Brazylijskie karaczany, które na pokarm dla swoich pająków hoduje Daniel, urządzają zaś przed kopulacją charakterystyczny taniec godowy. A jaszczurka? Ta to dopiero potrafi! Zdemolować cały dom...
Karaczany śpią na opakowaniach od jajek, w otwartej misce – pokazuje Daniel
Karaczany śpią na opakowaniach od jajek, w otwartej misce – pokazuje Daniel

Karaczany śpią na opakowaniach od jajek, w otwartej misce - pokazuje Daniel

Pierwszego straszyka przywiozłam do domu z kolonii - opowiada 13-letnia Joanna Szupień z Suwałk. - Mama na jego widok prawie zemdlała... Bardzo się go bała i brzydziła. Wylałam wiele łez, zanim zgodziła się go zatrzymać.

Dziwne zwierzęta uwielbia też inny suwalczanin, Daniel Pietrewicz. Pająki, które kupił za swoje pierwsze zarobione pieniądze, chował przed rodzicami w... szufladach.

- W końcu jednak wszystko się wydało - wspomina 16-letni chłopak. - Mama, mimo że jest miłośniczką wszystkich zwierząt, kiedy je zobaczyła prawie dostała zawału. Teraz w mieszkaniu trzymamy jeszcze szynszyla, królika, psa, żabki oraz... legwana!

Schowały się w szafie i plecaku
Straszyk kosztował 6 zł.
- Kupiłam go półtora roku temu na targu, choć na początku jeszcze dokładnie nie wiedziałam, co to jest - przyznaje Joanna. - Podobał mi się, bo miał fajną skórkę. Dlatego też nazwałam go Skorupka.

Joasia pamięta, że miała obawy przed przyniesieniem go do domu, bo wiedziała, że mama panicznie boi się takich stworzeń.

- Ale zaryzykowałam, bo bardzo chciałam, by już ze mną został - opowiada suwalczanka. - W domu musiałam błagać, by nie kazano mi go oddać.
W końcu obiecała, że straszyk będzie przebywał cały czas w terrarium. Dopiero wtedy mama się zgodziła.

- Ale zastrzegłam, że ja na pewno nie będę się nim zajmować, ani pielęgnować, a już na pewno nigdy go nie dotknę! - mówi pani Dorota, mama 13-latki. - Córka od urodzenia miała dziwne zainteresowania, ale nigdy nie spodziewałam się, że do mieszkania w bloku przyniesie mi coś tak strasznego i ohydnego! Nie mogłam jej jednak odmówić...

Asia skakała wtedy z radości pod sam sufit.

- Przeczytałam chyba wszystko na temat straszyków - twierdzi. - Skorupka jest z grupy owadów. W środowisku naturalnym rozwija się nawet do... pół metra długości! Mój straszyk na szczęście ma tylko dziesięć centymetrów i nie wygląda, by miał jeszcze dużo urosnąć.

Skorupka ma na łebku długie, cienkie czułki, którymi bada otoczenie. Ma też sześć długich, zakończonych haczykami, łapek. - Zdarza się, że przyczepia się mocno do mojego ubrania czy nawet skóry i potem jest mi go ciężko oderwać - mówi Asia.

Za kieszonkowe kupiła pupilowi terrarium. I urządziła je najlepiej jak tylko umiała.
- Jest w nim dużo zieleni, którą straszyki uwielbiają - cieszy się Asia. - Latem przynosiłam mojej Skorupce do jedzenia liście z owocowych drzew, a teraz, zimą, karmię go pekińską kapustą.

Pół roku temu, rankiem, okazało się, że Skorupka się rozmnożyła. - Nawet nie wiedziałam, że wcześniej straszyk złożył w swojej dżungli jaja - opowiada Joasia. - Ale ucieszyłam się, że będziemy mieli w naszym mieszkaniu nowych lokatorów!
Większość młodych Asia rozdała swoim suwalskim kolegom. - Bo wcześniej bardzo mi zazdrościli i też marzyli o takim fajnym stworzeniu - tłumaczy. - W domu zostawiłam tylko jeszcze jednego...

Mimo, że straszyki nie są zbyt chętne do zabawy, to Joanna i tak ma z nich dużą pociechę.

- W dzień zwykle śpią, a w nocy chodzą i jedzą - opowiada 13-latka. - Jednak czasami zdarza im się... tańczyć! Puszczam im więc późnymi wieczorami moje ulubione, muzyczne kawałki, a one skaczą do taktu. Wygląda to komicznie!
Jednak kilka razy było też dramatycznie. Kiedy straszyki uciekły z terrarium...

- Mama nie mogła w nocy spać, dopóki ich nie znalazłam - wspomina Asia. - Ostatnio poszukiwania były długie. Przewróciliśmy do góry nogami cały dom i ich nie znaleźliśmy. Byłam pewna, że spadły z balkonu i zginęły. Rano, kiedy młodszy brat wychodził do szkoły, znalazł jednego w... plecaku. Dobrze, że nie poszedł z nim do szkoły. Drugi straszyk zaś po kilku godzinach wyszedł zza szafy.

Zrobiła w domu demolkę
Daniel Pietrewicz hoduje w domu dziewięć pająków ptaszników. Trzyma je w terrarium.

- Wcześniej chodziły mi po rękach i po głowie, ale teraz zrobiły się już chyba dzikie, bo nie chcą wychodzić na zewnątrz - mówi 16-latek z Suwałk.

Na karmę dla swoich pająków hoduje karaczany brazylijskie. - To dość duże owady, bo mają około pięciu centymetrów długości - przyznaje Daniel. - Za 40 zł kupiłem kilkadziesiąt larw, które rozwijały się u mnie w domu, w misce. Zresztą cały czas się rozmnażają, a kopulację poprzedzają trzepotaniem skrzydeł i charakterystycznym tańcem godowym.

Owady mieszkają w jego pokoju.
- Na co dzień nie przykrywam miski, bo nie ma takiej potrzeby - twierdzi Daniel. - Karaczany z niej nie wychodzą.

Chłopak po pająkach wymarzył sobie legwana. Długo musiał prosić rodziców o zakup tej jaszczurki.

- Początkowo nie chcieli się zgodzić, tłumacząc, że mieszkamy w bloku - wspomina. - W końcu udało mi się namówić mamę, a ona przekonała tatę.
Legwana Maniusia przywieźli z Warszawy.

- Miał prawie półtora metra długości, ale był słodki - wspomina z uśmiechem suwalczanin. - Tata zbudował mu ogromne terrarium, bo legwany potrzebują dużo przestrzeni.

Maniuś jednak rzadko w nim siedział.

- Lubił patrzeć przez okno i wylegiwać się na parapecie, by wygrzewać się na słońcu - tłumaczy Daniel. - Był bardzo energiczny. Spacerował sobie po pokojach, kiedy chciał jeść, przychodził do kuchni, a kiedy miał ochotę na kąpiel, stał pod łazienką...

Jednak pewnego dnia Maniuś zaczepił się na karniszu i spadł na posadzkę. Wypadku nie przeżył.

- To był straszny dzień - mówi Daniel.

- Bardzo się do niego przyzwyczailiśmy i trudno było nam bez niego żyć - dodaje Anita Pietrewicz, mama chłopca. - Kiedy więc dowiedzieliśmy się, że ktoś chce oddać legwana na wieś, postanowiliśmy wziąć go do naszego domu.

Ta jaszczurka jest trochę mniejsza od poprzedniej, jednak wydaje się być jeszcze bardziej energiczna.

- Pierwszego dnia, kiedy zostawiliśmy ją samą w domu, wyszła z terrarium i zrobiła w naszym domu dosłownie demolkę - wspominają członkowie rodziny. - Rozwaliła wszystko, co mieliśmy. Z szaf powyrzucała ubrania i książki, rozsypała jedzenie, zwaliła nawet komputer z biurka. Chyba trudno jej było przyzwyczaić się do nowego miejsca.

W mieszkaniu Pietrewiczów poza jaszczurką mieszka też szynszyla.

- Sissi to ulubienica mamy, która ma też jeszcze Noela, czyli królika - mówi Daniel. - Naszymi lokatorami są też jeszcze żabki i rybki. Tata natomiast ma psa Rufiego. Smaży mu specjalnie mięso na patelni. Kochamy nasze zwierzaki i już chyba nie umielibyśmy bez nich żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna