Pan Jerzy jest jednym z 13 już hodowców, którzy w ciągu zaledwie kilku ostatnich miesięcy ucierpieli w wyniku wypadków z bydłem.
- Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Podczas dopuszczania do krowy 800-kilogramowy byk uderzył mnie w klatkę piersiową, a ja upadłem na bramkę - relacjonuje Kolosa. - Na szczęście skończyło się tylko na pękniętym obojczyku i dwóch żebrach.
W zeszłym roku placówka terenowa KRUS w Mońkach odnotowała 29 takich zdarzeń, które obok wypadków przy maszynach należą do najgroźniejszych w rolnictwie. Wiadomo jednak, że to tylko "kropla w morzu".
- Zgłaszane są jedynie te najgroźniejsze wypadki, które na dłużej komplikują pracę na roli - mówi Romuald Lulkiewicz, starszy inspektor z monieckiego KRUS-u. - Wszyscy, nawet najbardziej doświadczeni gospodarze, powinni pamiętać o ograniczonym zaufaniu do zwierząt. A dzieci poniżej 15. roku życia w ogóle nie powinny z nimi pracować - upomina.
- Nawet najspokojniejsze zwierzę może zaatakować - mówi Leszek Męczkowski, kolejny rolnik z Kozińca, który w czerwcu złamał nogę w kostce. - Jak zwykle odchodziłem od krowy z bańką po udoju, a ta mnie znienacka kopnęła - opowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?