Nie daj się nabrać na świąteczne "promocje"

Nie tak dawno inspektorzy handlowi przebadali różne promocje w supermarketach na terenie całej Polski. I co się okazało? Że co czwarta "super- okazja" była zwykłym oszustwem.

Albo specjalnie z powodu promocji podwyższono jakiemuś produktowi cenę, albo kosztował on więcej niż w gazetce sklepowej, albo za "gratisowe" mydło czy gąbkę trzeba było jednak dodatkowo zapłacić.

Specjaliści od marketingu stosują wiele tricków abyśmy wydali więcej pieniędzy niż zamierzamy.
Jednym z podstawowych jest ustawianie przeszkód, na przykład palet w taki sposób aby omijający je klienci napotkali na swej drodze konkretny towar. Dobre miejsca na tzw. paletowej wyspie na środku tej drogi rezerwuje się nawet z rocznym wyprzedzeniem. Wszystko po to, żeby klient wręcz potknął się o towar - i kupił jak najwięcej.

Kolejną techniką jest tzw. Aromamarkewting, czyli rozpylanie w sklepie zapachu piernika i choinki. Metoda ta najlepiej działa w przyjemnej dla klienta, dość wysokiej temperaturze.

Duże znaczenie ma także rozmieszczenie towaru na półkach. Nieprzypadkowo najdroższe zabawki są ustawione nisko, w zasięgu dłoni i wzroku dziecka.

Po sklepach krążą przyciągające wzrok hostessy, które kuszą nas darmowymi próbkami. Ich zadaniem jest wzbudzenie u klienta zasady wzajemności, czyli oczywiście kupienie towaru.

Robiąc świąteczne zakupy, można jednak zachować zdrowy rozsądek kierując się pewnymi zasadami.

Przede wszystkim, w sklepach nie powinniśmy płacić kartą kredytową. Brak kontaktu z gotówką utrudnia poczucie wydawanej kwoty. Przed udaniem się na zakupy najlepiej zaplanować ile pieniędzy chcemy wydać. Warto też zrobić listę potrzebnych zakupów aby uniknąć niepotrzebnych towarów.