- Dla nas i wielu podobnych gmin jest nieosiągalny. Co prawda przymierzaliśmy się do skorzystania z niego, ale to co w jego ramach zaoferowano, dla nas jest zbyt drogie. Trzeba mieć ogromny wkład własny i nas na to nie stać.
Chodzi o rządowy program Radosna Szkoła. Jego cel to zapewnienie bezpiecznych warunków nauki i opieki w klasach I-III szkół podstawowych i ogólnokształcących szkół muzycznych I stopnia.
Samorządy mogły korzystać z dofinansowania na zakup pomocy dydaktycznych do miejsc zabaw w szkole oraz tworzenie lub modernizację placów zabaw. Dzięki temu dzieci dostawały kolorowe, bezpieczne miejsca do zabawy. Tak stało się np. w białostockiej SP 4. Powstał tu plac zabaw z nawierzchnią ograniczającą urazy przy upadku i kupione zostały różnego rodzaju zabawki w formie materacy gimnastycznych.
- Dzieci trudno odgonić, bardzo chętnie spędzają tam czas - opowiada Zbigniew Klimowicz, dyrektor SP 4. - Zamiast iść do domu, wolą tu się bawić.
Plac jest dostępny dla wszystkich praktycznie przez cały tydzień. W sobotę i niedzielę przychodzą bawić się tu rodzice z dziećmi, które nawet nie chodzą do tej placówki.
Nie wszędzie jednak jest tak różowo. Na palcach jednej ręki można policzyć samorządy, które chcą skorzystać z obecnej edycji programu. W sumie do kuratorium i wojewody trafiły cztery wnioski na budowę pięciu placów zabaw. Zrobił to np. Urząd Miejski z Choroszczy, który planuje utworzyć plac zabaw przy szkole podstawowej w tej miejscowości. Ma to kosztować ponad 231 tysięcy złotych. Gmina znalazła fundusze na niezbędny wkład własny. Ale nie wszyscy mają takie możliwości.
Podstawowa bariera dla samorządów przy korzystaniu z tego programu to pieniądze, a raczej ich brak. Koszty utworzenia małego placu zabaw wynoszą ponad 120 tys. zł, z czego samorząd musi wyłożyć połowę. Tzw. duży plac zabaw to już koszt ponad 230 tys. zł.
- Nie wszystkie organy prowadzące stać na taki wydatek - przyznaje Sławomir Andryszewski z biura prasowego wojewody. - Dlatego też większość nie korzysta z dofinansowania z tego programu.
- Nie mamy na wkład własny - potwierdza Elżbieta Maria Harbacewicz, sekretarz gminy Szudziałowo. - 50-procentowy wkład własny to za duże obciążenie dla budżetu gminy. Nie stać nas na ten program.
Zdecydowanie lepiej jest w przypadku tworzenia tzw. miejsc zabaw. Tu koszt praktycznie w stu procentach pokrywany jest z budżetu państwa. Wkład samorządu z reguły ogranicza się do remontu pomieszczenia, w którym powstaje miejsce zabaw. Dlatego z tej formy pomocy skorzystało już w województwie podlaskim ponad 98 procent szkół.
Ale prawdziwym wyjątkiem jest tu stolica województwa. - W naszym mieście już w poprzednich latach wszystkie placówki zostały wyposażone w potrzebne pomoce dydaktyczne, sale i place zabaw - mówi Wojciech Janowicz, dyrektor białostockiego departamentu edukacji.
Te gminy, których nie stać na Radosną Szkołę, próbują znaleźć inne możliwości wsparcia. I aplikują np. do programów unijnych.
- W tym roku złożyliśmy wniosek o ponad sto tysięcy złotych z programu Kapitał Ludzki - mówi Elżbieta Maria Harbacewicz. - Chcemy za to doposażyć zespół szkół w Szudziałowie oraz szkołę podstawową w Babikach.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?