Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech się topi powoli

(jan)
- Nie ma strachu - zapewniają bielskie służby, słysząc, że meteorolodzy zapowiadają na najbliższy weekend odwilż. Nikt nie może jednak zagwarantować, że w tym roku nie dojdzie do podtopień takich, do jakich doszło przed 11 miesiącami.

W pogodzie, jak to w pogodzie, trudno coś przewidzieć "na pewno". Meteorolodzy zapowiadają jednak na najbliższy weekend ocieplenie.
-W tej chwili pokrywa śnieżna na Podlasiu ma 20-30 cm, a zanim dotrze do nas odwilż, jeszcze kilka centymetrów dopada - przewiduje Maciej Maciejewski, kierownik Biura Prognoz z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Białymstoku.
I - pytany o zagrożenie powodziowe - mówi, że można się tego obawiać, bo grunt jest głęboko przemarznięty, w niektórych miejscach nawet do głębokości metra, i nie będzie wchłaniał wody z roztopionego śniegu. Natomiast gruba pokrywa lodowa na rzekach może powodować zatory.
- Jest też plus: niskie stany wody w lokalnych rzekach. Ale to jedyny plus - zauważa Maciejewski.
Lód na brzegu
Z danych IMiGW wynika, że w okolicach Bielska i powiatu bielskiego na Narwi występuje lód brzegowy i stan poziomu wody "dolny średni", a na Nurcu - pokrywa lodowa i stan "górny niski". Czy oznacza to, że mieszkańcy okolic rzek mogą spać spokojnie?
- Wszystko zależy od tego, jak szybko nadejdzie ocieplenie - wyjaśnia Maciejewski.
Najgorzej może być wtedy, gdy - podobnie jak przed rokiem - temperatura w krótkim czasie wzrośnie do kilku kresek powyżej zera. Jeszcze gorzej - gdy utrzyma się na tym poziomie przez kilka dni, a do tego dojdą opady deszczu.
Przypomnijmy, że w marcu zeszłego roku wody rzeki Białej spowodowały podtopienia budynków przy ul. Zamkowej i Kazimierzowskiej. W tym samym czasie topniejący śnieg na polach pomiędzy Bielskiem a Augustowem utworzył dwa strumienie, które nie mogły przelać się przez ul. 11 Listopada i zalewały okoliczne posesje.
- Po tych wydarzeniach spotkaliśmy się z mieszkańcami miasta i podjęliśmy starania o wyeliminowanie takich zagrożeń w przyszłości - mówi Janusz Porycki, kierownik Referatu Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta w Bielsku Podlaskim.
Wąska woda
Problem postanowiono rozwiązać kompleksowo i przygotowanie profesjonalnego "studium przeciwpowodziowego" zlecono firmie z Białegostoku. Do dziś jednak studium nie weszło w życie.
- Nie można było zrobić pomiarów geodezyjnych wcześniej niż jesienią i stąd wziął się ten poślizg - wyjaśnia kierownik Porycki.
Studium ma trafić do bielskiego magistratu jeszcze w tym tygodniu, ale ewentualne prace wynikające z jego zaleceń będzie można przeprowadzić dopiero po przyznaniu na ten cel środków przez Radę Miasta. A zdania wśród radnych są podzielone: czy miasto powinno płacić grube miliony za inwestycje, które dotyczą kilku gospodarstw?
- I to pobudowanych często bezmyślnie w dolinie rzeki? - zastanawia się Porycki. - Ludzie usypują wały, drogi gruntowe, stawiają płoty. W ten sposób w niektórych miejscach spiętrzają wodę, co skutkuje jej rozlewaniem w innych. Bo przyroda to bardzo delikatna konstrukcja, w której każda akcja powoduje reakcję.
Urzędnicy i meteorolodzy mają więc nadzieję, że ocieplać się bezie powoli, a woda z topniejącego śniegu wsiąknie w grunt.
- To podwyższyłoby poziom wód gruntowych i zapobiegło letniej suszy - mówi Maciejewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna