MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nietrafiony prezent

Rafał Rusiecki
Halina Kucińska dopiero w sklepie dowiedziała się, że nie może zwrócić kupionego 2 godziny wcześniej zegarka.
Halina Kucińska dopiero w sklepie dowiedziała się, że nie może zwrócić kupionego 2 godziny wcześniej zegarka. R. Rusiecki
Ełk. Mamy za sobą gorączkę świątecznych zakupów. W pośpiechu popełnialiśmy wiele błędów. Jednak wymiana prezentu zależy tylko od dobrej woli sprzedawcy.

Halina Kucińska chciała na święta sprawić miły prezent synowi. Kupiła mu więc w, jednym z ełckich sklepów jubilerskich, zegarek. Szybko dowiedziała się, że syn dostanie taki sam prezent od swojej sympatii. Chciała więc zwrócić towar w sklepie. Okazało się jednak, że jest już za późno.
Straszyli ochroniarzami
- Wróciłam do sklepu dosłownie po dwóch godzinach - mówi ełczanka Halina Kucińska. - Fakt, nie zabrałam ze sobą paragonu. Chciałam jednak dopłacić i wymienić zegarek na srebrny łańcuszek. Usłyszałam od ekspedientki, że nabiła już towar na kasę i nie da się już nic zrobić. Postraszyła mnie nawet ochroną. Wyszłam więc mocno zdenerwowana.
Zdaniem Dariusza Dracewicza, powiatowego rzecznika konsumentów, to jednen z najczęściej popełnianych błędów. W tym przypadku nie ma mowy o zwrocie zegarka. Wszystko zależało od dobrej woli sprzedawcy.
- Z reguły klienci nie biorą ze sobą paragonów lub od razu wyrzucają je do kosza - tłumaczy D. Dracewicz. - Trzeba pamiętać, że na każdy produkt możemy zgłosić reklamację. Termin upływa jednak po dwóch latach.
Przedświąteczny okres to wyjątkowy czas dla handlowców. Mogą sprzedać zdecydowanie więcej swojego towaru. Nie chcą więc poświęcać cennego czasu na przyjmowanie reklamacji od klientów.
Handlowcy ryzykują, że stracą klientów
- W każdym sklepie jest kasa fiskalna, która automatycznie księguje sprzedaż towaru - wyjaśniła nam jedna z ekspedientek w ełckim sklepie obuwniczym. - Żeby wszystko cofnąć trzeba zrobić notę korygującą, a na to potrzebny jest konkretny powód. Bez tego nie da rady, bo trzeba się tłumaczyć w urzędzie skarbowym. Oczywiście odmawiając klientowi przyjęcia towaru liczymy się z tym, że może już do nas nie wrócić. Przed świętami mamy jednak bardzo dużo pracy.
Halina Kucińska mówi, że już nie będzie robiła zakupów w sklepie, w którym tak arogancko ją potraktowano.
- Wydaliśmy tam łącznie około 400 złotych na prezenty - dodaje H. Kucińska. - Drugi raz tam nie pójdę. Musiałam poszukać synowi innego prezentu. Najlepiej następnym razem wybrać się na zakupy z drugą osobą, ale wtedy nie można jej zrobić niespodzianki.
Klienci nie znają swoich praw i obowiązków
Powiatowy rzecznik konsumentów dostaje również syganły od handlowców o tym, że część klinetów zachowuje się arogancko. Nie znają swoich praw, a mimo to krzykiem próbują wszystko załatwić.
- Bywają butni klienci, którzy są przekonani o słuszności swoich racji - mówi D. Dracewicz. - Przepsu, mówiącego o tym, że można zwrócić w ciągu trzech dni nieużywany towar, nie ma już od dziesięciu lat. Jednak nadal funkcjonuje w naszych głowach. To był dobry przepis, ale już dawno nieaktualny.
Sytuacja powtarza się co roku. Biuro powiatowego rzecznika konsumentów zasypywane jest wnioskami o pomoc. Liczba podań o pomoc przy zwrocie towaru wzrasta o 500 procent, w porównaniu do normalnych dni pracy!
- Ludzie kupują nieprzemyślane prezenty i sami robią sobie przez to problemy - wyjaśnia powiatowy rzecznik konsumentów.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna