Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Rok przywitali na balach i na... bagnach (zdjęcia)

(zmo)
Znaczna część moniecczan bawiła się świetnie na balach sylwestrowych
Znaczna część moniecczan bawiła się świetnie na balach sylwestrowych K. Radzejewski
Tylko daleki odgłos fajerwerków z Dworu Dobarz zakłócił na chwilę ciszę uśpionego lasu nad Biebrzą. W białej scenerii oszronionej kniei, u "Króla Biebrzy", grupa "biebrzniętych" - jak nazywa się ludzi dotkniętych magią dzikich mokradeł, witała Nowy Rok tylko wystrzałem korka szampana.

Znaczna część moniecczan bawiła się świetnie na balach sylwestrowych.
Zapełnione na "full" były tej nocy wszystkie okoliczne restauracje i sale bankietowe.

- Miałem 90 gości. Ludzie szukają ciekawszych miejsc, z dala od miasta. Tu, na skraju bagien biebrzańskich jest całkiem inaczej, inny klimat - mówił Dariusz Dworakowski, właściciel Dworu Dobarz.

Jak zawsze, najwięcej mieszkańców Moniek wybrało jednak domową opcję witania 2009 roku.

- I jeszcze mnie grypa złożyła, więc skończyło się na "białej sali", w łóżku - skomentował swój "bal" Arkadiusz Studniarek, dyrektor MOSiR.

Ci, którzy posiadali większą energię, przyszli przed północą na centralny skwer Moniek, gdzie władze miasta zafundowały im pokaz ogni sztucznych.

My zaś wybraliśmy się do opustoszałej wsi Budy, osady na skraju bagien biebrzańskich, którą 16 lat temu objął we władanie Krzysztof Kawenczyński, zwany "Królem Biebrzy". Krzysztof był antykwariuszem w Warszawie, teraz żyje z konikami polskimi i tuzinem kundli.

Droga przez las zdawała się nie mieć końca. W oszronionych zaroślach co i raz rozbłyskały oczy niewidocznych w ciemnościach zwierząt.

- Nie tęsknię do ludzi, choć każdego przybysza traktuję życzliwie - zauważył przy ognisku "król".

W tej głuszy powitanie Nowego Roku miało charakter spotkania z naturą ludzi oczarowanych Biebrzą.

- Śliczne miejsce, wspaniały las nocą i uroczy pan Krzysztof - stwierdziła przy noworocznym toaście Joanna Kobus z Białegostoku, jedna z uczestniczek sylwestra w Budach.

- Oj, bywały tu sylwestry! Ale to może być mój ostatni bal. Starzeję się, dopadają choroby. Coraz trudniej żyć samotnie. Wyjeżdżam stąd! - zaskoczył nas radykalną decyzją Krzysztof Kawenczyński.

Jeśli tak się stanie, to magiczne królestwo uroczysk i mokradeł zostanie bez swojego króla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna