Oskarżonemu o gwałt się upiekło

Oskarżony o gwałt nie przyszedł na własny proces. Miał sporo szczęścia, bo zachorowała poszkodowana. Inaczej mógłby trafić nawet do aresztu.

Rozprawa miała zacząć się w minionym tygodniu. Ku zdziwieniu sądu, na ławie oskarżonych zabrakło 26-letniego mieszkańca Gołdapi Mieczysława J., który odpowiada z tzw. wolnej stopy. Obrońca próbował tłumaczyć swojego klienta, lecz brzmiało to mało przekonywająco. A powodem absencji J. nie była np. choroba.

O sprawie głośno było w czerwcu tego roku. Mieczysław J. i pewna młoda suwalczanka stanowili parę. Ona zdecydowała się zerwać ten związek i znalazła sobie kogoś innego. Mężczyzna nie chciał się jednak z tym pogodzić.

Pewnego dnia pojawił się w Suwałkach. Według prokuratury, siłą wepchnął swoją byłą dziewczynę do samochodu. Miał jej też grozić nożem. Kiedy pojazd ruszył, J. stwierdził, że jeśli kobieta będzie próbowała uciekać, spowoduje wypadek. Wtedy zginą oboje. Swoją byłą dziewczynę miał wywieźć poza miasto i zgwałcić. Za takie przestępstwo grozi do 12 lat więzienia.

Przed prokuratorem J. przyznał się jedynie do porwania. Co powie przed sądem, okaże się zapewne w przyszłym miesiącu, na kiedy sąd wyznaczył kolejny termin. Adwokat mężczyzny ma mu uzmysłowić, czym skończy się zlekceważenie kolejnego wezwania.

Tym razem upiekło mu się tylko dlatego, że ze względu na chorobę nie pojawiła się też poszkodowana, która ma prawo występować w charakterze oskarżyciela posiłkowego.