Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto najlepsi lekarze w mieście. Sprawdź ich

Urszula Ludwiczak [email protected]
Nasze laureatki ze statuetkami Podlaskiego Hipokratesa: Marzena Więckowska (po prawej) – zdobywczyni I miejsca w plebiscycie (1226 głosów) i Dorota Lewko-Ninkiewicz (III miejsce i 1206 głosów)
Nasze laureatki ze statuetkami Podlaskiego Hipokratesa: Marzena Więckowska (po prawej) – zdobywczyni I miejsca w plebiscycie (1226 głosów) i Dorota Lewko-Ninkiewicz (III miejsce i 1206 głosów) B. Maleszewska
Lekarze z tytułem Podlaskiego Hipokratesa.
Stanisław Bernatowicz zajął II miejsce w plebiscycie (zdobył 1225 głosów)
Stanisław Bernatowicz zajął II miejsce w plebiscycie (zdobył 1225 głosów)

Stanisław Bernatowicz zajął II miejsce w plebiscycie (zdobył 1225 głosów)

Tacy są lekarze rodzinni, których pacjenci wyróżnili tytułem "Podlaski Hipokrates 2010". Najlepsi w naszym regionie medycy to: Marzena Więckowska z Łomży, Stanisław Bernatowicz z Dąbrowy Białostockiej i Dorota Lewko-Ninkiewicz z Białegostoku.

Od lat bez urlopu
Marzena Więckowska, specjalista chorób wewnętrznych i medycyny rodzinnej, pracuje w poradni przy ul. Sybiraków w Łomży.

O tym, że chce zostać lekarzem, zdecydowała w szkole średniej.
- Bardzo podobała mi się praca znajomej, która była lekarzem - opowiada. - Wybrałam więc takie studia. Początkowo chciałam być pediatrą, ale warunki robienia specjalizacji z chorób wewnętrznych były korzystniejsze, przekonałam się do interny. A w końcówce lat 90-tych weszła nowa specjalizacja - medycyna rodzinna, która mnie zafascynowała. Zdecydowałam się na nią i nie żałuję.
W 1999 r. jako jedna z pierwszych w województwie założyła własny NZOZ - przychodnię rodzinną.

- To był odważny krok, ale trzeba było go wykonać - opowiada. - Nie żałuję, choć początki były trudne. Ale satysfakcję z pracy mam ogromną. Do dzisiaj sama prowadzę przychodnię, z pomocą dwóch pielęgniarek i położnej. Jesteśmy jednym z nielicznych NZOZ-ów z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej, który ma własny transport sanitarny. Zatrudniam też dwóch ratowników.

Pacjentów pani doktor nie brakuje - ma ich ponad 3 tys. Wielu z nich jest wiernych swojej lekarce od 20 lat.

- Przyjmuję, jak każdy lekarz rodzinny, pacjentów od noworodka po staruszka, co sprawia, że ta praca nie jest monotonna, cały czas coś się dzieje - opowiada. - Pacjenci mają różne problemy, staram się im zawsze pomóc najlepiej jak mogę.
Lekarka spełnia się w swojej pracy, ale przyznaje, że trochę brakuje jej czasu dla siebie: - Bardzo bym chciała znaleźć drugiego lekarza do współpracy, bo wolnego czasu dla siebie i rodziny mam mało - wyjaśnia. - Nie pamiętam, kiedy byłam na dłuższym urlopie czy na nartach. Wolne mam tylko w weekendy, staram się je zawsze poświęcać najbliższym.

Doktor Więckowska kocha teatr i stara się jak najczęściej bywać na spektaklach. Interesuje się też literaturą piękną. W wolnych chwilach rekreacyjnie jeździ na rowerze.

Gdy doba ma 48 godzin
Stanisław Bernatowicz, pediatra i lekarz rodzinny, od 6 lat prowadzi NZOZ Bartek w Dąbrowie Białostockiej. W zawodzie jest od ponad 20 lat.

- Zostałem lekarzem, bo chciałem pomóc ojcu, który cierpiał na chorobę przewlekłą - opowiada. - Myślałem, że jak skończę medycynę, to go postawię na nogi.

Na stażu zapałał jednak miłością do pediatrii i tę właśnie specjalizację sobie wybrał. Przez wiele lat pracował na oddziale dziecięcym w szpitalu w Dąbrowie Białostockiej, także jako ordynator. Zrobił specjalizację z medycyny rodzinnej i założył własny NZOZ. - Lubię dzieci, są wdzięcznymi pacjentami, nie symulują, a jak poprawia się im stan zdrowia, to od razu widać - mówi pan doktor. - Teraz realizuję się w pracy w swojej przychodni, gdzie przyjmuję już nie tylko dzieci, ale i dorosłych.

Pacjentów ma mnóstwo, bywa że przyjmuje ich niemal stu dziennie. Jakby tego było mało, dr Bernatowicz nadal pełni dyżury w szpitalu i pogotowiu, zajmuje się też wychowankami ośrodka salezjańskiego. - Moja doba ma chyba 48 godzin - mówi. - Ale nie zamieniłbym tej pracy na inną.

A gdy znajduje trochę wolnego czasu, najchętniej spędza go z rodziną: żoną i dwójką dorosłych już dzieci. Lubi też łowić ryby.

Do lekarza jak do mamy
Dorota Lewko-Ninkiewicz na co dzień przyjmuje w NZOZ "Na Sienkiewicza“ w Białymstoku. Pochodzi z lekarskiej rodziny i zawsze chciała być lekarzem. Marzyła o leczeniu dzieci. Ale na stażu, dzięki swojemu opiekunowi, dr Nowakowi, zakochała się w internie. Pracę zawodową zaczynała w 1997 r., w przychodni Miejskiego ZOZ-u. Od kilku lat spełnia się jako lekarz rodzinny w NZOZ-ie, który powstał na bazie przychodni MZOZ-u. Ma pod opieką ok. 1,7 tys. pacjentów, głównie tych samych od lat. - Lubię swoich pacjentów, znam ich zazwyczaj bardzo dobrze, a oni darzą mnie zaufaniem. Bywa, że jak nie ma mnie np. 2 tygodnie, to moi podopieczni nie pójdą do innego lekarza, tylko czekają na mój powrót. Dla wielu jestem ostatnim ratunkiem, inni przychodzą, aby się wygadać, albo po poradę. Parę razy usłyszałam od starszych pań, że one do mnie przychodzą, jak do mamy...

Doktor Lewko-Ninkiewicz uwielbia, gdy coś się dzieje, gdy trzeba podejmować szybkie decyzje. Dlatego kilka razy w tygodniu dyżuruje w pogotowiu. Jeździ karetką do nagłych wezwań, ratuje życie. A przy okazji robi specjalizację z medycyny ratunkowej.

Nieliczne wolne chwile lekarka poświęca mężowi i dwóm nastoletnim synom. Lubi jeździć do swojego domu na wsi, wyskoczyć do kina czy teatru. - Jestem zadowolona ze swojego życia i prywatnie i zawodowo - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna