Zresztą, wcale tam nie chcą zostawać. Izba przyjęć to tylko wybieg, by ominąć długie kolejki do specjalistów.
Pacjencie, bądź cierpliwy
Ponad sto osób przewijających się przez izbę przyjęć i braki w kadrze lekarskiej - to wszystko sprawia, że na lekarza trzeba czekać nawet kilka godzin. Kiedy, np. z powodu pilnego transportu chorego, zabraknie koordynatorów Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, na izbę schodzą lekarze pracujący na oddziale. W tym samym czasie muszą opiekować się pacjentami na swoim oddziale i chorymi zgłaszającymi się na izbę.
- Czekam na diagnozę już od godz. 7.30 - mówi ok. godz. 11.30 Roman Ostrowski, który na łomżyńską izbę przyjęć trafił, bo zasłabł na ulicy.
Wielu pacjentom bardziej opłaca się jednak poczekać kilka godzin, ale mieć pewność, że specjalista w końcu przyjdzie, niż czekać w kilkumiesięcznej kolejce.
- Dzięki takim sposobom można szybciej zrobić np. EKG czy doczekać się zbadania przez neurologa - zdradza pani Janina, 60-latka z Łomży.
Lekarze selekcjonują
Jak wynika z danych zebranych przez dział organizacji szpitala, z roku na rok przybywa chorych, którzy przychodzą na izbę przyjęć z mało poważnymi dolegliwościami.
W 2005 i 2008 roku izba przyjmowała dziennie średnio po 133 osoby. Cztery lata temu lekarze odsyłali do domu 66 z nich, rok temu - już 72.
- Rzeczywiście, pacjenci często zgłaszają się z błahymi objawami - przyznaje Marian Jaszewski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. - W wielu wypadkach przychodzą właśnie po to, by dostać się do lekarza, zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego blisko połowa wraca do domu. W szpitalu zatrzymujemy ciężkie stany i przyjęcia planowe.
Rygor będzie większy
Zdaniem dyrektora, jesteśmy tylko o krok od tego, by lekarze musieli przyjmować tylko przypadki zagrażające życiu.
- Ciągle nie mamy decyzji NFZ w sprawie nadwykonań. Jeśli nie zapłacą, to selekcja pacjentów będzie jeszcze większa - mówi Jaszewski.
Zgłaszanie się na izbę przyjęć, zamiast, po odczekaniu kolejki, do specjalisty, ma swoje plusy i minusy. Czasem można stracić czas, a lekarza nie doczekać.
- Miał do mnie zejść chirurg lub ortopeda. Pielęgniarki kilka razy telefonowały na oddział, ale lekarz się nie pojawił. W końcu poinformował, że nie zejdzie - opowiada Barbara z Łomży. - Straciłam czas, sporo nerwów, a lekarza i tak się nie doczekałam. Zostały kolejki w przychodni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?