Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po interwencji Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie ojciec chce widzieć dzieci

Helena Wysocka [email protected]
sxc.hu
Nie mamy kontaktu z dziećmi, które trafiły do rodziny zastępczej - skarży się Dariusz R.

Syn, bez mojej wiedzy został przeniesiony do innej szkoły - dodaje mężczyzna. - Natomiast młodszych dzieci nie widzieliśmy do tygodni.

Zdzisław Wasilewski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Augustowie mówi, że prawda jest inna. - W poniedziałek spotkam się ze stronami - zapowiada. - Nie sądzę jednak, by rodzina zastępcza wykazywała złą wolę.

Rodzice byli pijani

Dariusz R. i jego konkubina mają czworo małych, w wieku od trzech miesięcy do pięciu lat, dzieci. W połowie grudnia ubiegłego roku maluchy trafiły do rodziny zastępczej, a ich rodzice - do izby zatrzymań. Oboje byli kompletnie pijani. Badanie wykazało, że ojciec ma około 3 promili alkoholu w wydychanym powietrzu, a matka - około 2.

- Badanie zostało wykonane kilka godzin po tym, jak odebrano nam dzieci - argumentuje Dariusz R. - Mieliśmy prawo wypić. Poza tym, wyniki zostały sfałszowane.

W augustowskim sądzie trwa postępowanie w sprawie skontrolowania władzy rodzicielskiej. Tymczasem Dariusz R. twierdzi, że od kilku tygodni jest pozbawiony kontaktu ze swoimi dziećmi.

- Rodzice zastępczy nie pozwalają nam przyjeżdżać do ich domu - twierdzi. - Nie wskazują też miejsc, w których mogłyby się odbyć widzenia.
R. twierdzi, że najstarszego syna odwiedzał w szkole, ale gdy opiekunowie zorientowali się, to przenieśli 5-latka do innej placówki.

- Na jakiej podstawie?! - oburza się. - Przecież nie mam ograniczonych praw rodzicielskich i powinienem decydować o tym, do jakiej szkoły chodzą moje dzieci. Tym bardziej, że takie przeniesienie wiąże się z ogromnym stresem dla syna. Wiem, że z tego powodu bardzo się denerwuje.

Nasz Czytelnik zarzuca też rodzinie zastępczej, że źle opiekuje się powierzonymi jej nieletnimi. Mężczyzna zauważył sińce na głowie kilkulatka i o tym fakcie zawiadomił augustowską prokuraturę. Ta odmówiła wszczęcia postępowania podnosząc, że obrażenia powstały wskutek zabawy.

- Czekają, aż dojdzie do tragedii? - pyta Dariusz R. - Nasz przypadek jest doskonałym przykładem na to, że przepisy dotyczące dobra dziecka są fikcją.

Ustalą terminy spotkań

Dyrektor Wasilewski mówi, że rodzina do tej pory nie zajmowała się żadnymi dziećmi. Ale jest przeszkolona i na pewno przestrzega obowiązujących przepisów. - Nie wyobrażam sobie, że robią tym maluchom krzywdę - dodaje. - Wręcz przeciwnie, z tego co widzę, to starają się zrobić wszystko, by dzieci jak najszybciej zapomniały o swoich traumatycznych przeżyciach.

Rozmówca dodaje, że 24 marca spotka się z Dariuszem R., by poinformować go o obowiązujących przepisach i prawach, które ma do dzieci. - Chcę też powiedzieć, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona - dodaje dyrektor. - Jeśli ten pan nie będzie spożywał alkoholu, to jest szansa na to, że odzyska dzieci.

W poniedziałek do PCPR ma też przyjechać rodzina zastępcza. W placówce dojdzie do spotkania Dariusza R. z dziećmi, a także zostaną ustalone terminy spotkań.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna