Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po suto zakrapianej imprezie, pijane bestie zgwałciły Anię a potem spaliły ją ogniu. Tak prawdopodobnie wyglądała ostatnia noc dziewczyny

Julia Szypulska, Michał Modzelewski [email protected]
To w tym niezamieszkanym budynku prawdopodobnie miała miejsce gehenna Ani. Sprawcy zwabili ją do domu, by następnie wykorzystać i zabić. Posesja należała do rodziny jednego z oprawców dziewczyny. Jeśli pogoda sprzyjała, imprezy miał zwyczaj urządzać tam dość często.
To w tym niezamieszkanym budynku prawdopodobnie miała miejsce gehenna Ani. Sprawcy zwabili ją do domu, by następnie wykorzystać i zabić. Posesja należała do rodziny jednego z oprawców dziewczyny. Jeśli pogoda sprzyjała, imprezy miał zwyczaj urządzać tam dość często.
Ania nie żyje. Miała zaledwie 21 lat. Zabiło ją dwóch kolegów, z którymi poszła na ognisko... Uderzyli ją siekierą, ciało przykryli oponami i starymi deskami, a potem podpalili. Wcześniej prawdopodobnie brutalnie zgwałcili. Co ona komu zawiniła?! - ludzie w Zambrowie płaczą i łapią się za głowy.
To w tym niezamieszkanym budynku prawdopodobnie miała miejsce gehenna Ani. Sprawcy zwabili ją do domu, by następnie wykorzystać i zabić. Posesja należała
To w tym niezamieszkanym budynku prawdopodobnie miała miejsce gehenna Ani. Sprawcy zwabili ją do domu, by następnie wykorzystać i zabić. Posesja należała do rodziny jednego z oprawców dziewczyny. Jeśli pogoda sprzyjała, imprezy miał zwyczaj urządzać tam dość często.

To w tym niezamieszkanym budynku prawdopodobnie miała miejsce gehenna Ani. Sprawcy zwabili ją do domu, by następnie wykorzystać i zabić. Posesja należała do rodziny jednego z oprawców dziewczyny. Jeśli pogoda sprzyjała, imprezy miał zwyczaj urządzać tam dość często.

Ania mieszkała z rodzicami w centrum Zambrowa. W starym bloku z odnowioną elewacją. Na każdym piętrze - cztery rodziny, wszyscy się dobrze znają. - To była wysoka i ładna dziewczyna - wspomina zmarłą Maria Bukowska, sąsiadka z naprzeciwka. - I zawsze taka grzeczna, taka uśmiechnięta...

Przygody nie były w jej stylu

To była sobota. Tydzień temu. Wówczas, tuż przed godz. 11, dziewczyna wyszła z domu. Rodzicom powiedziała, że się umówiła i wychodzi na spotkanie. Niczego złego nie podejrzewali. Ania była przecież zawsze bardzo odpowiedzialna.

- Taka normalna, dobrze ułożona dziewczyna - opowiada inna sąsiadka. - Nigdy nie widziałam, żeby chodziła po nocach, albo przesiadywała pod blokiem, jak to czasem młodzież ma w zwyczaju.
Jednego ze swoich zabójców miała poznać przez internet. Jej znajomym trudno w to uwierzyć. - Takie "przygody" nie były w jej stylu - uważają. - Choć z drugiej strony, była też osobą bardzo otwartą, ufną. Może właśnie to ją zgubiło? - zastanawiają się.

Bo jak to się stało, że kilka godzin później znalazła się na ognisku poza miastem, sama z dwoma mężczyznami? Pojechali do wsi Sędziwuje, oddalonej o 4 km od Zambrowa. Jak twierdzą mieszkańcy miasta, młodzież chętnie organizuje w tamtych okolicach ogniska. Bo sceneria ładna, do miasta niedaleko, a i zabudowań mało. Nie trzeba się specjalnie kryć przed wścibskim okiem sąsiada.

Zatrzymali się na terenie opuszczonego gospodarstwa, niedaleko trasy z Białegostoku do Warszawy. Janina Ożarowska, która spędzała tamten weekend na działce oddalonej o kilkaset metrów, widziała, jak na posesję przyjechała taksówka. Wysiadły z niej trzy osoby. Chwilę potem rozpoczęła się impreza.

- Muzyka głośno grała, z tamtej właśnie strony dźwięki dobiegały - opowiada kobieta. - Z tego, co zauważyłam, to ognisko przed godz. 16 rozpalili. Wyglądało na normalne, takie jak często się podczas imprez rozpala. Gdzieś tak ze trzy godziny później zrobiło się dużo większe. Koło dwudziestej przyjechał do mnie syn z synową i ich dziecko. Grilla rozpaliliśmy i wtedy poczuliśmy taki nieprzyjemny zapach. Wcześniej widziałam, jak poduszki u nich na płocie wisiały i pomyślałam, że to je wrzucili do ogniska.
Później przestało śmierdzieć, ale nadal się paliło.

Chcieli zatrzeć ślady zbrodni

Na temat przebiegu imprezy niewiele wiadomo. Prowadzący sprawę prokuratorzy udzielają jedynie lakonicznych informacji, tłumacząc to dobrem śledztwa. Mogło być tak: rozochoceni mężczyźni próbowali Anię wykorzystać seksualnie. Jej opór ich rozsierdził, hamulce puściły. Rzucili się na dziewczynę i ją zgwałcili. Kiedy zdali sobie sprawę, co się stało, przestraszyli się. Nie żeby ich sumienie ruszyło. Oni chcieli uniknąć odpowiedzialności, zniszczyć ślady tego, czego się dopuścili. Poszli więc na całość. Jeden z nich chwycił siekierę i zadał cios. Narzędzie znaleziono potem tuż przy drodze. Prawdopodobnie mężczyźni chcieli poćwiartować ofiarę. Nie wiadomo na razie, czy udało im się tego dokonać, bo ciało w znacznym stopniu uszkodził ogień. Bandyci przykryli je bowiem oponami, starymi deskami, a potem podpalili.

Co do imprezy, pewne jest jedno. Alkohol musiał lać się wówczas strumieniami. Kiedy zatrzymano oprawców Ani, byli kompletnie pijani. Złapano ich zresztą bardzo szybko. W nocy, kilka godzin po tragicznej imprezie, w Zambrowie. Śledczy nie ujawniają na razie wyników przesłuchania.
- Mogę tylko powiedzieć, że przyznali się do zarzucanego im czynu - mówi Maria Kudyba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomży.

Nieznana jest także na razie dokładna przyczyna śmierci 21-latki. W tym tygodniu przeprowadzono sekcję zwłok kobiety, ale na jej wyniki trzeba jeszcze poczekać.

- Ustalenie przyczyny śmierci wymaga specjalistycznych badań - tłumaczy prokurator Kudyba.
Morderca mieszkał w sąsiedztwie

Kim są sprawcy zbrodni? To 26-letni Andrzej Sz. i 23-letni Tadeusz Sz. Ten pierwszy mieszkał na tym samym osiedlu, co ofiara. Dosłownie kilka bloków dalej. Do sąsiadów Andrzeja już dotarła wiadomość o jego zatrzymaniu. Ludzie łapią się za głowy ze zdziwienia. - O, tam wynajmował mieszkanie razem z żoną i dwojgiem dzieci - pokazuje jeden z sąsiadów. - Facet, jak facet. Pracował, chodził do sklepu. Znaliśmy się z widzenia i w życiu bym nie powiedział, że jest zdolny do czegoś takiego. Zresztą, przeważnie tak jest, że morderca nie ma zbrodni wypisanej na twarzy. Wygląda jak zwykły człowiek.
Niektórzy sąsiedzi czują się nieswojo. W końcu mieszkali tuż pod bokiem bandyty.
- Co to się teraz z ludźmi wyprawia, nikogo nie można być pewnym - załamuje ręce jedna z kobiet. - Przecież miał rodzinę. Nie mógł żyć jak normalny człowiek? Co na to jego żona? Albo dzieci, które będą teraz dorastały ze świadomością, że ich ojciec jest mordercą.

Tadeusz z kolei, drugi z zatrzymanych, był kawalerem. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, miał już kłopoty z prawem. Jego słabością były narkotyki.
- Lubił poszaleć, ale żeby morderstwo? - dziwi się mężczyzna, który swego czasu utrzymywał z Tadeuszem kontakt. - W życiu bym go o to nie podejrzewał. Może był trochę narwany, ale żeby aż tak?

Zambrów w szoku

Morderstwo Ani wstrząsnęło mieszkańcami Zambrowa. Dawno nie doszło tu do takiej tragedii. Jedni płaczą, jeszcze inni pomstują.
- Nie ma kary dla tych bydlaków - krzyczą. - Powinni przywrócić karę śmierci. Może w końcu byłby jakiś postrach na bandytów w tym kraju.

Każdy, kto znał Anię, nie kryje żalu. Z rodzicami zmarłej nie udało nam się skontaktować. Sąsiedzi jednak mówią o niej same dobre rzeczy.

- To było ich jedyne dziecko - sąsiadka rodziców Ani mówi nie mogąc opanować łez. - Taka dobra dziewczyna. Zawsze się ukłoniła, powiedziała coś miłego. Komu ona mogła zawinić?
Ania skończyła szkołę krawiecką, miała swoje plany na przyszłość. Bardzo chciała pracować. Podejmowała się różnych dorywczych zajęć, ostatnio w miejscowej przetwórni warzyw i owoców.
- Przyszła do nas w połowie lipca - wspomina kobieta, która rekrutowała Anię do pracy. - Było widać, że bardzo zależy jej na tym zajęciu.

Dziewczyna pracowała na hali produkcyjnej, przy taśmie z ogórkami. Do swoich obowiązków podchodziła bardzo poważnie.

- Była niezwykle punktualna - wspominają w przetwórni. - Żeby się nie spóźnić, zawsze przychodziła godzinę wcześniej.
Wiadomość o jej śmierci była dla jej współpracowników szokiem.
- O morderstwie dowiedzieliśmy się w poniedziałek - mówią. - Ciągle jednak mieliśmy nadzieję, że to nie o naszą Anię chodzi. Kiedy nie przyszła do pracy, wydało nam się to dziwne, ale łudziliśmy się, że może po prostu jej coś wypadło.

Podejrzani o zamordowanie 21-latki przebywają za kratkami. Sąd zdecydował o ich tymczasowym aresztowaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna