Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlasianie pomagają, bo ci ludzie nie mają nic

Andrzej Zdanowicz [email protected]
Michał Grzybek z podlaskiego PCK pojechał z transportem darów do wsi Dobre koło Wilkowa. Powódź, która zalała tę miejscowość, zabrała jej mieszkańcom wszystko
Michał Grzybek z podlaskiego PCK pojechał z transportem darów do wsi Dobre koło Wilkowa. Powódź, która zalała tę miejscowość, zabrała jej mieszkańcom wszystko
Z transportem pojechał Michał Grzybek, przedstawiciel białostockiego PCK. To, co zobaczył na miejscu, przeraziło go.

Dzięki rolnikom z gminy Suchowola mieszkańcy miejscowości Dobre koło Wilkowa otrzymali pasze, którą będą mogli nakarmić swoje zwierzęta - mówi Michał Grzybek, wiceprezes Zarządu Okręgowego PCK w Białymstoku. - Na początku tego tygodnia zawieźliśmy im prawie 5 ton siana i ponad 11 ton kiszonki.

Wieś Dobre jest jedną z miejscowości, która najbardziej ucierpiała podczas ostatniej powodzi. Taka pomoc była im bardzo potrzebna.

- Ci ludzie nie mają nic, niektórym woda zniszczyła dorobek całego życia - opowiada pan Michał, który pojechał na miejsce z transportem pomocy dla powodzian. - W niektórych miejscach, gdzie wcześniej były domy i całe gospodarstwa, teraz są tylko kałuże i wystające z nich zgliszcza.

Największa tragedia od stuleci
- Mieszkańcy wsi mówili, że takiej katastrofy nie było tu od wieków - opowiada przedstawiciel podlaskiego PCK.
Pan Michał wspomina widok budynków, na których widać, jak wysoki był poziom wody. Niektóre domy, a nawet kościoły, zalane były aż po dach. Cała wieś wygląda tragicznie.

Tylko niektóre budynki udało się już choć trochę odremontować. Wiele z nich ciągle ma poobijane tynki, pozbawiona jest okien i drzwi. Ich ściany pokryte są mułem i szlamem. Większość jest tak namoknięta, że nadaje się jedynie do rozbiórki.

- Wiele osób nie chce już wracać do swych domów. Są załamani i nie mają do czego - opowiada nasz rozmówca. - Niektórzy ciągle mieszkają u znajomych. Czasami całymi rodzinami gnieżdżą się na strychach lub w małych pokojach.

Brakuje im wszystkiego. Nawet jedzenia.
- Wzruszyło mnie, gdy pomimo trudnej sytuacji mieszkańcy wsi tak ciepło nas przyjęli - wspomina pan Michał.
Rolnicy stracili prawie wszystko. Jeszcze przez najbliższych kilka lat nie będą mogli korzystać ze swoich pól. Woda oprócz ogromnych szkód wyrządzanych w uprawach, spowodowała także skażenie gleby.

Fala powodziowa rozlała po polach chemikalia, ścieki z kanalizacji i wszelkie zanieczyszczenia. Oznacza to, że przez kilka lat wszystko, co wyrośnie na tej ziemi nie będzie zdatne do jedzenia.

- Podczas wizyty zobaczyłem luźno pasącą się krowę - opowiada przedstawiciel PCK. - Należała do jednego z gospodarzy, który wytłumaczył mi, że pozwala jej jeść skażoną trawą, aby nie padła z głodu. Doi ją codziennie i wylewa mleko do rowu, bo wie, że nie nadaje się ono do spożycia.

Zniszczone zostały także drogi i mosty. Z powodu rozmytej jezdni transport z paszą nie mógł wjechać do samej wsi. Tir musiał zatrzymać się pół kilometra przed nią. Po bale siana i kiszonki rolnicy musieli przyjechać sami. O ile w Suchowoli załadunek odbywał się za pomocą specjalnych maszyn, to na miejscu wszystko trzeba było robić ręcznie. Kilku mężczyzn zrzucało warzące 600-700 ton bale na podstawione przez rolników przyczepy. We wsi Dobre nie było odpowiednich maszyn. Zniszczyła je powódź, a może i wcześniej nikt ich nie miał. Mieszkańcy wsi nie są bogaci.

Dar serca rolników z Suchowoli
To była pierwsza pomoc w postaci paszy dla zwierząt przekazana rolnikom z zalanych terenów. Polski Czerwony Krzyż zorganizował ją dzięki wsparciu mieszkańców i władz gminy Suchowola.

- Wielkie podziękowania należą się przede wszystkim rolnikom, którzy tak chętnie odpowiedzieli na apel burmistrza Suchowoli - podkreśla Michał Grzybek. - Ilość siana i kiszonki, jaką przywieźli na targowicę w Suchowoli, przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania.

Dostarczonej przez rolników paszy wystarczy jeszcze na dwa podobne transporty. Rolnicy ofiarowali też prawie 80 ton zboża, które również już wkrótce trafi do powodzian. Oprócz paszy dla zwierząt w transporcie PCK wysłano też zebrane dary m.in.: pościel, odzież, środki czystości.

Przedstawicieli PCK miło zaskoczyła bezinteresowność i serce osób, które wsparły akcję.
- Gdy ładowaliśmy tira swą pomoc zaoferował nam np. Janusz Andracki, doświadczony kierowca, który znał się na załadunku takich towarów - wspomina Michał Grzybek. - Dowóz darów bezpłatnie zapewniła nam jedna z podlaskich firm transportowych. Michał Toczydłowski, właściciel hurtowni rolno-towarowej, za darmo oddał nam folię, która mogliśmy przykryć siano.

W akcje pomocy powodzianom osobiście zaangażowali się także Józef Skorupski, sekretarz miasta Suchowoli oraz Antoni Morgiewicz z Dąbrowy Białostockiej. To jednak nie koniec pomocy, jaką mieszkańcy naszego regionu niosą powodzianom.

- Jak tylko ustalimy terminy z firmą transportową, wyślemy kolejne dwa transporty z paszą od rolników z Suchowoli - mówi Michał Grzybek. - Mam nadzieję, że inne gminy także pójdą śladem Suchowoli i zechcą zorganizować podobne akcje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna