Mieszkańcy Lenart k. Olecka do dziś nie mogą uwierzyć, że groźną piromanką jest ich spokojna sąsiadka. Irena J. przyznała się do dwóch podpaleń. O trzecim świadczą pozostawione ślady jej DNA. Kobieta motywów nie podaje. O tym wypowiedzą się psychiatrzy.
Dziś Sąd Rejonowy w Olecku ma wydać postanowienie o przedłużeniu Irenie J. tymczasowego aresztu na kolejne dwa miesiące. Po jej zatrzymaniu ustały groźne pożary, skończył się koszmar nieprzespanych nocy i obsesja podejrzliwości w tej małej wsi niedaleko Olecka.
Powody ustalą psychiatrzy. Dowody to DNA.
Irena J. trafiła do policyjnego aresztu w końcu listopada ub. roku.
- Zakończyły się badania psychiatryczne. Niebawem będziemy mieli opinię biegłego sądowego. Badania śladów wykazały, że materiał genetyczny zabezpieczony na miejscu jednego z pożarów odpowiada DNA zatrzymanej kobiety. Wskazuje to na jej udział także w tym podpaleniu - mówi prokurator Marta Saracyn z Prokuratury Rejonowej w Olecku.
Zatrzymanie Ireny J. było finałem dramatycznych nocy, jakie podpalaczka od 11 listopada urządziła mieszkańcom Lenart. Płonęły obory, stodoły, magazyny. Strażacy ugasili sześć groźnych pożarów, a drobniejszych nie są w stanie zliczyć.
- Żyliśmy w psychozie strachu, a ona wraz z nami pilnowała obejść, pomagała gasić. Jeśli jest chora psychicznie, to przecież może wrócić, a wtedy znów zapanuje trwoga. Nie wiadomo, kto może stać się jej wrogiem - mówią teraz z obawą mieszkańcy Lenart.
Trudno w to uwierzyć
Irena J. wychowała samotnie cztery córki. Wszystkie są dorosłe, w domu zostały dwie najmłodsze. 42-letnia kobieta jest już babcią, a jej mąż zostawił rodzinę samą sobie przed wielu laty.
- Nie sądzę, żeby taka niepozorna kobieta sama dokonała tych podpaleń. Wszystko było zbyt perfekcyjnie zorganizowane - twierdzi Stanisław Ciechanowicz, prezes OSP w Lenartach.
42-latka przyznała się na początku do dwóch podpaleń. W nocy 23 listopada ub.r. spłonęły drzwi w domu wielorodzinnym. Podpalaczka naraziła wówczas życie czterech rodzin. Irena J. ma też na sumieniu pierwszy pożar z 11 października ub.r., gdy ogień strawił wielką oborę w zakładzie rolnym. W jednym z pożarów spłonęło żywcem 75 tuczników. Właściciele gospodarstwa najczęściej nękanego pożarami wyznaczyli nawet 10 tys. zł za wskazanie sprawcy.
Nikt z mieszkańców nie przypuszczał, że podpalaczką jest Irena J. Była jednak w sferze podejrzeń policji.
Piromance grozi kara do 10 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?