"Podwyżki, które chcecie wprowadzić, uderzą w ludzi uczciwie płacących czynsz"

Jeśli będzie trzeba, pójdziemy do sądu - zapowiedział Zbigniew Górski w imieniu lokatorów bloków zarządzanych przez Zarząd Mienia Komunalnego w Białymstoku. Piątkowa tura negocjacji z władzami ZMK zakończyła się fiaskiem. - Nie ma zgody na takie podwyżki - twardo orzekli mieszkańcy. Zamierzają przyjść na dzisiejszą sesję rady miasta, która zajmie się nowymi stawkami.

Podczas spotkania ludzie nie szczędzili gorzkich słów pod adresem ZMK.
- Podwyżki, które chcecie wprowadzić, uderzą w ludzi uczciwie płacących czynsz - grzmiał Górski. - Ci, którzy dotąd nie płacili, nadal nie będą tego robić. A my pójdziemy z torbami.

Zapowiedziane kilka miesięcy temu podwyżki dla wielu osób oznaczają czynsz wyższy nawet o 160 proc. ZMK uzasadnia to koniecznością przeprowadzenia remontów.

- Zarządca nie bierze pod uwagę, że musimy płacić też za inne media - argumentowali mieszkańcy. - Tymczasem woda i ścieki od czerwca podrożały. Niedługo pewnie dowiemy się też, że trzeba będzie więcej płacić także za centralne ogrzewanie.

Przedmiotem piątkowej rozmowy były głównie propozycje mieszkańców zgłoszone podczas niedawnego spotkania z prezydentem Tadeuszem Truskolaskim. Punktem spornym było założenie, by do proponowanej przez ZMK stawki bazowej czynszu (4,11 zł, teraz to 1,57 zł) dojść stopniowo w 2011 r., a nie wprowadzać ją 1 lipca br.

- Prezydent się pod nim podpisał, więc dlaczego ZMK wciąż chce wprowadzić podwyżki od razu - pytał Zbigniew Górski. - Na to nie wyrażamy zgody.
Od dyrektora ZMK Andrzeja Ostrowskiego usłyszał, że to radni, a nie prezydent ustalają wysokość stawek. Dyrektor przedstawił też propozycję, dotyczącą rozszerzenia grupy osób, którym przysługuje obniżka. Prawdopodobnie radni przyjmą ją na dzisiejszej sesji.

- Może dojść do samosądu - nie kryje Górski. - Nie wiem, czy tym razem uda mi się ostudzić nastroje. Ludzie nie takich propozycji oczekiwali.