Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokazała zapomniane tatarskie smaki

Barbara Kociakowska
Dżenneta Bogdanowicz (z prawej) na razie jest jedyną osobą z woj. podlaskiego, której udało się zarejestrować potrawę w systemie unijnym. Na zdjęciu pierekaczewnik.
Dżenneta Bogdanowicz (z prawej) na razie jest jedyną osobą z woj. podlaskiego, której udało się zarejestrować potrawę w systemie unijnym. Na zdjęciu pierekaczewnik.
Dżenneta Bogdanowicz jest jedyną osobą i w Polsce, i na świecie, która posiada certyfikat na pierekaczewnik

o Robert Makłowicz przekonał ją, że warto promować tatarską kuchnię. Dziś pierekaczewnik znany jest nie tylko w Polsce, ale we wszystkich krajach unijnych.

Działalność agroturystyczną rozpoczęła w 2003 roku. Przyznaje, że plany miała skromne. Miało być to coś malutkiego. Po prostu chciała otworzyć przed gośćmi swój tatarski dom.
Na początku serwowała tylko trzy tatarskie dania: kołduny, pierekaczewnik i drożdżówkę tatarską. Później, kiedy zobaczyła, że goście wracają, zaczęła dodawać kolejne - pieremiacz i kibiny. Dziś ze wszystkich tatarskich potraw najbardziej znany jest pierekaczewnik. - To był przypadek, że właśnie on został tak wypromowany - mówi właścicielka "Tatarskiej Jurty".
Na unijnej liście

Pierekaczewnik to potrawa bajramowa - bardzo sycąca i tłusta. Jest pracochłonna i droga, dlatego robiono ją tylko dwa razy w roku. W 2005 r., jako pierwsza potrawa w Polsce, został zarejestrowany na prowadzonej przez ministerstwo rolnictwa liście produktów tradycyjnych. Jednocześnie był to pierwszy krok w kierunku rejestracji unijnej.

Pierwszego lipca tego roku został zrejestrowany w unijnym systemie jako gwarantowana tradycyjna specjalność.
- Nie było to trudne - mówi Dżenneta Bogdanowicz. - Współpracowałam z Podlaskim Urzędem Marszałkowskim. Jego pracownicy bardzo pomogli mi w pisaniu, udzielali rad, motywowali.

Precyzja jak w aptece

Wspomina, że najtrudniejszą rzeczą podczas pisania specyfikacji była ... gramatura.
- Wiadomo, że gospodynie dużo rzeczy robią "na oko" i "na smak" - mówi Dżenneta Bogdanowicz. - Nie odmierzają ile trzeba wsypać soli, ile pieprzu, a jakiej grubości ma być placek. Pisałam więc około, cienki placek, itp. A papiery wracały.
W końcu musiała robiąc pierekaczewnik przeważyć wszystkie składniki, dokładnie, co do grama. I udało się.

Trzeba było jeszcze wykazać, że pierekaczewnik jest związany z kulturą tatarską i robiony przez Tatarów przez co najmniej 20 lat. Konieczne były wizyty w archiwach, szukanie zapisów, robienie zdjęć.

- To przeszło bez bólu - komentuje pani Dżenneta. - Wszystko trwało dwa lata.

Egazamin z pierekaczewnika

Później był proces certyfikacji - sprawdzenia receptury i sposobu wyrobu. Pracownicy białostockiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych przyjechali i sprawdzili czy produkcja pierekaczewnika odbywa się zgodnie z przepisem, który sama napisała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna