Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polecieć na Marsa

Julia Szypulska
Wojtek Głażewski tematyką kosmiczną interesuje się już od wielu lat. Najbardziej fascynuje go jednak Mars. Dlatego zamierza doskonalić swoje umiejętności w konstruowaniu marsjańskich robotów.
Wojtek Głażewski tematyką kosmiczną interesuje się już od wielu lat. Najbardziej fascynuje go jednak Mars. Dlatego zamierza doskonalić swoje umiejętności w konstruowaniu marsjańskich robotów.
Niedawno wrócił z USA, gdzie uczestniczył w zawodach University Rover Challenge 2009.

Jednym z tych pasjonatów jest Wojciech Głażewski, student Wydziału Mechaniki Politechniki Białostockiej. To jedyny białostoczanin, członek Mars Society Polska. To stowarzyszenie, które promuje Mars, jako planetę, na której mogliby w przyszłości zamieszkać Ziemianie. Niedawno wrócił z USA, gdzie uczestniczył w zawodach University Rover Challenge 2009. Pojechał tam razem z konstruktorami robota marsjańskiego SKARABEUSZ z Politechniki Warszawskiej.

- W zawodach wzięło udział 7 drużyn: 5 z uczelni amerykańskich, 1 z Kanady i nasza - opowiada Wojtek. - Okazało się więc, że reprezentujemy nie tylko swój kraj, ale też Europę. Organizatorzy byli pozytywnie zaskoczeni, że zawody zyskały międzynarodową rangę.

Testował robota na pustyni
Wszystko odbyło się na pustyni w Utah. Kaniony, wyschnięte koryta rzek i skały - to widoki podobne do tych marsjańskich. Zadaniem uczestników było symulowanie misji na Marsie. Załoga zamknięta była w specjalnym namiocie, natomiast wszelkie czynności wykonywał skonstruowany przez nich robot. Kierowali nim zdalnie, a ruchy kontrolowali dzięki obrazowi przesyłanemu z kamer. Uczestnicy zmierzyli się w czterech konkurencjach.

- Jedną z nich było na przykład poszukiwanie śladów sinic. Obecność tych bakterii oznacza bowiem życie - wyjaśnia Wojtek. - Na Ziemi żyją one w trudnych warunkach, na przykład w kraterach wulkanów.

Polska grupa wypadła całkiem nieźle, zważywszy na pecha, który ich od początku prześladował. Zajęła szóste miejsce, mimo że w sumie wzięła udział tylko w jednej konkurencji.

- Najpierw firma kurierska zgubiła gdzieś po drodze skrzynię z naszym robotem - opowiada białostoczanin. - Znalazła się dopiero pod koniec drugiego dnia zawodów. Całą noc składaliśmy robota. Niestety, podczas pracy, jeden z kolegów pomylił wtyczki i źle je podłączył. W efekcie nie mieliśmy podglądu kamer.
Mimo wszystko warto było tam pojechać. Wrażenia stamtąd są niezapomniane.
- Myślę, że w przyszłym roku też weźmiemy udział w konkursie - zapowiada. - Mamy już pewne doświadczenie, więc nie popełnimy tych samych błędów. Będziemy też pracować nad udoskonaleniem robota.

Lepiej latać na Marsa niż na Księżyc
Jak zaczęła się jego przygoda z Marsem?
- Chyba jeszcze w liceum - wspomina. - Wtedy interesowałem się kosmosem. Niedługo potem natknąłem się w internecie na stronę Mars Society Polska, z której dowiedziałem się, że są w naszym kraje ludzie zajmujący się tą planetą i nawiązałem z nimi kontakt.

Na to, żeby połknął bakcyla nie trzeba było długo czekać. Rok temu zbudował robota na Festiwal Marsjański w Krakowie. Urządzenie nie było doskonałe, ale dzięki niemu nawiązał kontakt ze studentami z Warszawy i dowiedział się o projekcie SKARABEUSZ. Sporo dowiedział się też o samej planecie.

- Wiadomo, że nie tam żadnych ufoludków - śmieje się Wojtek. - Nie ma też roślin i zwierząt. Jedyne życie to bakterie.

Jest też woda uwięziona w lodowcach, atmosfera oraz dzień, którego długość wynosi tyle, co na Ziemi. To według Wojtka sprzyja ludzkim podróżom na Marsa.
- Myślę, że to właśnie tam, a nie na Księżyc powinny się odbywać loty kosmiczne - dowodzi z pasją. - Na Księżycu panują dużo trudniejsze warunki. Jego jedyną zaletą jest to, że znajduje się blisko Ziemi. Wodę na Marsie można uzyskać z lodowców, a atmosferę podgrzać - wtedy temperatura zamiast 60 stopni zbliżyłaby się do zera.
Marzeniem Wojtka jest, by Polacy włączyli się w odkrywanie kosmosu.

- Rakiet budować raczej nie będziemy, bo zapóźnień technologicznych nie da się już odrobić - mówi. - Ale moglibyśmy mieć całkiem spory wkład w konstrukcję robotów marsjańskich. Nasze projekty są przecież dobrze przyjmowane za granicą. Byłoby też dobrze, gdyby w misji na Marsa znalazł się jakiś polski astronauta.

Baza marsjańska może być u nas
Póki co, Wojtek aktywnie angażuje się w działalność stowarzyszenia. Uczestniczy między innymi w przygotowaniach do powstania przenośnej bazy marsjańskiej w kraju o nazwie "Polski Habitat". Jest już nawet projekt autorstwa Jana Kozickiego z Politechniki Gdańskiej. Obiekt składałby się z trzech części: mieszkalnej, laboratoryjno-ambulatoryjnej oraz rolniczej.

Podobne bazy, tyle że mniejsze, istnieją na wspomnianej pustyni w Utah oraz na arktycznej wyspie Devon.

- Można by tam przeprowadzać badania na potrzeby misji kosmicznych, np. dotyczące uprawy w sztucznych warunkach czy testowania rozwiązań technicznych - wylicza zalety bazy Wojtek. - Jako miejsce hermetyczne i chronione przed czynnikami zewnętrznymi, mogłoby być używane także na Ziemi, na przykład na terenach klęsk żywiołowych. Nie mówiąc już o tym, że baza byłaby doskonałą atrakcją turystyczną. Wstępna jej lokalizacja to okolice Torunia.

Mars to póki co największa pasja Wojtka. Zamierza się jej oddawać także w przyszłości - z przemysłem kosmicznym łączy też swoje plany wyboru zawodu.
- Na pewno moja praca dyplomowa będzie związana z Marsem - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna