Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant spowodował wypadek. Sprawdź, jaki jest wyrok

Izabela Krzewska
Oskarżony nie przyznał się do winy. Policjant, który razem z nim pełnił służbę twierdził, że radiowóz przytrzymał się przed wjazdem na jezdnię.
Oskarżony nie przyznał się do winy. Policjant, który razem z nim pełnił służbę twierdził, że radiowóz przytrzymał się przed wjazdem na jezdnię. Archiwum
10 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata - taki wyrok usłyszał dziś Adam Z. Sąd uznał policjanta winnym spowodowania groźnego wypadku drogowego na służbie.

Doszło do niego jeszcze w lipcu 2009 roku. Jadący na sygnale policyjny radiowóz podczas pościgu za litewskim przemytnikiem papierosów wyjechał z bocznej drogi na ruchliwą trasę Augustów - Suwałki. W okolicy miejscowości Płociczno w pojazd uderzył motocykl, którym podróżowali dwaj młodzi mieszkańcy Warszawy. Obaj doznali poważnych obrażeń i trafili do szpitala.

Pokrzywdzony: to była sekunda
- Pojazd, który prowadził oskarżony był uprzywilejowany, ale nie oznacza to, że mógł włączyć się do ruchu bez uwzględnienia zasady szczególnej ostrożności - mówił uzasadniając wyrok sędzia Piotr Markowski.

A tak było w tym przypadku. Według zeznań świadków, motocykl jechał w kolumnie pojazdów jako pierwszy. Kierowca nie zdążył jednak zahamować przed pędzącym radiowozem. - Wszystko działo się w ułamkach sekundy - relacjonował na pierwszej rozprawie 22-letni Maksym, który razem z kolegą wracał tego dnia z Litwy. - Nagle z lewej strony wjechał na jezdnię samochód policyjny. Siła uderzenia wyrzuciła mnie na kilkanaście metrów do przodu. Później straciłem przytomność.

Młody mężczyzna miał złamane kości miednicy, przebite płuco, 9 złamanych żeber. Jego o rok młodszy kolega Adam, razem z motocyklem, utknął pod radiowozem. Do dziś utyka z powodu licznych urazów.
Oskarżony na co dzień pracuje w białostockiej prewencji. Na czas wakacji został jednak oddelegowany do Suwałk.

Częściowe naprawienie szkody
Prokurator i pełnomocnik pokrzywdzonych domagali się dla oskarżonego pół roku pozbawienia wolności. Obrońca Adama Z. z kolei wnosił o warunkowe umorzenie postępowania, uzasadniając go niską szkodliwością czyny. Sąd był odmiennego zdania.

- Choć przestępstwo to miało charakter nieumyślny, jego skutki były bardzo poważne - tłumaczył sędzia Markowski. - Dlatego nie można uznać, iż był to czyn o niskiej szkodliwości społecznej.

W ustalaniu wymiaru kary sąd wziął jednak pod uwagę pewne okoliczności łagodzące. Po pierwsze nienaganny przebieg ponad 10-letniej służby Adama Z. oraz to, że do wypadku doprowadził nieumyślnie. Dlatego mimo wyroku skazującego sąd zawiesił wykonanie kary na okres 2 lat. Po drugie, uwzględniając sytuację finansową, nałożył na niego obowiązek tylko częściowego naprawienia szkody w kwotach 4 i 2,5 tys. zł.

Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna