MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Politechnika Białostocka Robot sumo jedzie do Japonii

Urszula Krutul
Tomasz Szczurko (z lewej) i Krzysztof Matus z robotem sumo, który powalczy na ringu na zawodach w Japonii. Chłopakom będą towarzyszyć pozostali członkowie ekipy: Nils Thernstrom i Mateusz Czega
Tomasz Szczurko (z lewej) i Krzysztof Matus z robotem sumo, który powalczy na ringu na zawodach w Japonii. Chłopakom będą towarzyszyć pozostali członkowie ekipy: Nils Thernstrom i Mateusz Czega Wojciech Wojtkielewicz
Metalowy ring, a na nim mechaniczni zawodnicy. Wygra ten, który nie da się z niego wypchnąć. Studenci Politechniki Białostockiej pojechali do Japonii na międzynarodowe zawody sumo.

Pracowali nad nim długo. Często zarywali noce. Dopieszczali każdy szczegół, chuchali na każdą śrubkę. Aż powstał, kolejny już w ich dorobku, robot sumo, w którym wszyscy pokładają duże nadzieje.

Po zwycięstwo do Kraju Kwitnącej Wiśni

Polish Bison Team to czterech studentów III i IV roku Wydziału Elektrycznego Politechniki Białostockiej. Krzysztof Matus, Nils Thernstrom, Mateusz Czega oraz Tomasz Szczurko wczoraj wyruszyli z Białegostoku. Jadą po zwycięstwo do Tokio na międzynarodowe zawody robotów sumo - 27th International Robot Sumo Tournament 2015. A już samo zakwalifikowanie się do turnieju jest dużym sukcesem.

Zawody robotów sumo wzorują się na tym tradycyjnym japońskim sporcie walki. Naprzeciw siebie stają zawodnicy dwóch drużyn, którzy na Dohyo (ringu) wystawiają swoje konstrukcje.

- W zawodach, na które jedziemy, konstrukcja robota nie może być cięższa niż 3 kilogramy oraz większa niż kwadrat o boku 20 centymetrów - mówi Krzysztof Matus. - Ring ma 154-centymetrową średnicę. W Polsce jest zrobiony z drewna, w Japonii - metalowy. Dzięki temu można rozwijać większe prędkości. To jest dla nas nowe doświadczenie, coś innego niż na polskich zawodach.

Roboty sumo są stawiane na ringu, a ich zadaniem jest wypchnięcie z niego przeciwnika. Wygrywa ten, który zostaje. Robot naszej ekipy jest unikalny, ponieważ oprócz magnesów ma na bokach również lustra.

- One sprawiają, że staje się niewidzialny dla przeciwników - zdradza Krzysztof. - Czujnik odbiciowy strzela odpowiednio modulowaną wiązką światła i na podstawie tego, co do niego wróci mierzy odległość. Jeśli nic do niego nie wróci, to nie będzie reakcji.

Dużo pracy i wielkie nadzieje

Nad robotem, który pojechał do Japonii, ekipa Politechniki Białostockiej pracowała niemal cztery miesiące. Udało jej się pozyskać sponsorów i pieniądze. Wyprawa do Japonii jest pierwszym tak dalekim wyjazdem białostoczan. Ale na pewno nie ostatnim. Być może niedługo znów się gdzieś wybiorą.

- Wcześniej zdobywaliśmy nagrody w konkursach w Polsce - mówi Krzysztof. - Już chyba drugi sezon walczymy i wiadomo, że cały czas się chce czegoś więcej. Nie zamierzamy spoczywać na laurach. Dziękujemy przy okazji za wsparcie sponsorom oraz władzom miasta. Postaramy się nie zawieść pokładanego w nas zaufania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna