Biało-czerwoni, co staje się niebezpiecznym przyzwyczajeniem, "przespali" pierwszego seta. Słowacy, którzy nie mają już szans na grę w półfinale, wciąż walczą o jak najlepsze miejsce mogące im dać automatyczny udział w następnych mistrzostwach Europy. Dlatego skrzętnie skorzystali z okazji i wygrali do 21.
W kolejnych dwóch partiach Polacy pokazali to co mają najlepszego. Wręcz zmiażdżyli rywali do 15 i do 10. Gdy wydawało się, że tie-break jest praktycznie niemożliwy, w czwartym secie od początku było "pod górkę". Polakom nic nie wychodziło, prezentowali wręcz beznadziejną skuteczność w ataku. Na drugą przerwę techniczną schodzili z bardzo niekorzystnym wynikiem 9:16. Tej straty nie udało się odrobić, a właściwie tylko wyraźnie się powiększyła. Trzeba było walczyć, podobnie jak z dzień wcześniej z Hiszpanią, w piątej partii.
I znów przeżywaliśmy bardzo nerwowe chwile. Od prowadzenia 3:1 do 3:5. Od 8:7 do 8:10 i... 12:10. Z 13:11 do 13:13. Niesamowite piłki skończył na szczęście Piotr Gruszka. Mamy wielką szansę na pierwszy po 26 latach medal mistrzostw Europy.
Polska - Słowacja 3:2 (21:25, 25:15, 25:10, 14:25, 16:14)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?