Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomoc przyszła, gdy przeszedł wzwód

Urszula Bisz
Strażacy pomogli cierpiącemu mężczyźnie
Strażacy pomogli cierpiącemu mężczyźnie Archiwum
Zdejmowanie metalowego pierścienia z męskiego członka lub obrączki z palca. Przewożenie do szpitala otyłych ludzi, którzy nawet nie mieszczą się w karetce pogotowia lub oswobadzanie ich z własnych kotłowni, gdzie utknęli za piecem. To tylko nieliczne przykłady nietypowych działań strażaków, bo ci, wbrew pozorom, nie zajmują się tylko gaszeniem ognia.

- Najbardziej nietypowe zdarzenie, jakie pamiętam, miało miejsce w grudniu 2006 r. - opowiada Paweł Ostrowski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. - Wezwali nas do szpitala PSK w Białymstoku, mówiąc, że jest u nich mężczyzna, któremu nie mogą zdjąć metalowego pierścienia.

Gdy strażacy przyjechali na miejsce, okazało się, że ten ma go na... członku w pełnym wzwodzie. Z informacji uzyskanych od lekarza wynikało, że pierścień tkwi na prąciu od dwóch dni powodując jego obrzęk. Nie wiadomo było, co z tym zrobić.

Zaczęli polewać go zimną wodą. A ten nic. Nadal wzwód. Naradzili się więc. Nałożyli hełmy. Weszli w pełnym umundurowaniu i z wielkimi nożycami, rozłożyli je... i dopiero w tym momencie pierścień zabrzęczał zsuwając się na podłogę...

Zawiodło pogotowie i straż, palec uratował złotnik

Problem z obrączką pojawił się też w styczniu 2007 roku. Do straży pożarnej zadzwoniła kobieta mówiąc, że spuchł jej palec i nie może zdjąć obrączki. Nie było już prawie widać kostki. Strażacy poradzili jej, żeby poszła na pogotowie chirurgiczne przy ul. Radzymińskiej w Białymstoku.

Poszła tam, ale okazało się, że lekarze nie są w stanie sobie z tym poradzić. Pielęgniarka zadzwoniła więc znów do strażaków. Ci nadal nie wiedzieli, jak poradzić sobie z tym problemem, ponieważ ich nożyce były zbyt duże. Kierowcy strażaków zaś mieli cążki, i choć były cienkie, bo do cięcia drutu, to i tak nie można było ich użyć, bo ciało spuchło tak bardzo, że zakrywało obrączkę.

Okazało się, że jeden strażak ma znajomego złotnika, do którego zaczął właśnie dzwonić... Zawieźli ją do niego. Złotnik miał jakieś narzędzie, którym przeciął obrączkę i kobietę z powrotem odwieźli na pogotowie.

Straż pożarna dość często, zresztą, pomaga pogotowiu.

Przeczytaj wiecej już jutro w wydaniu papierowym "Gazety Współczesnej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna