Potrzeba na pensje

Decyzja zarządu firmy cieszy przewoźników konkurencyjnych. - Dla nas, to dobra wiadomość, bo cena ma ogromne znaczenie przy wyborze autokaru - mówi Magdalena Dzięgielewska z prywatnej firmy Kari Bus w Suwałkach.
Za duże ryzyko
W suwalskim PKS, spółce Skarbu Państwa, przez cztery ostatnie lata ceny biletów nie zmieniały się. Poprzedni zarząd spółki tłumaczył, że nie ma takiej potrzeby. Firma i tak dobrze zarabiała i była rentowna. A poza tym, kierownictwo starało się szukać innych źródeł dochodu, podnosząc, że podwyżka niesie zbyt duże ryzyko. Większość pasażerów nie należy do zbyt zamożnych, a PKS nie jest jedynym przewoźnikiem w tym rejonie. Podróżni mogą też korzystać z autokarów należących do PKS w Warszawie, Kętrzynie, Białymstoku, a ostatnio również prywatnej firmy. Ceny biletów zależą od przewoźnika. Białostocki i prywatny oferuje tańsze przejazdy nawet o kilka złotych.
- Nie narzekamy na brak klientów, a wręcz przeciwnie - mówi Dzięgielewska. - Zauważyliśmy, że kto raz skorzystał z naszych usług, powraca. A decyduje o tym głównie cena. Chcemy uruchamiać kolejne trasy.
Ulga będzie mniejsza
Nowy, powołany dwa miesiące temu zarząd suwalskiego PKS chce wypracować również w tym roku zysk. Najprościej, jak się okazuje, wprowadzić podwyżkę cen biletów. Ma ona wejść w życie w połowie września. Zmiana najbardziej uderzy po kieszeni studentów, którzy - jak przyznaje Krzysztof Bargłowski, prezes PKS - stanowią najliczniejszą grupę pasażerów. W nowym cenniku stracą oni aż dziesięć procent ulgi, czyli z obecnych 40 pozostanie tylko 30 procent. I ta zmiana obowiązywać będzie na wszystkich trasach. Dodatkowo, bilety podrożeją na trasie do Białegostoku i Gdańska. W tym ostatnim przypadku np. student zapłaci o blisko 7 zł więcej niż do tej pory.
Droższe będą też przejazdy na tzw. liniach zwykłych. Podwyżka będzie zależała od długości trasy. Np. za przejazd z Suwałk do Augustowa pasażer zapłaci o 30 groszy więcej niż obecnie.
- Podjęłam pracę w augustowskim barze, codziennie tam dojeżdżam - mówi Iwona Kopko z Suwałk. - Podwyżka spowoduje, że dojazdy będą kosztowały miesięcznie co najmniej 12 zł więcej niż do tej pory. Przy moich zarobkach to bardzo dużo pieniędzy.
Tomasz Kotarski studiuje w Warszawie i jak twierdzi, podwyżki cen biletów w suwalskim PKS w ogóle go nie interesują.
- Jeżdżę prywatnymi busami - mówi. - Szybciej i o wiele taniej.
Karolina Okrągła z kolei, na co dzień studentka w Gdańsku, do tej pory korzystała z pierwszego lepszego autobusu, ale teraz ma zamiar rozejrzeć się za tańszymi połączeniami.
- Koledzy zawsze sprawdzali ceny przewoźników i korzystali z najtańszych - mówi. - Bez wątpienia pójdę ich śladem.
Drożej?! Nie szkodzi
Prezes Krzysztof Bargłowski tłumaczy, że podwyżka cen biletów jest konieczna.
- Musimy zrekompensować część kosztów związanych m.in. z podwyżką cen paliwa, ale nie tylko - mówi. - Ile na tym zyskamy, nieważne. Mogę tylko powiedzieć, że zarobione pieniądze przeznaczymy na podwyżki płac, które w naszej firmie są bardzo niskie.
W ocenie Bargłowskiego, podwyżka cen biletów nie powinna zniechęcić ludzi do podróżowania suwalskimi autobusami.
- Ufam, że pasażerowie nie pójdą do konkurencji, ale wybiorą nasze autokary nawet wtedy, gdy będą musieli za nie zapłacić trochę więcej - dodaje. - Oferujemy bezpieczne samochody i doświadczonych kierowców. Myślę, że te właśnie argumenty powinny decydować, z kim wybieramy się w podróż.