Jednak już na pierwszej rozprawie złożył wniosek o poddanie się karze.
Krzysztof Zaręba, prezes Zamteksu został w czwartek skazany na 5 tys. zł grzywny. Musi też zwrócić koszty postępowania. Prokuratura oskarżyła go o przestępstwo polegające na zaniechaniu złożenia wniosku o upadłość i w efekcie doprowadzenia zakładu do stanu, gdy nie był w stanie zaspokoić swoich wierzycieli. W tym także pracowników, którzy do dziś nie odzyskali w całości należnych im pensji.
Pracownicy się zgodzili
Cała sprawa w Sądzie Rejonowym w Zambrowie rozegrała się w czwartek niemal błyskawicznie.
Bowiem już na samym początku posiedzenia Zaręba złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Choć we wcześniejszych rozmowach z nami nic nie wspominał, że zamierza rezygnować z obrony i dobrowolnie poddać się karze. Co skłoniło go do zmiany decyzji?
- Oczywiście miałem pewne argumenty za sobą, ale nie wierzyłem że mogą one wpłynąć na coś innego niż jedynie wysokość wymierzonej mi kary - mówił po wyroku prezes. - A przedłużający się przez to proces mnoży tylko i tak duże już koszty postępowania.
Zanim sąd wydał wyrok skazujący, do wspomnianego wniosku przychyliły się również obecne na sali osoby pokrzywdzone, czyli kilkunastu byłych już pracowników Zamteksu.
Sumienie ma czyste
Ci pożegnali się już z firmą w lutym ub. r., kiedy to ze 137 wówczas załogą rozwiązano umowy o pracę. Niektórzy spędzili w zakładzie nawet kilkadziesiąt lat. Na koniec dostali prócz trzymiesięcznej pensji także pieniądze za skrócony okres wypowiedzenia i odprawy pracownicze. Środki na to spółka pozyskiwała już z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Socjalnych. Firmę postawiono w stan likwidacji ostatecznie cztery miesiące później.
Wcześniej, bo jeszcze w listopadzie 2010 r. spółka złożyła wniosek o upadłość do łomżyńskiego sądu. Ten jednak dwa miesiące później odmówił, bo sytuację finansową firmy ocenił na tyle źle, że nie wystarczyłoby nawet na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego.
Zdaniem prokuratury taki wniosek zarząd spółki powinien złożyć o wiele wcześniej. Biegła księgowa, która badała kondycję firmy stwierdziła, że firma już od 2000 r. zaczęła generować długi. Wartość strat z roku na rok rosła, a zagrożenie niewypłacalnością, a więc moment kiedy zobowiązania firmy zaczynają przekraczać posiadany przez nią kapitał, nastąpił już w 2008 r.
Zarówno w prokuraturze, jak i w wielokrotnych rozmowach z nami Krzysztof Zaręba tłumaczył, że nie składał wniosku licząc na pomoc z budżetu państwa (będącego większościowym udziałowcem spółki). Jednak zapowiedzi pomocy okazały się mrzonką i firmy nie dało się już oddłużyć.
Teraz poważne problemy finansowe może mieć sam prezes, bo jeśli wyrok się uprawomocni to z roszczeniami wobec niego (czyli osobistego majątku) mogą występować byli pracownicy. Jednak on liczy na to, że uda się je jeszcze zaspokoić z majątku spółki w toku jej likwidacji.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody