Po 11,5 tysiąca złotych nagrody otrzymali Grzegorz Kochanowicz i Tadeusz Szaciło - prezesi spółek podległych prezydentowi Suwałk. Trzeciego - Zbigniewa Walendzewicza z Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami też nie ominęła premia, choć pracował tylko dwa miesiące. Czym się wykazał?
- Nie jestem upoważniony do udzielania informacji - ucina pytania Józef Kimera, członek rady nadzorczej PGO, która skierowała wniosek o nagrodę do prezydenta.
Ratusz tłumaczy, że prezesi otrzymali premie, bo na to pozwala prawo, a poza tym zarabiają mało. Ale opozycyjni radni grzmią, że takie rozdawanie publicznych pieniędzy nie jest etyczne.
- Tym bardziej, że pensje prezesów nie są najniższe. Zwłaszcza w odniesieniu do dochodów suwalczan, którzy w większości przypadków muszą zadowolić się najniższą krajową - argumentuje Zdzisław Koncewicz z PiS-u.
W Łomży zarabiają mniej
Szefowie podległych prezydentowi spółek zarabiają grubo po ponad sto tysięcy złotych (brutto) rocznie. To dość wysokie kwoty w porównaniu z tymi, które otrzymują prezesi łomżyńskich czy białostockich spółek działających w tej samej branży. Np. dochody odpowiedzialnego za odpady komunalne Jana Perkowskiego z Łomży wynosiły 101 tys. zł. Tylko o dziesięć tysięcy więcej zarobił prezes białostockiego Lecha. A w Suwałkach Walendzewicz będzie zarabiał ( w minionym roku pracował w PGO od listopada) ponad 123 tys. zł rocznie.
W energetyce cieplnej dochody prezesa białostockiej spółki były o dziesięć tysięcy wyższe niż Szaciły. Ale szef łomżyńskiej dostanie aż o pięćdziesiąt tysięcy rocznie mniej, niż suwalczanin.
Podobna sytuacja występuje w spółkach zarządzających wodociągami i kanalizacją sanitarną. Piotr Sokołowski z Wodociągów Białostockich wykazał 180.398 zł dochodu za miniony rok, a Grzegorz Kochano-wicz z suwalskiego PWiK-u mniej, bo ponad 170 tys. zł. Ale i tak jest to o 35 tysięcy zł wyższa kwota, niż otrzymał zarządzający przedsiębiorstwem wodociągowym w Łomży. Opozycja w radzie miasta uważa, że zarobki suwal-czan trudno porównywać do tych, które otrzymują prezesi w Białymstoku. Choćby dlatego, że to znacznie większe miasto, więcej odbiorców oraz pracowników, a więc i zarządzenie wymaga większego nakładu pracy.
Premie? Nie ma mowy
Katarzyna Ramotowska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku mówi, że prezesi nie otrzymali ani tzw. trzynastek, ani premii, ani nagród za miniony rok. I nie dostaną.
- Jest to zgodne z dekalogiem prezydenta miasta Tadeusza Truskolas-kiego - przypomina.
I dodaje, że w ramach oszczędzania zmniejszona została liczebność zarządów spółek.
Także łomżyńskie władze nie szastają pieniędzmi. Jak mówi Grzegorz Zawada, asystent medialny prezydenta, nie było żadnych nagród. A warunkiem ich przyznania są innowacyjne, podejmowane przez prezesa działania i stabilna sytuacja finansowa spółki.
W Suwałkach też to się liczy. Od stycznia br. mieszkańcy miasta płacą za wodę i odprowadzenie ścieków rachunki wyższe średnio o 4 procent, by - jak tłumaczył Kochanowicz - zapewnić spółce samofinansowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?