Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator: wyłudzali hurtowo kasę i towary

Paweł Chojnowski [email protected]
Jerzy W., znany łomżyński biznesmen do tej pory przedstawiał lekarskie zaświadczenia, że nie może uczestniczyć w procesie. Wczoraj już tylko bolało go gardło...
Jerzy W., znany łomżyński biznesmen do tej pory przedstawiał lekarskie zaświadczenia, że nie może uczestniczyć w procesie. Wczoraj już tylko bolało go gardło... P. Chojnowski
Ten proces nie mógł się rozpocząć od trzech lat. Wreszcie ruszył.

Przed łomżyńskim sądem stanął wczoraj Jerzy W., prominentny łomżyński biznesmen (buduje m.in. galerię handlową Narew) oraz Roman D., Władysław Sz., Marek S. i Stanisław K. - wszyscy oskarżeni o wyłudzenia z różnych firm i instytucji łącznie ponad 2 mln 840 tys. zł.

Proces, który odwlekał się od blisko trzech lat z powodu chorób oskarżonych (najczęściej zwolnienia lekarskie dostarczał Jerzy W., mimo iż przez cały czas stan zdrowia nie przeszkadzał mu zajmować się interesami) wreszcie mógł się rozpocząć. Co prawda Jerzy W. wczoraj przedstawił zaświadczenie o chorobie gardła, co nie pozwalało mu na złożenie wyjaśnień, zdołał jednak powiedzieć, że nie przyznaje się do winy.

Jak głosi akt oskarżenia, Jerzy W. od 1999 r. do 2000 r. w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, działając w porozumieniu m.in. z pozostałymi oskarżonymi, doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielu podmiotów.

Ciemne interesy

Narzędziem całego przekrętu była prowadzona przez "słupa" Marka Żylińskiego ze Szczytna łomżyńska hurtownia "Wianex". On akurat uciekł za granicę i obecnie jest poszukiwany. Jak zeznawali Roman D. i Marek S. (obaj przyznali się do zarzucanych im czynów), tak naprawdę za sznurki pociągał Jerzy W.

Mechanizm był prosty. Hurtownia "Wianex", która uchodziła na rynku za uczciwą i wypłacalną, gdyż uwiarygodniały ją interesy z hurtownią "Mariola" (właścicielem był Jerzy W.), brała od firm towar, za który nie płaciła.

- Była lista rozpracowanych firm - którą jak oszukać. Niektóre już za drugim razem dawały towar na odroczony termin płatności - zeznawał w toku śledztwa Roman D., działający w latach 90. w grupie wołomińskiej.

Zresztą nie tylko towary wyłudzali ludzie stojący za "Wianeksem". Oszukali również bank, biorąc 800 tys. zł kredytu hipotecznego, firmę leasingową, która sfinansowała zakup mercedesa za 240 tys. zł (sprzedanego później w Rosji) i wiele innych przedsiębiorstw - lokalnych i z całego kraju. Wyłudzili m.in. trzy wózki widłowe (wartości od 61 tys. do ponad 100 tys. zł), sprzęt komputerowy, artykuły cukiernicze wartości 154 tys. zł, konserwy za 88 tys. zł, cukier, herbatę, wodę mineralną, drożdże, a nawet węgiel.

Jedni winią drugich

Z wyjaśnień przedsiębiorcy Władysława Sz. wynika, że to Roman D. stał za tą nielegalną działalnością. Pożyczył jego upadającej firmie 300 tys. zł, w zamian praktycznie przejmując nad nią kontrolę.

- Towar przywożony był z hurtowni "Wianex". O tym, że był wyłudzony, dowiedziałem się od policji - twierdzi mężczyzna.

Roman D. wyjaśniał z kolei, że zyski z działalności "Wianeksu", w całości kontrolowanego przez Jerzego W., od początku miały być dzielone między oskarżonymi. Dopiero po trzech miesiącach od pożyczenia przez niego pieniędzy na otwarcie hurtowni, dowiedział się jak zostały spożytkowane.

- Gdybym wiedział, że zostaną przeznaczone na działalność przestępczą, nie zgodziłbym się - zapewniał. - Tymczasem z góry było zaplanowane wyłudzanie towarów.
Jak opowiada Roman D., kiedy ostatni raz spotkał się z Jerzym W., ten twierdził, że "gówno nam zrobią". Gdy jednak zaczął zeznawać, został pobity przez czterech mężczyzn, którzy nazwali go "kapusiem" i kazali "przestać zeznawać w sprawie hurtowni". Podejrzewa, że za tym pobiciem stoi Jerzy W.

Biznesmen jest szwagrem Sławomira W. ps. "Generał". Jak zeznaje Marek S., w 1999 r. "Generał" powiedział mu: "Jest interes i potrzebna jest duża kasa". Chodziło o jego szwagra i hurtownię. Marek S. znał Romana D., który mógł pieniądze pożyczyć. To również S. "wynalazł" Żylińskiego do poprowadzenia firmy. Słup miał dostać 20 proc. wartości wyłudzonych towarów. Podobno on również został oszukany przez Jerzego W. Dostał zaledwie 2 tys. dolarów, gdy uciekał do Kanady z fałszywym paszportem.

Teraz sąd będzie dociekał, które wyjaśnienia oskarżonych odpowiadają prawdzie. Przypomnijmy, że Jerzy W. został już skazany w innej sprawie (m.in. obrotu w hurtowni "Mariola" skradzionym towarem) na trzy lata, ale więzienia unika z powodu złego stanu zdrowia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna