Pronar Parkiet Hajnówka już w bezpiecznej strefie, Ślepsk Suwałki z niej wypadł

Solidni jak "Traktory"

Gospodarze wygrywając w Hajnówce 3:0, przesunęli się na 8. bezpieczne miejsce w tabeli I ligi. Świetne partie w sobotę rozegrali Allassane Guindo i Sebastian Wójcik. Jednak na pochwałę zasługuje cała ekipa, w tym występujący po raz drugi w roli pierwszego rozgrywającego Leonard Tietianiec.

- Bardzo dobrze wypadliśmy w ataku. Znacznie utrudniliśmy też poczynania rywalom zagrywką. Praktycznie cały zespół zagrał równo i na wysokim poziomie - mówi zadowolony drugi trener Pronaru Parkiet Łukasz Ławnicki.

Najbardziej nerwowe chwile kibice przeżywali w pierwszym secie. Hajnowianie, którzy mieli kilkupunktową przewagę, pozwolili się w końcówce dogonić ambitnie walczącym gościom. Na tablicy pojawił się wynik remisowy 23:23. Ostatnie akcje lepiej rozegrali jednak miejscowi i wygrali do 25.

Kolejna odsłona to nokaut jaworznian. Nie radzili sobie z zagrywką gospodarzy. W ataku szaleli Guindo i Wójcik (ten drugi zaliczył też trzy asy serwisowe w drugim secie). Między innymi dlatego, że Tietianec w rozegraniu wprowadził do poczynań zespołu dużo spokoju. Częściej uruchamiał też środek siatki.

Kłopoty pojawiły się jeszcze tylko na początku trzeciej partii. Wówczas rozluźnieni gospodarze pozwolili Energetykowi odjechać na pięć punktów. Zanim nadeszły decydujące piłki doprowadzili jednak do wyrównania. Potem zdenerwowani "Energetycy" bardziej skupili się na dyskusjach z sędziami niż na walce na parkiecie. Wygrana 25:20 oznaczała rezultat 3:0 i trzy "oczka" więcej w tabeli. Na koncie punktowym Pronaru Parkiet pojawiła się wreszcie liczba dwucyfrowa.

Pronar Parkiet Hajnówka - Energetyk Jaworzno 3:0 (27:25, 25:18, 25:20). Pronar Parkiet: Tietianiec, Żyliński, Staniewski, Guindo, Wójcik, Sacharewicz, Saczko (libero).
s

Wszystko zawiodło

Ślepsk Suwałki przegrał ważny mecz w Nysie z AZS-em. Goście pokazali się z lepszej strony tylko w trzecim secie.

W tej partii przy stanie 0:2 na boisku pojawił się pierwszy rozgrywający Jacek Malczewski. Kapitan Ślepska, który tylko zaleczył kontuzję palców (miał wybitych pięć stawów), próbował uratować sytuację, choć do bloku skakał... jedną ręką.

- Coś trzeba było zmienić i trener zdecydował, że wejdę. Żeby nie narażać się na gorszy uraz, miałem blokować jedną dłonią. Na szczęście, w sumie skoczyłem chyba tylko cztery razy. W trzecim secie udało nam się wygrać, w czwartym już, niestety, było gorzej - mówi "Współczesnej" Jacek Malczewski. - W całym meczu wszystko zawiodło: atak, przyjęcie, zagrywka. Po prostu zagraliśmy słabo - dodaje rozgrywający.

Po pierwszym pozbawionym historii secie w drugim Ślepsk walczył do stanu 18:15, gdy asem popisał się Mariusz Szlejter. W trzeciej partii goście szybko objęli inicjatywę i nie oddali jej do końca. Z rytmu nie wybiła ich przerwa wywołana awarią oświetlenia części hali, jaka nastąpiła przy prowadzeniu Ślepska 22:20.
Niestety, czwarty set lepiej zaczęli gospodarze. Nysanie na dobre odskoczyli przy stanie 15:12. Po kilku błędach gości zrobiło się 20:13 i było praktycznie po meczu. Ostatnim atakiem ze środka popisał się Damian Domonik.

AZS Nysa - Ślepsk Suwałki 3:1 (25:19, 25:19, 21:25, 25:18)
Ślepsk: Augustynowicz, Szlejter, Główczyński, Krzysiek, Dziurkowski, Rudzewicz, Skrzypkowski (libero) oraz Gołębski, Malczewski, Iwanowicz, Wawrzyniak.