Prostki. Śmierdzący kłopot pod lasem

Stare klawiatury, ubrania, papiery, folia, puste butelki. Łącznie nawet tysiąc ton odpadów. Taka góra śmieci od ponad roku zalega na Osiedlu Leśnym pod Prostkami. Według planów warszawskiej spółki miały być tam segregowane. Jednak do dziś nic się z nimi nie dzieje. Firma nie poczuwa się nawet do obowiązku ich uprzątnięcia.

Protesty i upomnienianie pomagają

W październiku 2012 roku starosta ełcki wydał zgodę warszawskiej spółce ERA-EKO na prowadzenie działalności związanej z gromadzeniem odpadów. Nie opiniowali jej ani mieszkańcy, ani samorządowcy z Prostek. Nie została również przygotowana decyzja środowiskowa. Ale, jak zapewniają urzędnicy, wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

W lesie pod Prostkami, na dzierżawionej działce na Osiedlu Leśnym, firma miała segregować odpady, a następnie sprzedawać je jako biopaliwo. Jednak zamiast sortowni powstało dzikie wysypisko.

Pierwsze tiry ze śmieciami przyjechały pod koniec 2012 roku. Stanowczo sprzeciwili się temu mieszkańcy pobliskichbloków. Przez kilka dni blokowali drogę. W ten sposób udałosię im zatrzymać ciężarówki z odpadami.

Mimo to na działce na Osiedlu Leśnym, w sąsiedztwie bloków i lasów, może być składowanych nawet tysiąc ton odpadów. Wszystkie są sprasowane. Pierwotnie były owinięte czarną folią. Jednak z czasem część bel się rozpadła. Teraz wiatr rozwiewa śmieci po całej okolicy. - Do tego dochodzi smród. A gdy będzie gorąco, będzie on nie do zniesienia - mówi Marzena Pogorzelska z sołectwa Osiedle Leśne.

Jeszcze w 2012 roku urzędnicy rozpoczęli procedurę cofnięcia zezwolenia na gromadzenie odpadów.

- My jesteśmy przyzwyczajeni, że wszystkie procedury długo trwają. Ale dla mieszkańców, którzy mają górę śmieci za płotem, to wszystko trwa za długo - przyznaje Krzysztof Piłat, starosta ełcki. - Chcemy dochować szczególnej staranności, żeby nie popełnić żadnego błędu. Gdyby do niego doszło, firma mogłaby na przykład żądać od nas odszkodowania za utrudnianie prowadzenia działalności.

Na rosnąca górę śmieci zareagowali również przedstawiciele gminy Prostki. Jak przyznaje wójt Bożena Bagan, gmina nie jest stroną w tej sprawie. Starosta wydał decyzję, która dotarła do gminy dopiero po uprawomocnieniu się. Oprócz batalii administracyjnej urzędnicy zdecydowali się na jeszcze jeden krok.

- Rok temu złożyłam zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez spółkę. Sprawę cały czas prowadzi prokuratura w Piszu - mówi Bożena Bagan.

Na wysypisko kilkakrotnie jeździli urzędnicy zarówno z gminy, starostwa czy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Za każdym razem stwierdzali szereg nieprawidłowości. Niestety właściciel odpadów z tych zarzutów nic sobie nie robił.

230 tys. zł za pozbycie się problemu

Kilka dni temu minął ostateczny termin usunięcia śmieci.
- Nie wierzę, że ta firma je stąd wywiezie. Gdyby chciała to zrobić, już dawno tych odpadów by tu nie było - uważa Marzena Pogorzelska.

W poniedziałek na nielegalne wysypisko ponownie wybierają się urzędnicy. Po tej wizycie właściciel odpadów dostanie upomnienie, na które prawdopodobnie nie zareaguje. Wtedy będzie możliwe nałożenie na niego grzywny.

Niestety taka procedura może trwać wiele miesięcy. Nie rozwiąże to jednak problemu mieszkańców Osiedla Leśnego, którzy mają dość sąsiedztwa hałdy śmieci.
- Na jednej z ubiegłorocznych sesji ełcki starosta zadeklarował, że jeśli nie będzie innego wyjścia, powiat wywiezie odpady na własny koszt - wspomina Bożena Bagan.

Krzysztof Piłat przyznaje, że taka deklaracja rzeczywiście padła. Jednak koszty takiej decyzji będą bardzo duże. Mogą sięgnąć około 230 tys. zł. Śmieci składowane na Osiedlu Leśnym nie nadają się już do sortowania. Mogą one trafić jedynie na tzw. kwaterę odpadów balastowych.